"Fałszywi policjanci" okazali się pasjonatami historii

Polska
"Fałszywi policjanci" okazali się pasjonatami historii
KPP w Suchej Beskidzkiej

Wyjaśniła się sprawa "fałszywych policjantów", których zatrzymano w miejscowości Juszczyn (woj. małopolskie) 30 sierpnia. Byli to pasjonaci historii i członkowie grupy rekonstrukcyjnej.

Sprawa zaczęła się 30 sierpnia. Policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Suchej Beskidzkiej patrolujący miejscowość Juszczyn zwrócili uwagę na granatowy samochód marki VW Passat. Auto do złudzenia przypominało radiowozy policyjne z lat 90.

 

Jadąca autem para 40-latków ubrana była w mundury policyjne (niebieska koszula oraz spodnie poprzedniego wzoru), posiadali pagony policyjne, pasy, kabury na broń oraz czapki z białym otokiem. Ich samochód posiadał zamontowane czerwone i niebieskie sygnały dla pojazdów uprzywilejowanych, radiostację i miernik prędkości Rapid.

 

ZOBACZ: Fałszywi "policjanci" zatrzymani podczas kontroli drogowej. Jechali "radiowozem"

 

Para została zatrzymana, zabrano im dowód rejestracyjny pojazdu i zabroniono kontynuowania jazdy. Później kobietę i meżczyznę przewieziono na Komendę Powiatową Policji w Suchej Beskidzkiej.

 

Policja zarzucała im, że przywłaszczają funkcję funkcjonariusza publicznego. Podejrzewano ich dot. o posiadanie lub używanie sygnałów uprzywilejowania. Pojawiła się także obawa, że mogli wyłudzać pieniądze od kierowców. W mediach policja apelowała do ewentualnych świadków przestępstw.

 

To byli pasjonaci historii

Tymczasem okazało się, że zatrzymani to Grzegorz i Katarzyna Wiater, którzy należą do grup rekonstrukcji historycznych. Oboje należą do Stowarzyszenia 10. Sudeckiej Dywizji Zmechanizowanej. To grupa, która zbiera różnego rodzaju sprzęt wojskowy. Od niedawna interesują się także radiowozami.

 

ZOBACZ: Pościg zakończony wypadkiem. Kierowcę wyrzuciło z motocykla

 

W dniu zatrzymania wracali z pikniku historycznego w Trzebini. Na stacji benzynowej w Juszczynie ok. godziny 19 spotkali prawdziwych policjantów. Pan Grzegorz w rozmowie z polsatnews.pl twierdzi, że spędzili tam 5 godzin, bo funkcjonariusze nie wiedzieli, co zrobić z ich sprawą. Ostatecznie zostali przewiezieni na komendę.

 

- Sprawa została wyjaśniona, ale puszczono nas dopiero o godz. 14:00 następnego dnia. Odzyskałem dowód rejestracyjny. Czekamy na odzyskanie samochodu - mówi.

 

Według niego jego jedynym przewinieniem jest to, że nie miał żółtych tablic rejestracyjnych dla samochodów zabytkowych.

kło/prz/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie