Kryzys pandemiczny paraliżuje firmy usługowe. Zapaść w Polsce i w całej Europie

Biznes
Kryzys pandemiczny paraliżuje firmy usługowe. Zapaść w Polsce i w całej Europie
pixabay.com/Tama66/Zdj. ilustracyjne
W Polsce kryzys najbardziej uderza w branżę gastronomiczną i hotelarską

Organizacje zrzeszające polskich przedsiębiorców apelują o niezaostrzanie jesiennego lockdownu, bo już dotychczasowe jego formy fatalnie wpływają na sytuację finansową firm usługowych. Wyraźne pogorszenie nastrojów w tych branżach widać także w największych krajach Unii Europejskiej.

W Polsce druga fala pandemii najbardziej szkodzi gastronomii, hotelarstwu, rekreacji i rozrywce, biurom podróży, liniom lotniczym oraz branży eventowej i targowej. Szacuje się, że wiele przedsiębiorstw od początku roku do teraz zanotowało kilkudziesięcioprocentowy spadek obrotów w porównaniu z tym samym okresem w 2019 roku.


Europejskie usługi w odwrocie


W Polsce nie jest wyliczany wskaźnik nastrojów PMI dla sfery usług. Dziś poznaliśmy jego październikowe wartości dla największych krajów Europy. Wszędzie indeksy są gorsze niż we wrześniu i dużo gorsze niż w lipcu i sierpniu.


W miesiącach wakacyjnych na Starym Kontynencie usługowe PMI wyraźnie przekraczały granicę 50 punktów, co było wyrazem nadziei przedsiębiorców, że wychodzą na prostą po wiosennej kwarantannie. Jednak w październiku w Hiszpanii PMI spadł do 41,4 punktu, a w we Włoszech i Francji nie osiągnął 47 punktów.

 

ZOBACZ: Drugie zamykanie gospodarki. Mogą tego nie wytrzymać liczne firmy i finanse publiczne


W miarę dobrze wypadają Niemcy, ale i one nie utrzymały się na poziomie 50 punktów - zanotowały spadek do 49,5 punktu. W całej strefie euro indeks obniżył się do 46,9 punktu. Europejskim wyjątkiem jest Wielka Brytania, która ma usługowy PMI na poziomie 51,4 punktu, ale i ona w ciągu miesiąca pogorszyła swój wynik o kilka punktów.


Stan nastrojów w branżach usługowych kontrastuje z ogłoszonymi wczoraj wskaźnikami PMI dla europejskiego przemysłu. We wszystkich dużych krajach i w całej strefie euro indeks w tej chwili wyraźnie przekracza pułap 50 punktów, a w Niemczech wzrósł aż do 58,2 punktu.


Polski PMI przemysłowy nie jest zbyt efektowny. We wrześniu i październiku pozostawał na poziomie 50,8 punktu. Wszystko wskazuje na to, że w krajach Europy Środkowej nastroje menedżerów z branż przemysłowych są gorsze od notowanych w Europie Zachodniej. Czechy mają PMI na poziomie 51,9 punktu, a Węgry - 50,1.


Przeciw pełzającemu lockdownowi


W Polsce nie tylko przedsiębiorcy, ale także przedstawiciele związków zawodowych zwracają się do rządu, by nie wprowadzał kolejnych restrykcji ekonomicznych.


W najnowszym wspólnym apelu obu stron reprezentowanych w Radzie Dialogu Społecznego napisano między innymi: "Kategorycznie zaznaczamy, że narzędzia mające na celu zapobieganie rozprzestrzenianiu się koronawirusa, nie mogą być skoncentrowane na ograniczaniu przestrzeni gospodarczej. Gospodarka i ochrona zatrudnienia powinny być dziś priorytetem, a ograniczenia są uzasadnione tylko w przypadkach absolutnej konieczności. Taka decyzja musi być poprzedzona dogłębnymi analizami, które będą przedstawione opinii publicznej z właściwym wyprzedzeniem. Równolegle apelujemy o roczne moratorium na wszelkiego rodzaju nowe obciążenia prawne i podatkowe procedowane w tej chwili, bądź przyjęte w ciągu mijającego roku".

 

ZOBACZ: Kosiniak-Kamysz: mamy lockdown bez ogłaszania lockdownu


Autorzy oświadczenia występują w imieniu pracodawców i pracobiorców reprezentujących sektory produkcji, handlu i usług. Ze swojej strony apelują do wszystkich właścicieli firm oraz pracowników o zachowanie podstawowych wytycznych sanitarnych w celu ograniczenia ryzyka zakażenia. Podkreślają, że chronienie zdrowia to zarazem ochrona gospodarki i miejsc pracy.


Długa lista postulatów


Do premiera Mateusza Morawieckiego osobne pismo skierowali przedstawiciele branż usługowych najbardziej poszkodowanych z związku restrykcjami pandemicznymi. Są zdania, że propozycje rekompensat przedstawione przez rząd pod koniec października nie rozwiążą ich problemów.


W dokumencie "Silniejsi razem - propozycje sektorowych form pomocy" przedsiębiorcy postulują między innymi:


● Umorzenie subwencji Polskiego Funduszu Rozwoju dla przedsiębiorstw z najbardziej poszkodowanych branż, mogących udowodnić spadek przychodów rok do roku o minimum 50 proc. w dowolnych dwóch miesiącach, od lipca 2020 roku do zakończenia stanu epidemicznego
● Możliwość ponownego naboru wniosków do PFR dla firm mogących udowodnić spadek przychodów rok do roku o minimum 50 proc, w dowolnych 4 miesiącach, od lipca 2020 do zakończenia stanu epidemicznego, niezależnie od liczby zatrudnionych pracowników
● Dofinansowanie działalności w wysokości 50 proc. przychodów odpowiadających analogicznemu okresowi w 2019 roku, przez czas trwania ograniczenia działalności branży

 

ZOBACZ: Protest branży gastronomicznej. "Czarna polewka dla rządu"


Zaniepokojenie wielu przedsiębiorców budzi rozpoczynająca się właśnie - a zainicjowana przez PFR - akcja kontrolowania prawidłowego wykorzystania pieniędzy, które firmy otrzymały wiosną w ramach działań antykryzysowych. Dziś wielu właścicieli firm może stanąć przed koniecznością zwrócenia państwowej dotacji, jeśli nie wypełnią ówczesnych zobowiązań dotyczących na przykład utrzymania liczby pracowników.


Prof. Mariusz Bidziński, wspólnik w kancelarii Chmaj i Wspólnicy w niedawnej rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" mówił, że jeśli państwo de facto wprowadza kolejny lockdown, to nie może podwójnie karać przedsiębiorców - zarówno brakiem możliwości zarobkowania, jak i zobowiązywaniem do zwrócenia przyznanej kilka miesięcy temu pomocy.


- Te zasady należałoby jak najszybciej zmienić. W przeciwnym razie stracą wszyscy, bo firmy upadną, a państwo, reprezentowane przez PFR, i tak nie dostanie pieniędzy od niewypłacalnych podmiotów - dodawał, także w rozmowie z "DGP", Radosław Płonka, ekspert prawny BCC.

Jacek Brzeski
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie