Renata Beger: nie biorę emerytury, bo... czuję się mężczyzną. Była posłanka złożyła ważną obietnicę

Polska
Renata Beger: nie biorę emerytury, bo... czuję się mężczyzną. Była posłanka złożyła ważną obietnicę
PAP/Rafał Guz
Była posłanka Renata Beger podczas demonstracji przedstawicieli branży rolniczej i futerkowej w Warszawie

- - W Warszawie są ludzie, którzy czują się kobietami, to dlaczego ja nie mogę czuć się mężczyzną? Czuję się mężczyzną i nie idę na emeryturę. Pójdę jak skończę 65 lat. Dobrze się czuję, siły są, więc wciąż będę pracować - mówi była posłanka Renata Beger. W rozmowie z Interią odnosi się do swojego ewentualnego powrotu do polityki i obiecuje, że już nikogo nie nagra.

W środę w Warszawie odbył się protest przedstawicieli środowisk rolniczych przeciwko zmianom w ustawie o ochronie zwierząt. Uczestniczyli w nim również posłowie Konfederacji i PSL oraz byli politycy partii "Samoobrona", a wśród nich Renata Beger. 

 

ZOBACZ: Powrót Renaty Beger i protest przed siedzibą PiS. Była posłanka Samoobrony broni ferm futerkowych

 

W swoim wystąpieniu pod Sejmem była poseł wskazała, że zagraniczne korporacje ingerują w polską gospodarkę. - Już świętej pamięci Andrzej Lepper mówił lata temu o tym, co z nami zrobią korporacje zagraniczne, w jaki sposób będą nas ogłupiać i przejmować. I tak się właśnie dzieje. Policja nas nie zatrzyma, bo my rolnicy mamy w sobie wielką siłę - zaznaczyła.

 

"Na pewno żywność zdrożeje"

 

W rozmowie z Interią twierdzi, że przyjęta przez Sejm nowela ustawy o ochronie zwierząt "może zniszczyć ok. 350 tys. gospodarstw". - W ślad za tym idą ubojnie, ich pracownicy i cała branża. Nie można niszczyć gospodarki. Przeanalizowałam konsekwencje, a norki amerykańskie utylizują odpady zwierzęce i rybne. Jeżeli nasi hodowcy będą musieli je zlikwidować, to nie będziemy mieli utylizacji, bo najbliższe takie zakłady są w Niemczech. I to my będziemy im za to płacić. Zapłaci za to każdy, bo na pewno żywność zdrożeje - ostrzega Beger. 

 

ZOBACZ: Renata Beger wraca. Założyła związek zawodowy

 

Przyznała, że sama nie ma nic wspólnego z hodowlą norek. - Nie mam żadnego interesu w tym, by pomagać tym ludziom. Kilka lat temu w miejscowości Rościn poproszono mnie o pomoc w sprawie norek. Byłam tam. Faktycznie, norki uciekały, nie było szczelnego ogrodzenia, pełno much i szczurów. Pracownicy nie otrzymywali pensji, a norki nie były dobrze karmione. Okazało się, że właścicielem jest Duńczyk. Udało się zlikwidować tę hodowlę. Widziałam też inne, prowadzone przez naszych hodowców. Norki są niesłychanie zadbane, pięknie utrzymane. Na zachodzie cieszą się na tę ustawę i już liczą zyski - powiedziała była posłanka. 

 

Beger, zapytana o powrót do polityki, odpowiada: - Jeśli będę chciała, to wrócę.

 

Przynała, że "są ludzie w Warszawie, którzy przyjechali do mnie przed poprzednimi wyborami i zaproponowali start. Odmówiłam".

 

"Nic już nie muszę"

 

Była poseł zaznaczyła, że "teraz pojawia się czasem, by pomóc rolnikom". - Ja tak naprawdę nic już nie muszę. Mogłabym np. odejść na emeryturę, ale nawet jej nie biorę. Bo czuję się mężczyzną - stwierdziła.

 

- W Warszawie są ludzie, którzy czują się kobietami, to dlaczego ja nie mogę czuć się mężczyzną? Czuję się mężczyzną i nie idę na emeryturę. Pójdę jak skończę 65 lat. Dobrze się czuję, siły są, więc wciąż będę pracować - mówiła.

 

Beger odniosła się również do sprawy z 2006 roku, czyli nagranej rozmowy posłanki z politykami PiS. - Przyrzekam, że już nigdy nikogo nie nagram - zapewniła. 

 

Cały wywiad z Renatą Beger w portalu Interia.pl.

Łukasz Szpyrka/luq/ Interia.pl, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie