Narodowcy bronią kościołów. Doszło do starć z demonstrującymi niezgodę na wyrok TK

Polska
Narodowcy bronią kościołów. Doszło do starć z demonstrującymi niezgodę na wyrok TK
Facebook/Straż Narodowa
Podczas poniedziałkowego protestu doszło do przepychanek i bójek na placu Trzech Krzyży w Warszawie

Podczas poniedziałkowego protestu przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji doszło do przepychanek i bójek na placu Trzech Krzyży w Warszawie. Zaatakowani zostali m.in. działacze Młodzieży Wszechpolskiej, którzy bronili kościoła św. Aleksandra przed demonstrantami.

Protestujący od ok. godz. 19:30 zaczęli gromadzić się na stołecznym placu Trzech Krzyży, gdzie wejścia do mieszczącego się tam kościoła pw. św. Aleksandra blokowała grupa osób związanych m.in. ze środowiskami narodowymi. Od protestujących oddzielali ich policjanci. W osoby stojące pod kościołem ze strony protestujących poleciały w pewnym momencie race, butelki i jajka. Doszło do przepychanek z policją.

 

O "ludziach broniących kościoła" napisał poseł Konfederacji Krzysztof Bosak, który namawiał do udzielenia im wsparcia.

 

 

"Nasi działacze razem z Ruchem Narodowym i innymi narodowcami w dość niewielkiej liczbie bronią kościoła. Antifa zza pleców dziewczyn i policji rzuca butelkami i kamieniami, na co policja nie reaguje" - poinformowano z kolei na Facebooku Młodzieży Wszechpolskiej.

 

 

Prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz przekazał, że w wyniku starć kilka osób zostało rannych. Osobom poszkodowanym pomocy udzielają ratownicy medyczni.

 

ZOBACZ: Żandarmeria Wojskowa pomoże policji w "ochronie porządku publicznego". Decyzja premiera

 

"Bronimy kościoła Świętego Aleksandra na Pl. Trzech Krzyży. Agresywny tłum rzuca w nas butelkami, ostrymi przedmiotami, petardami i kamieniami. Bronimy się przed fizycznym atakiem lewicowej hołoty" - napisał w mediach społecznościowych. "Rannych zabierają karetki do szpitala" - dodał. Do wpisu dołączył zdjęcie jednego z działaczy z zakrwawioną twarzą.

 

 

W poniedziałek wieczorem Bąkiewicz poinformował, że "szturm lewackich barbarzyńców na kościół został odparty". "Policja na pl. Trzech Krzyży przez długi czas zachowywała się skandalicznie i pozwalała lewicowym bojówkarzom na rzucanie w nas butelkami, petardami i kamieniami. Jednak dla uczciwości dziękuję jednemu z funkcjonariuszy, który z własnej woli pomagał w opatrywaniu rannych" - przekazał Robert Bąkiewicz. 

 

 

Jak podkreślił, "szturm lewackich barbarzyńców na kościół św. Aleksandra w Warszawie odparty. W decydującym momencie Straż Narodowa otrzymała solidne wsparcie ze strony kibiców Legii" - dodał.

 

 

Jak poinformowała Komenda Stołeczna Policji, na placu zaatakowano funkcjonariuszy i również w ich stronę leciały różne przedmioty. "Wyraźnie podkreślaliśmy, że w takich przypadkach będziemy chronić naszych policjantów. Do tego celu w indywidualnych przypadkach wykorzystano między innymi gaz pieprzowy" - podała policja na Twitterze.

 

 

Jak podała KSP, w trakcie demonstracji poparzony został, po trafieniu racą, jeden z policjantów. Udzielono mu pomocy medycznej. Pomocy wymagał mężczyzna trafiony butelką rzuconą przez chuligana.

 

"Jedna z agresywnych osób została zatrzymana" - poinformowała KSP.

 

 

W związku zajściami w Warszawie posłanka Anna Maria Siarkowska (PiS) napisała na Twitterze, że zostawiła dzieci w domu i również tam się udała. "Zostawiłam pieluchy mężowi. Dłużej niż nie wytrzymam. Jestem na Placu Trzech Krzyży. Teraz" - brzmi jej wpis.

 

 

Dopytana o te słowa, powiedziała, że udała się na pl. Trzech Krzyży, aby z innymi ludźmi bronić kościoła. - Otrzymałam informację, że jest potrzebne wsparcie. Że duża grupa ludzi, wściekły tłum, napiera na kościół i że niszczy elewację. Chciałam zobaczyć, co się dzieje, jak reaguje policja, by w razie czego, powołując się na mój poselski mandat, pomóc i zareagować - mówiła.

