Prezydent Korei Płd. wzywa do przywrócenia "gorących linii" pomiędzy Seulem a Pjongjangiem

Świat
Prezydent Korei Płd. wzywa do przywrócenia "gorących linii" pomiędzy Seulem a Pjongjangiem
PAP/EPA/YONHAP
Prezydent Mun wzywa do przywrócenia "gorących linii" z Koreą Płn.

Prezydent Korei Płd. Mun Dze In wezwał w poniedziałek do przywrócenia "gorących linii" łączności wojskowej pomiędzy Seulem a Pjongjangiem, by zapobiegać incydentom, takim jak niedawne zastrzelenie południowokoreańskiego urzędnika przez wojsko Korei Płn.

Mun przekazał obywatelom Korei Płd. wyrazy współczucia z powodu śmierci urzędnika, określając ją jako „godny ubolewania i nieszczęśliwy” wypadek – podała południowokoreańska agencja prasowa Yonhap.

 

ZOBACZ: Inteligentne przystanki też mogą chronić przed CoVID-19. Oto przykład z Seulu

 

Prezydent odniósł się przy tym do przeprosin przekazanych w związku z tą sprawą przez przywódcę Korei Płn. Kim Dzong Una i ocenił, że są one wyrazem jego intencji, by nie dopuścić do załamania relacji pomiędzy oboma krajami. Mun wyraził nadzieję, że tragiczny wypadek stanie się okazją do wznowienia dialogu i współpracy.

 

Dzień wcześniej z apelem o przywrócenie komunikacji wojskowej wystąpiła kancelaria Muna, ale władze Korei Płn. nie odpowiedziały na to wezwanie. W poniedziałek rano "gorące linie" wciąż były nieaktywne – poinformowało południowokoreańskie ministerstwo obrony. Seul zażądał od Pjongjangu zgody na wspólne śledztwo w sprawie incydentu, w którym 47-letni południowokoreański urzędnik nadzoru łowisk został zastrzelony przez północnokoreańskich żołnierzy po północnej strony granicy morskiej między oboma krajami.

Pierwszy przypadek od 2008 roku

Wojskowe linie komunikacji pomiędzy dwiema Koreami miały służyć zmniejszeniu napięć militarnych na granicy. Są jednak nieczynne od czerwca, gdy Pjongjang ogłosił zerwanie wszelkiej komunikacji z Seulem i wysadził w powietrze biuro łącznikowe pomiędzy krajami z powodu ulotek propagandowych przesyłanych przez aktywistów przez granicę na Północ. Śmierć urzędnika to pierwszy przypadek zastrzelenia południowokoreańskiego cywila w Korei Płn. od 2008 roku, gdy ofiarą padła 53-letnia turystka, która w czasie wycieczki w Góry Diamentowe weszła na zastrzeżony teren wojskowy.

 

ZOBACZ: Właściciele psów muszą je oddać restauracjom. W Korei Północnej brakuje jedzenia

 

Południowokoreańskie wojsko twierdziło, że żołnierze zabili urzędnika, a następnie spalili jego ciało w ramach zapobiegania pandemii Covid-19. Pjongjang przekazał natomiast, że ciała nie odnaleziono, a spalono jedynie "pływający materiał", na którym urzędnik dryfował. Korea Płn. przestrzegła również przed naruszaniem jej morskiej granicy w celu poszukiwania ciała, zapewniając, że odda je, jeśli zostanie znalezione. Yonhap informował, cytując anonimowe źródła wojskowe w Seulu, że urzędnik najprawdopodobniej usiłował przedostać się do Korei Płn., ale nie jest jasne, co miało go do tego skłonić.

ms/PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie