Tymczasowy prezydent Peru złożył rezygnację. Po tygodniu
Tymczasowy prezydent Peru Manuel Merino oświadczył w niedzielę, że rezygnuje ze swojej funkcji po masowych protestach i zamieszkach, które doprowadziły do chaosu w kraju - informuje agencja AP. Były przewodniczący Kongresu Republiki, jednoizbowego peruwiańskiego parlamentu, był tymczasowym prezydentem przez niespełna tydzień.
Merino zastąpił prezydenta Martina Vizcarrę po tym, gdy w poniedziałek parlament przegłosował jego usunięcie w drodze procedury impeachmentu w związku z zarzutami o korupcję, czemu Vizcarra zaprzecza.
Przewodniczący Kongresu Republiki Luis Valdez przekazał w niedzielę, że wszystkie partie polityczne uzgodniły, że zwrócą się o "natychmiastową" rezygnację Merino po protestach w nocy z soboty na niedzielę, w których zginęły dwie osoby, a kilkadziesiąt zostało rannych - podaje Reuters. Valdez ostrzegł, że parlament rozpocznie proces impeachmentu, jeśli Merino nie złoży rezygnacji.
ZOBACZ: Polacy, którzy utknęli w Peru, wrócą do domu. Jest oficjalna data lotu
Również inni wysocy rangą politycy wzywali Merino do ustąpienia po brutalnym stłumieniu demonstracji przeciwko niemu. Dwunastu ministrów z jego niedawno powołanego gabinetu zrezygnowało wcześniej w niedzielę w proteście przeciwko brutalności policji oraz nieradzeniu sobie przez Merino z obecnym kryzysem - pisze portal BBC News.
Na ulice Limy w sobotę wyszły tysiące demonstrantów, głównie ludzi młodych, którzy kontestują objęcie przez Merino urzędu prezydenta, uważając to za zamach stanu. Do rozproszenia demonstrantów policja użyła m.in. gazów łzawiących, rozpylanych z krążących nad miastem śmigłowców. Zginęło dwóch mężczyzn - 24- i 25-latek. Według służb medycznych obaj mieli rany postrzałowe.
Krytycy Vizcarry w Kongresie stali na stanowisku, że prezydent "jest pozbawiony trwałych kwalifikacji moralnych do pełnienia urzędu", ciążą na nim bowiem zarzuty, że jeszcze jako gubernator przyjmował łapówki od wielkich firm, które dzięki temu wygrywały przetargi.
Czytaj więcej