 

ZOBACZ: Samorządowcy zabrali głos ws. aborcji. "Nie ma zgody na koszmar matek"

 

Pytana o szczegóły zajścia przed kościołem, opowiedziała, że grupa około 100 mężczyzn, a później jeszcze liczniejsza, broniła kościoła św. Aleksandra przed agresywnym tłumem, który rzucał w nich petardami, szkłem, jabłkami, puszkami z farbą. Według posłanki młodzi ludzie broniący kościoła modlili się, śpiewali i nie dopuszczali do profanacji świątyni.

 

 

- Do pewnego momentu policja tylko odgradzała dwie grupy protestujące, a w momencie, kiedy poleciały petardy, policja zareagowała i odsunęła agresywny tłum dalej - mówiła. - Wtedy sytuacja dopiero zaczęła się uspokajać - dodała.

 

"Będziemy bronić naszych świątyń i naszej wiary"

 

Narodowcy zgromadzili się w poniedziałek także przed bazyliką archikatedralną w Gdańsku-Oliwie. "Feministki, antyklerykałowie, wrogowie Kościoła, skrajna lewico nie przejdziecie! Dopóki jesteśmy będziemy bronić naszych świątyń i naszej wiary. Nie pozwolimy na profanację naszych świętości!" - poinformowała Młodzież Wszechpolska.

 

 

Kilka godzin wcześniej na Facebooku Młodzieży Wszechpolskiej pojawiło się wezwanie do obrony miejsc kultu. "Nasi działacze w całej Polsce dyżurują przy Kościołach! Musi być nas jak najwięcej, dołączajcie do nas koniecznie!" - poinformowano na Facebooku stowarzyszenia. 

 

"Dobra informacja jest taka, że dołącza do nas coraz więcej ekip kibicowskich - kibole, ataki na Kościoły to jest za grubo nawet jak na tych barbarzyńców! Niech niezdecydowane jeszcze ekipy się ruszą w końcu!" - dodano. 

 

 

Incydent na Jasnej Górze

 

Do podobnych zajść doszło pod Jasną Górą, gdzie policja użyła gazu wobec protestujących przeciwników zaostrzenia przepisów aborcyjnych - poinformował w poniedziałek wieczorem portal Dziennika Zachodniego.

 

Jak podała gazeta, poniedziałkowy protest w Częstochowie, który zgromadził co najmniej trzy tysiące osób, "zakończył się incydentem na Jasnej Górze, kiedy doszło do zatrzymań, a policja użyła gazu; ucierpieli demonstrujący" - relacjonuje Dziennik Zachodni.

 

W Częstochowie protest odbył się m.in. przed katedrą oraz siedzibą kurii metropolitalnej. Później - według gazety - protestujący udali się na Jasną Górę, na którą - jak czytamy - "nie dotarli, bo drogę zastąpił im kordon narodowców". Doszło do incydentów, podczas których w stronę protestujących użyto gazu.

 

Ziobro reaguje

 

W poniedziałek Zbigniew Ziobro poinformował, że incydentami w kościołach zajmą się prokuratorzy. "W związku z bezprecedensową eskalacją zachowań przestępczych wymierzonych w osoby wierzące, włącznie z zastraszaniem, niszczeniem i bezczeszczeniem miejsc kultu religijnego, poleciłem podległym prokuratorom objęcie nadzorem prowadzonych w tych sprawach postępowań" - poinformował w poniedziałek na Twitterze prokurator generalny-minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

 

Dodał, że "każdy ma konstytucyjne prawo do publicznego wyrażania poglądów i sprzeciwu wobec rozstrzygnięć sądów lub trybunałów, w tym Trybunału Konstytucyjnego". "Jednak nie może to usprawiedliwiać łamania praw innych osób i popełniania przestępstw" - podkreślił minister.

 

 

Jak podawano na portalach społecznościowych, w niedzielę doszło do zakłócenia mszy św. w kościele pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy przy ul. Nobla na Saskiej Kępie. Tam przed ołtarzem stanęła aktywistka z hasłem: "Módlmy się o prawo do aborcji". Pomalowane zostały drzwi i mury kościoła pw. Niepokalanego Poczęcia NMP na pl. Narutowicza. Na drzwiach do kościoła umieszczono błyskawicę, będącą jednym z symboli protestu, na murze pojawił się napis: "Aborcja bez granic".

 

ZOBACZ: Protesty w kościołach po wyroku TK. Przepychanki w Warszawie

 

Napisy nawiązujące do protestu pojawiły się także na murach kościoła pw. Mateusza Apostoła i Ewangelisty przy ulicy Ostródzkiej na Białołęce oraz na ścianie kościoła pw. Opatrzności Bożej przy ul. Dickensa.

 

W czwartek TK w pełnym składzie orzekł, że przepis zezwalający na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. W uzasadnieniu wskazano, że życie ludzkie jest wartością w każdej fazie rozwoju i jako wartość, której źródłem są przepisy konstytucyjne, powinno ono być chronione przez ustawodawcę. Wyrok TK zapadł w pełnym składzie. Zdania odrębne złożyli dwaj sędziowie.

dk/hlk/ polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie