Wybory w USA. Media: Joe Biden wyprzedził Donalda Trumpa w Georgii i Pensylwanii

Świat
Wybory w USA. Media: Joe Biden wyprzedził Donalda Trumpa w Georgii i Pensylwanii
PAP/EPA/JIM LO SCALZO, PAP/EPA/Chris Kleponis / POOL
Dwa dni po wyborach w Stanach Zjednoczonych nadal nie wiadomo, kto je wygrał. Najbliżej Białego Domu - zdaniem komentatorów - jest Joe Biden

Joe Biden w stanie Georgia ma na tę chwilę o niemal 4200 głosów więcej niż Donald Trump - podało CNN. Niepoliczonych jeszcze kart do głosowania jest tam mniej niż 1 proc. Ponadto Biden przejął prowadzenie nad Trumpem także w Pensylwanii. Wygrana Demokraty w tym stanie sprawi, że zdobędzie on 20 dodatkowych głosów elektorskich, dzięki czemu zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych.

Mimo spodziewanego zwycięstwa Joe Bidena w Georgii i Pensylwanii, amerykańskie media nie przyznają jeszcze zwycięstwa żadnemu z kandydatów. CNN przyznaje mu 253 głosy elektorskie. 

 

Zgodnie z wyliczeniami dziennika "New York Times" w USA na piątek Biden może liczyć dokładnie na 74 056 723 głosy, a Trump na 69 947 918. Łączna liczba głosów oddanych na kandydatów jeszcze się zwiększy - w wielu stanach jeszcze trwa ich liczenie, w Kalifornii pozostała mniej więcej jedna czwarta.

 

Telewizja Fox News daje Bidenowi 264 głosy. Stacja przyznała kandydatowi zwycięstwo w stanie Arizona, czego nie zrobiły dotąd CNN i "New York Times". Media nie przyznały także dotychczas głosów elektorskich z Alaski i Karoliny Północnej - w obu tych stanach prawdopodobnie zwycięży Donald Trump.

 

ZOBACZ: Wybory w USA. Biden bliski wygranej, szturm zwolenników Trumpa na centrum wyborcze

 

Aby zostać prezydentem USA, takich głosów trzeba zdobyć 270.

 

Jeżeli w pozostałych pakietach głosów korespondencyjnych w Georgii utrzymają się proporcje z wcześniejszych, to - jak przewidują eksperci - Biden wyprzedzi Trumpa.

 

Georgia posiada 16 głosów elektorskich. Według danych podanych po godz. 23 czasu polskiego, Joe Biden zdobył tam 4 263 głosy więcej niż obecny amerykański przywódca. Nadal trwa przeliczanie głosów z tamtejszych "bastionów" Demokratów.

 

Biden może więc zwyciężyć w całym stanie, ale różnica między kandydatami będzie minimalna, niemal na pewno w granicach dopuszczających ponowne liczenie głosów (0,5 pkt proc.).

 

Sekretarz stanu Brad Raffensperger powiedział, że spodziewa się ponownego przeliczenia głosów ze względu na niewielką różnicę w wynikach obu kandydatów.

 

Od 2000 roku - jak wylicza AP - w USA na poziomie stanowym doszło do 31 ponownych przeliczeń głosów na poziomie stanowym. Największa zmiana po ponowym przeliczeniu miała miejsce w Vermoncie w 2006 roku - o 0,1 pkt proc. Średnio statystycznie wynosiła jednak 0,019 pkt proc.

 

Biden prowadzi w Pensylwanii

 

Duże zainteresowanie mediów skupia na sobie również Pensylwania - stan zapewniający 20 głosów elektorskich i który może dać Bidenowi prezydenturę. Głosować można było w nim korespondencyjnie lub we wtorek w lokalach wyborczych, nie było tam głosowania przedterminowego w lokalach wyborczych.

 

Dane, które spływały z Pensylwanii w noc wyborczą, obejmowały głosy oddane w dzień wyborczy. Przewagę miał w nich ubiegający się o reelekcję Donald Trump, który w kampanii wzywał swoich zwolenników do osobistego głosowania w lokalach wyborczych i mówił, że masowe odsyłanie kart wyborczych pocztą może sprzyjać oszustwom.

 

Ta sytuacja zmieniła się w piątek po południu. CNN podało wówczas informację, że Biden przejął prowadzenie w tym stanie. Obecnie - po godz. 23 czasu polskiego - ma ponad 14,5 tys. głosów przewagi nad Trumpem. 

 

Według stanu na piątek rano czasu lokalnego Biden miał o 43 tys. głosów więcej w Arizonie od Trumpa. Stan ten - w którym w wyborach prezydenckich w 2016 roku triumfował Trump - zapewnia 11 głosów elektorskich.

 

W piątek wieczorem przewaga Bigena zmalała. Wynosi ona obecnie ok. 39,7 tys. głosów.

 

1,7 tys. głosów odnalezionych na poczcie

 

Tymczasem właśnie w tym stanie odnaleziono 1,7 tys. niedostarczonych głosów - podaje w piątek Reuters. Odnaleziono je w pocztowej sortowni, którą przeszukano na wniosek sądu. Koperty z kartami wyborczymi są w drodze do miejsc zliczania głosów.

 

W przekazanej sądowi informacji poczta poinformowała, że odnalazła m.in. 1076 kopert z głosami w Filadelfii, 300 - w Pittsburghu i 266 - w Lehigh Valley. Ponadto około 500 głosów znaleziono również w Karolinie Północnej, gdzie także wciąż trwa liczenie głosów.

 

W obu stanach karty wyborcze nadane przed zamknięciem urn, ale dostarczone już po mogą być przyjmowane do piątkowego popołudnia.

 

Przeszukiwanie pocztowych sortowni dwa razy dziennie polecił w czwartek sędzia sądu federalnego w Waszyngtonie Emmett Sullivan w reakcji na pozew organizacji pozarządowych, oskarżających urząd pocztowy o celowe spowolnienie procesu wyborczego.

 

Podczas posiedzenia w środę Sullivan oznajmił, że mianowany przez prezydenta Donalda Trumpa na kilka miesięcy przed wyborami nowy szef USPS Louis DeJoy będzie musiał pod przysięgą wyjaśnić postępowanie poczty.

 

ZOBACZ: Wybory w USA. Swingujące rynki walutowe

 

Prawnicy USPS oświadczyli w czwartek, że w środę - dzień po wyborach - wpłynęło 150 tys. głosów. Większość nadeszła w stanach, gdzie głosy przychodzące po zamknięciu urn są wciąż uznawane.

 

W Pensylwanii do przeliczenia zostało na piątek rano czasu polskiego ponad 200 tys. głosów. Przewaga Republikanina spada z godziny na godzinę. Na szóstą rano czasu polskiego obu kandydatów dzieliło ok. 23 tys. głosów.

 

WIDEO: "Czas, by Trump przedstawił dowody na fałszerstwo". Amerykanista Andrzej Kohut o wyborach w USA

  

 

Amerykański dziennik: Biden otrzymał wzmocnioną ochronę Secret Service

 

Amerykańska Secret Service zdecydowała o skierowaniu w piątek dodatkowych agentów do ochrony Joe Bidena w oczekiwaniu na ogłoszenie przez niego zwycięstwa w wyborach prezydenckich - podał "Washington Post".

 

Według dziennika, agenci Secret Service dotarli do Wilmington w Delaware, gdzie obecnie przebywa Biden. Decyzja o wysłaniu dodatkowych sił została podjęta po tym, gdy sztab Bidena poinformował służbę, że w piątek kandydat Demokratów wygłosi ważne przemówienie.

 

ZOBACZ: Wybory w USA. Kanye West uznał swoją porażkę

 

Jak uściśla dziennik, po wzmocnieniu poziom ochrony Bidena nie będzie jeszcze odpowiadał temu, jakim otaczany jest prezydent-elekt, ale "idzie w tym kierunku". Zwykle agencja podejmowała decyzję o tym po uznaniu porażki przez przegranego wyborów.

 

Według gazety, jeśli Biden okaże się wyraźnym zwycięzcą, a mimo to prezydent Trump nie uzna porażki, protokół służby wskazuje, by poczekać z uznaniem Bidena za prezydenta-elekta dopiero do oddania głosów przez kolegium elektorskie w grudniu.

 

Ani sztab Bidena, ani Secret Service nie odnieśli się do informacji dziennika.

 

Trump mówi o wyborczych fałszerstwach

 

Andrew Bates, rzecznik kandydata Demokratów na prezydenta, powiedział w piątek, że jeśli Joe Biden wygra, a prezydent Donald Trump odmówi ustąpienia, to "rząd Stanów Zjednoczonych jest całkowicie zdolny do wyprowadzenia z Białego Domu intruzów".

 

Jest to reakcja obozu Bidena na wystąpienie Trumpa w czwartek z Białego Domu, w którym oskarżał on swoich politycznych rywali o wyborcze fałszerstwa. W wyścigu o prezydenturę na razie prowadzi Demokrata, ale - jak ocenia agencja Associated Press - za wcześnie jest na przesądzanie o ostatecznym rezultacie pojedynku.

 

Jak donosi stacja CNN, powołując się na źródła, Trump nie ma przygotowanego przemówienia, w którym uznaje wyborczą porażkę. Przywódca USA zamierza walczyć o wyborcze zwycięstwo do końca i zapowiada batalie sądowe w stanach, w których wyniki wskazują że przegrał.

 

Oświadczenie o swojej rezygnacji - jak podaje, powołując się na trzy źródła, portal NBC News - ma przygotowane szef Pentagonu Mark Esper.

 

Trump domaga się wstrzymania liczenia głosów, a jego obóz składał kwestionujące uczciwość procesu wyborczego prawne wnioski m.in. w Pensylwanii, Michigan i Georgii; w dwóch z tych ostatnich stanów zostały one odrzucone przez sądy.

 

Lider republikańskiej większości w Senacie Mitch McConnell pytany przez dziennikarzy, czy wierzy w pokojowe przekazanie władzy przez Trumpa w przypadku porażki wyborczej prezydenta, odpowiedział: "Oczywiście". - Mieliśmy pokojowe przekazania władzy od 1792 roku, co cztery lata przechodziliśmy do nowej administracji - stwierdził.

wka/msl/zdr/bas/ PAP, polsatnews.pl, CNN, Fox News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie