Kierowca Mariana Banasia próbował potrącić demonstrantów? Jest oświadczenie NIK

Polska
Kierowca Mariana Banasia próbował potrącić demonstrantów? Jest oświadczenie NIK
Polsat News
Odnosząc się do medialnych doniesień NIK oświadczyła, że w poniedziałek "doszło do dwóch ataków na samochód należący do Najwyższej Izby Kontroli".

W poniedziałek doszło do dwóch ataków na samochód należący do Najwyższej Izby Kontroli - poinformowała NIK w oświadczeniu. Wcześniej media podawały, że auto, którego kierowca miał próbować pobić, a potem przejechać demonstrantów w Warszawie, to służbowy pojazd prezesa NIK Mariana Banasia.

Skoda Superb, której kierowca próbował w poniedziałek pobić, a potem przejechać demonstrantów w Warszawie, to służbowy pojazd prezesa NIK Mariana Banasia; nie wiadomo, czy prezes Najwyższej Izby Kontroli był w środku - poinformowała w piątek "Gazeta Wyborcza". Do incydentu doszło w ten poniedziałek ok. godz. 18 na Wisłostradzie.

 

ZOBACZ: Zakażony koronawirusem zaatakował księdza. Uczestnik protestu usłyszał zarzuty

 

Jak podała "GW", po wcześniejszej publikacji w tej sprawie, w której podano rejestrację pojazdu, do redakcji gazety zgłosiły się osoby twierdzące, że samochód jest służbowym pojazdem prezesa NIK Mariana Banasia.

 

"Na nagraniu, którego dokonali zaatakowani młodzi ludzie, widać wyraźnie rejestrację, a potem tył uciekającego auta. Dokładnie taki samochód z tymi numerami można zobaczyć na licznych zdjęciach przy tekstach o Banasiu. Z publikacji np. »Faktu« wynika, że prezes NIK często sam jeździ skodą i regularnie podróżuje nią na południe Polski, gdzie ma rodzinę" - czytamy w piątkowym artykule.

 

Dwa "ataki na samochód należący do NIK"
 
Odnosząc się do medialnych doniesień NIK oświadczyła, że w poniedziałek "doszło do dwóch ataków na samochód należący do Najwyższej Izby Kontroli".
 
Jak podano, ok. 17:30 samochód utknął w tłumie w okolicach Tamki. "Została dwukrotnie wezwana policja. Policja udzieliła asysty. Następnie około godziny 18 na Wisłostradzie tłum kolejny raz zablokował i zaatakował samochód należący do Najwyższej Izby Kontroli".
 
"Pracownik NIK kierujący pojazdem prosił protestujących, aby nie dokonywali uszkodzeń pojazdu oraz umożliwili mu dalszy przejazd. Pomimo próśb - protestujący uniemożliwiali dalszy przejazd pojazdu, zachowywali się agresywnie względem pracownika Najwyższej Izby Kontroli, kierowali w jego stronę groźby pozbawienia życia i zdrowia oraz zagrozili zniszczeniem pojazdu" - dodano.
 
W oświadczeniu czytamy, że pracownik NIK wyszedł z auta i "kolejny raz prosił protestujących, aby pozwolili mu przejechać. Został zaatakowany i podjął próbę odsunięcia osób od pojazdu. Osoby, które zostały utrwalone na materiale upublicznionym przez Gazetę Wyborczą, były bardzo agresywne, wulgarne i stwarzały bezpośrednie zagrożenia dla zdrowia i życia pracownika Najwyższej Izby Kontroli".
 
W aucie nie było Mariana Banasia
 
Jak informuje NIK, zdaniem kierowcy osoby te były "bardzo agresywne". "Groziły i wyzywały kierującego pojazdem. Kierujący pojazdem poczuł się zagrożony. Bał się zarówno o swoje bezpieczeństwo, jak i bezpieczeństwo mienia, które zostało mu powierzone. Wsiadł do auta i uprzedzając, że rusza powoli oddalił się z miejsca, gdzie został zatrzymany. Jeden z mężczyzn próbował jeszcze zablokować mu drogę, ale widząc, że samochód zaczyna się poruszać w końcu przesunął się z toru jazdy. W samochodzie nie było Prezesa NIK" - czytamy w oświadczeniu.
 
 
"O zdarzeniu zostały powiadomione właściwe służby NIK, które aktualnie analizują przebieg przedmiotowego zdarzenia i przygotowują zawiadomienie o możliwości popełnienia czynów karalnych na szkodę pracownika NIK. Co istotne – do wskazanych ataków doszło w momencie, gdy pracownik wykonywał czynności służbowe" - dodano.
pgo/zdr/ PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie