Republikanie proszą o 60 mln dolarów. Chcą sfinansować pozwy ws. wyniku wyborów

Świat
Republikanie proszą o 60 mln dolarów. Chcą sfinansować pozwy ws. wyniku wyborów
PAP/EPA/Chris Kleponis / POOL
Republikanie proszą darczyńców o 60 mln dolarów. Chcą opłacić pozwy wniesione przez Trumpa ws. wyniku wyborów

Republikanie proszą darczyńców o co najmniej 60 milionów dolarów na sfinansowanie pozwów prawnych wniesionych przez prezydenta Donalda Trumpa w związku z wynikami wyborów prezydenckich w USA - przekazały w piątek dwa źródła Agencji Reuters.

- Chcą 60 milionów dolarów - powiedział republikański darczyńca, który otrzymał prośbę ze sztabu wyborczego i Republikańskiego Komitetu Narodowego (RNC).

 

ZOBACZ: Długa tradycja wyborczych wątpliwości

 

Oba źródła rozmawiały z Reuterem o prośbach o pieniądze pod warunkiem zachowania anonimowości ze względu na delikatność sprawy. Sztab Trumpa i RNC nie odpowiedziały na prośby Reutera o komentarz.

 

Odkąd głosowanie zakończyło się we wtorek, sztab Trumpa wysyłał e-maile i SMS-y z informacjami o fałszerstwach wyborczych i prośbami o darowizny.

 

"Nigdy nie zrezygnuję z walki o nasz naród"

 

Prezydent USA Donald Trump obiecał w piątek kontynuować batalię prawną o prezydenturę w sytuacji, gdy jego rywal Demokrata Joe Biden zbliża się do zdobycia wystarczającej liczby głosów, aby wygrać wybory.

 

"Będziemy kontynuować ten proces w każdym aspekcie prawnym, żeby zapewnić, że Amerykanie mają zaufanie do naszego rządu. Nigdy nie zrezygnuję z walki o was i nasz naród" - czytamy w oświadczeniu Trumpa, opublikowanym przez jego sztab w piątek przed południem czasu lokalnego.

 

ZOBACZ: Donald Trump o "nieprawidłowościach" podczas wyborów. "Demokracja w USA jest zagrożona"

 

"Uważamy, że naród amerykański zasługuje na pełną przejrzystość w zakresie liczenia głosów i uznania legalności wyborów - czytamy w oświadczeniu. "Tu nie chodzi już o żadne pojedyncze wybory. Chodzi o integralność całego naszego procesu wyborczego".

 

Nie ma dowodów na nielegalnie oddane głosy

 

Agencja AP zwraca uwagę, że nie ma dowodów na to, że liczone są nielegalnie oddane głosy czy że proces wyborczy jest nieuczciwy albo skorumpowany. Proces liczenia głosów w całym kraju przebiega w dużej mierze sprawnie, chociaż wolno, ze względu na większą liczbę głosów przesyłanych korespondencyjnie z powodu pandemii koronawirusa.

 

Trump oświadczył jednak w piątek wieczorem, że Joe Biden nie powinien ogłaszać zwycięstwa w "nielegalny" sposób. "Joe Biden nie powinien bezprawnie ubiegać się o prezydenturę" - napisał na Twitterze gospodarz Białego Domu.

 

 

"Ja też mógłbym się tego domagać. Postępowanie sądowe dopiero się rozpoczyna!" - dodał.

 

Sędzia przychylił się do wniosku Trumpa

 

Z kolei sędzia Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych nakazał w piątek, aby karty do głosowania dostarczone pocztą po 3 listopada do tego stanu były liczone oddzielnie od innych kart do głosowania.

 

Konserwatywny sędzia Samuel Alito, od stycznia 2006 sędzia Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, nie nakazał jednak wstrzymania liczenia odseparowanych w ten sposób kart do głosowania, zgodnie z życzeniem obozu republikańskiego prezydenta, który nie może stracić tego kluczowego stanu, jeśli chce pozostać w Białym Domu - pisze AFP.

ac/ PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie