Koronawirus w Polsce. "Wiele regionów ma problemy z dostępem do łóżek"

Polska
Koronawirus w Polsce. "Wiele regionów ma problemy z dostępem do łóżek"
Polsat News
Lekarz może wystawić skierowanie na test tylko wówczas, jak pacjent zgłasza jednocześnie 4 objawy

Chciałbym być takim optymistą, ale realia są bardziej przyziemnie - powiedział w Polsat News Paweł Grzesiowski, epidemiolog, odnosząc się do komunikatów Ministerstwa Zdrowia, które uspokaja, że służba zdrowia jest wydolna i przygotowana na większą liczbę chorych.

- Dziś wiemy o tym że wiele regionów ma problemy z dostępem do łóżek - stwierdził Grzesiowski. Zaznaczył, że takie problemy zgłaszały szpitale na Pomorzu, w województwie kujawsko-pomorskim oraz w Krakowie i Lublinie.

 

Sytuacja dotyczy łóżek z tak zwanym drugim poziomem zabezpieczeń. Epidemiolog jest zdania, że  liczba łóżek "powinna być stale monitorowana i publicznie dostępna".

 

"Efekty dopiero poznamy"

 

Grzesiowski zaznaczył, że skutki dużych dziennych przyrostów zakażonych będą znane za kilka tygodni. - Mamy od kilku dni efekty tego, co było w sierpniu, wtedy też notowaliśmy duże wartości. Cykl wylęgania wirusa wynosi około 7 do 10 dni i widzimy to teraz jako wzrost zakażeń miesiąc później - wytłumaczył.

 

ZOBACZ: Koronawirus w Ekstraklasie. Trzydzieści osób w Pogoni Szczecin jest zakażonych

 

Dodał, że "efekty wysokich liczb zakażeń poznamy za dwa-trzy tygodnie".

 

Nowe zasady

 

Zapytany o nowe wytyczne ministerstwa dotyczące postępowania z osobami z podejrzeniem zakażenia lub zakażonych ocenił je jako "chaotyczne".

 

- Decyzje wydawane przez ministerstwo zdrowia są nieprzemyślane i chaotyczne - stwierdził.

 

WIDEO: "efekty wzrostu liczby zakażonych dopiero poznamy"

  

 

Mówił, że "tworzenie zupełnie absurdalnego obowiązku konsultacji przez lekarza chorób zakaźnych każdej osoby, nawet tej, która ma tylko ból gardła, jest tylko utopią. - Tych lekarzy jest kilkuset na cały kraj a pacjentów kilka tysięcy - podkreślił.

 

Dodał, że wygodniejsza byłaby w tym przypadku teleporada, ale "przepisy nakładają obowiązek osobistej wizyty w szpitalu zakaźnym". - Ponad 80 proc. chorych może pozostać w domu i wysłanie ich do szpitali jest szaleństwem. To powoduje frustracje wśród lekarzy - oceniał.

 

ZOBACZ: Jerzy Brzęczek zakażony koronawirusem

 

W kwestii testowania, zwrócił uwagę na fakt, że lekarz może wystawić skierowanie tylko wówczas, kiedy pacjent zgłasza jednocześnie cztery objawy - kaszel, duszności, utratę węchu i smaku oraz goryczkę.

 

Zdaniem Grzesiowskiego  "taka konfiguracja wstępuje w 3 proc. przypadków. 97 osób na 100 nie ma jednocześnie tych objawów, a wtedy lekarz nie może wystawić skierowana na test".

 

Czy wystarczy miejsc w szpitalach?

 

Dysponujemy około 6,3 tys. łóżek szpitalnych oraz ponad 800 respiratorami dla osób chorych na COVID-19, ale liczbę tego sprzętu możemy jeszcze zwiększyć - zapewniał w sobotę rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia, Wojciech Andrusiewicz.

 

- Jeśli będzie potrzeba, to będziemy zwiększać liczbę łóżek dla tych pacjentów, podobnie jak respiratorów. Tych ostatnich mamy ponad 800 tylko dla pacjentów COVID-19. Dysponujemy też około 6,3 tys. łóżek szpitalnych. Ale te liczby możemy zwiększać. Mamy tu jeszcze bufor bezpieczeństwa. Możemy zwiększyć liczbę łóżek i dostępnych respiratorów, których w całym kraju jest ponad 11 tys. - wyjaśnił.

 

ZOBACZ: Czy wystarczy miejsc w szpitalach? Rzecznik ministerstwa odpowiada

 

W piątek odnotowano rekordową liczbę nowych przypadków koronawirusa w Polsce - 1587. W sobotę było ich o trzy mniej. W niedzielę z kolei wykryto 1350 nowych zakażeń. Wzrosła też liczba osób przebywających w szpitalach i wymagających wsparcia respiratora. 

 

laf/prz/ Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie