Szef NSZZ Policjantów: niektórzy posłowie podnoszą atmosferę protestów

Polska
Szef NSZZ Policjantów: niektórzy posłowie podnoszą atmosferę protestów
PAP/Andrzej Lange
Na zdjęciu: sobotnia demonstracja Strajku Kobiet w Warszawie.

- Policjanci powinni być odporni na kierowaną wobec nich agresję - powiedział przewodniczący NSZZ Policjantów Rafał Jankowski w programie "Debata Dnia" w Polsat News. Dodał jednak, że granicą jest naruszenie nietykalności funkcjonariusza. Jego zdaniem "atmosferę protestów podnoszą niektórzy posłowie".

W sobotę w całej Polsce odbyły się manifestacje Strajku Kobiet zwołane z okazji 102. rocznicy uzyskania przez kobiety praw wyborczych. największą manifestację zorganizowano w Warszawie pod hasłem "Warszawa Niepodległa - w imię matki, córki, siostry". W czasie protestu funkcjonariusz użył gazu łzawiącego wobec posłanki KO Barbary Nowackiej. Wcześniej podczas innego protestu gazu użyto wobec posłanki Magdaleny Biejat z Lewicy.

Jankowski: należy zbadać każdą okoliczność

 

- Jeżeli wcześniejsze działanie policji nazywaliśmy operacją chaos, to co było ostatnio, to była operacja burdel. Widziałem masę policjantów, którzy nie wiedzieli, co mają ze sobą zrobić - powiedział w programie "Debata Dnia" były antyterrorysta i były poseł Jerzy Dziewulski. - Gdybym stał na przeciwko tej kobiety, a zdarzały mi się takie sytuacje, nie użyłbym gazu, to byłby pewien dyshonor - podkreślił.

 

Rafał Jankowski z NSZZ Policjantów uważa, że jest za wcześnie na ocenę tego zdarzenia, mimo, że ujawnione zostały nagrania. 

 

- Uważam, że każde tego typu zdarzenie należy wyjaśnić i zbadać każdą jego okoliczność, szczególnie jeśli chodzi o posła Sejmu RP. Ale gdyby ten gaz został użyty w stosunku do manifestującej kobiety, to też takie okoliczności należy przeanalizować, klatka po klatce. Czasami same zdjęcia, które pokazuje telewizja, które widzimy w social mediach, nie odzwierciedlają całej sytuacji. Oczywiście nie powiem, że nie stoję za policjantami i nie występuję, żeby w jakimś sensie ich bronić. Bo taka jest moja rola. Ale oczywiście, jeżeli jakikolwiek policjant przekroczył swoje uprawnienia, popełnił czyn, którego nie mógł popełnić, to taki policjant zawsze będzie za te swoje czyny odpowiadał - powiedział przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów w rozmowie z Agnieszką Gozdyrą.

 

ZOBACZ: Nowacka: policjant uważał, że może psiknąć gazem w osobę niższą o pół głowy?

 

Zajście dokumentuje nagranie, na którym widać, jak w twarz posłanki trafia strumień gazu mimo, że próbowała okazać legitymację poselską. 

 

- Nie da się po obejrzeniu jednego filmu stwierdzić, czy ktoś przekroczył swoje uprawnienia, czy nie. Takie historie wydarzają się w filmach sensacyjnych, że ktoś po paru minutach wie, co się wydarzyło - powiedział Jankowski.

 

Przyznał jednak: - Wyglądało to nie najlepiej. Ale trzeba sprawdzić wszelkie okoliczności i nie można od razu wskazywać winnych - zaznaczył przewodniczący.

 

- Chcę powiedzieć jasno i wyraźnie, że manifestacji ostatnio w kraju było naprawdę sporo, tysiące ludzi wychodzą na ulice. Oczywiście, nie chciałbym, żeby dochodziło do jakichś incydentów, jednak są to incydenty, które trzeba wyjaśnić. Takie zapewnienie wypłynęło od komendanta głównego policji i proszę wierzyć, że wszystkie okoliczności tego zdarzenia zostaną zbadane - powiedział Jankowski.

 

Policjantom nie wydaje poleceń Kaczyński

 

Jerzy Dziewulski sugerował w programie, że w sprawie tak dużych protestów decyzje o sposobach postępowania podejmowane są na szczeblu politycznym.

 

- Zaręczam, że policjantom, którzy działają na ulicach, nie wydaje poleceń ani Kaczyński, ani minister spraw wewnętrznych, ani jego zastępca, ani wprost komendant główny. Jeżeli chodzi o użycie gazu przez funkcjonariusza oddziału prewencji, to naprawdę, uśmiecham się jak słyszę, że takie polecenie wydał Mariusz Kamiński, żeby ludzie używali gazu wobec kobiet - powiedział Rafał Jankowski.

 

Nie zgodził się jednocześnie z opinią, że policja jest podczas protestów brutalna.

 

- Jak słucham posłów, na przykład posła Kierwińskiego, który porównuje nas do Białorusi, to myślę, że na Białorusi ludzie chcieliby być legitymowani. Trzeba stosować jakieś proporcje oceny zdarzeń - powiedział Jankowski. - My możemy zniknąć z tych ulic. Tylko proszę sobie wyobrazić, jeśli policja zniknie z tych ulic, to zaraz pojawią się tam kibole - dodał związkowiec.

 

ZOBACZ: Tomczyk: zaraz się okaże, że to Nowacka pobiła tego policjanta

 

Według Jankowskiego na przebieg protestów mają wpływ m.in. niektórzy parlamentarzyści, którzy są na nich obecni.

 

- Wrócę do tych demonstracji, które odbywają się w Polsce i które przechodzą bez echa i bez żadnych incydentów. W Warszawie zawsze coś się zdarzy, jak ten ostatni incydent. Żałuję, że do tego doszło i że Barbara Nowacka została potraktowana gazem, a wcześniej pani poseł Magdalena Biejat. Ubolewam nad tym, że dochodzi do takich sytuacji. Ale legitymowanie nie jest środkiem przymusu. Tak naprawdę uważam, ze niektórzy członkowie naszego parlamentu, nasi posłowie, jednak podnoszą poziom i atmosferę tych demonstracji. Jeżeli poseł pyta policjanta, dlaczego legitymuje, to ja nie wiem, czy akurat w momencie legitymowania jest to właściwa interwencja poselska - powiedział Jankowski.

 

- Oczywiście, możemy wyjść od tego, że posłowi wolno wszystko. Jednak proszę pozwolić tym policjantom się wylegitymować, można odmówić podania swoich danych, można zaskarżyć każdą czynność policjanta, ale podnoszenie atmosfery w trakcie demonstracji służy jedynie eskalacji tych zdarzeń - uważa Jankowski.

 

- Podtrzymuję zdanie, że zachowanie demonstrantów zmusza policjantów do mocniejszej lub mniej ostrej reakcji. Nie mówię, że Strajk Kobiet to robi, ale często zdarzają się w tej grupie osoby, które to bezwzględnie wykorzystują - powiedział przewodniczący związku.

 

- Policjanci powinni być odporni na kierowaną wobec nich agresję. Ale są pewne granice. Naruszenie nietykalności policjanta ta granicą jest - powiedział szef związków policyjnych.

 

Wideo: goście "Debaty Dnia" rozmawiali o sobotnich manifestacjach w stolicy
  

 

Legitymowanie to nie środek przymusu

 

Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, po ostatnich manifestacjach zasugerował, że policja wzywa uczestników protestów do rozejścia, a potem robi "kocioł" i spisuje dane otoczonych osób. Ci, którzy nie mają przy sobie dokumentów, mają potem - zdaniem prezydenta stolicy - problemy.

 

- Myślę, że jak nie masz dokumentu, to podajesz dane. Bo tak to się odbywało. Widziałem. Ja też chodzę i oglądam, jak te demonstracje wyglądają - powiedział Jankowski. - Narracja, jaka się w tej chwili wytworzyła w kraju, jest taka, że moi koledzy z oddziałów prewencji wychodzą na ulice po to, żeby robić krzywdę kobietom, ludziom, którzy protestują w sprawie wyroku, który nigdy nie powinien się zdarzyć. Tak nie jest. My też żyjemy w tym kraju i ci policjanci też mają swoje, żony córki i matki, mają swoje przekonania. To nie są ludzie, którzy wychodzą na ulice z zamiarem pobicia kogoś, zagazowania. Nie zgadzam się z taka narracją, jaka panuje w części mediów - powiedział Jankowski.

 

ZOBACZ: Trzaskowski grozi zawieszeniem wsparcia finansowego policji. Jest odpowiedź stołecznej komendy

 

Odnosząc się do informacji o spadku zaufania do policjantów o 20 punktów procentowych Jankowski uznał, że polska policja nie należy do formacji brutalnych. - Polska policja w zestawieniu z policjami europejskimi jest łagodną policją - powiedział Jankowski.

 

Jankowski nie zgadza się jednak z wydźwiękiem niekorzystnych dla policji sondaży.

 

- Zestawienie roku poprzedniego do ostatniego miesiąca, to nie jest żaden sondaż, tylko socjotechnika. Oczywiście, że bardzo nam zależy na zaufaniu, bo policja musi mieć zaufanie w społeczeństwie, wtedy będzie bardziej sprawna. Ubolewam nad tym - powiedział Rafał Jankowski.

hlk/ Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie