Zalewska: moje sukcesy w MEN mogłabym wymieniać bez końca

Polska
Zalewska: moje sukcesy w MEN mogłabym wymieniać bez końca
Polsat News
Pytana o porażki, Anna Zalewska odpowiedziała: "nie wiem, trudno coś znaleźć"

- Jeśli chodzi o moje sukcesy w MEN, to mogłabym wymieniać bez końca - mówi Interii była minister edukacji, obecna europoseł Anna Zalewska. - Mam ogromne doświadczenie, sporo przemyśleń. Nie mam pojęcia, dlaczego nikt nie pyta mnie o zdanie - dziwi się europosłanka PiS.

W rozmowie z Interią Anna Zalewska przyznała, że zamiana resortu edukacji na Brukselę, "to był jej plan od dawna".

 

- Zanim zostałam ministrem edukacji, obejmowałam mandat europosła po Dawidzie Jackiewiczu. Zostałam poproszona, by z tego mandatu zrezygnować, bo trzeba przeprowadzić reformę. Było trudno, trudniej niż myślałam. Nie żałuję ani jednego dnia w MEN. Mimo trzyletniego, zorganizowanego hejtu. Trzeba było to zrobić, a efekty zobaczymy w najbliższych latach - powiedziała była minister.

 

Podkreśliła, że "nie żałuje ani jednego dnia w MEN. Mimo trzyletniego, zorganizowanego hejtu. Trzeba było to zrobić, a efekty zobaczymy w najbliższych latach".

 

ZOBACZ: Debata o koronawirusie w PE. Zalewska: jest na sali człowiek chory, widać go

 

Na uwagę, że dużo kontrowersji wzbudziła reforma edukacji i problemy tzw. podwójnego rocznika, Zalewska odpowiedziała: "musiałam wówczas uspokajać obawy rodziców i uczniów".

 

- Wszystko zostało policzone, a dziś widać, że dobrze. Rekordowo w tamtym roku prawie 90 proc. uczniów dostało się do szkół pierwszego wyboru. To pokazuje, że byliśmy na to przygotowani. Były też ogromne podwyżki, choć oczywiście jeszcze niewystarczające, dla nauczycieli. Trzeba jeszcze zmienić sposób dzielenia subwencji i odejść od przekazywania pieniędzy na ucznia. Taki projekt przedstawiłam samorządom, ale nie chciały dyskutować - dodała.

 

Według byłej minister mówienie, że "reforma wywołała kontrowersje” "utrwala przekaz totalnej opozycji lub jednego związku zawodowego. Reforma się odbyła, nic złego się nie wydarzyło".

 

Jej zdaniem reforma budziła kontrowersje, "bo była trudna, ale też spełniała oczekiwania rodziców".

 

"Reforma edukacji nie była moim pomysłem"

 

Przyznała jednak, że "bardzo żałuje", że wycofała się ze wprowadzonych przez nią wcześniej zmian w awansie nauczycieli i oceną pracy nauczyciela. - Rozpoczął się strajk i ważniejsi stali się uczniowie. Kiedy zostałam poproszona, by się wycofać, to się wycofałam - dodała.

 

Na pytanie, kto o to poprosił, odpowiedziała: "to była prośba zbiorowa".

 

- Wracając, był to kompromis ze związkami zawodowymi. Minister musi podjąć dyskusję i czasem zmienić zdanie. W efekcie tych rozmów wzrosły pensje nauczycieli, a ustaliliśmy też m.in. dodatek w wysokości 300 zł za wychowawstwo, z czego jestem bardzo dumna. Wspólnie wypracowaliśmy taki mechanizm - mówiła Zalewska.

 

ZOBACZ: Oświadczenia w szkołach ws. koronawirusa. Resort edukacji: są nieważne

 

Pytana, dlaczego rzadko zabiera głos ws. edukacji, Zalewska odpowiedziała: "nie jestem o to proszona".

 

Podkreśliła, że MEN w sprawie pandemii zrobiło wszystko, by odpowiednio przygotować szkoły. - Obserwuję całą Europę, to są takie same lub podobne działania. Minister codziennie jest w mediach i komunikuje zmiany, to bardzo dobrze. Wszystkie jego działania zostały podjęte w porozumieniu z GIS i MZ. Dyrektor nie jest sam, jest zaopiekowany, bo ma przy sobie inspektora sanitarnego - tłumaczyła.

 

Przyznała, że reforma edukacji nie była jej pomysłem. - Byłam wyznaczona do jego realizacji. Kryzys związany z pandemią też nie jest pomysłem ministra Piontkowskiego, ale staje przed tym zadaniem. Są kolejne kwestie, jak subwencja oświatowa, awans zawodowy, edukacja włączająca, szkolnictwo branżowe i edukacja cyfrowa, które trzeba zrobić. Zarządzanie w kryzysie jest jednym z elementów tej pracy - mówiła.

 

Lekcje skrócone do 30 min?

 

Pytana o rady dla ministra Piontkowskiego, Zalewska odpowiedziała: "na jego miejscu rozważyłabym wprowadzenie dwóch zmian".

 

- Szybko powinniśmy zastanowić się nad skróceniem lekcji z 45 do 30 minut, gdyby sytuacja w szkołach była trudniejsza. Wówczas podział na pracę dwuzmianową byłby prosty, nikt nie kończyłby zajęć późno. 30 minut wystarczy na realizację podstaw programowych - stwierdziła.

 

- Druga sprawa - za moment będą odbywały się przetargi na arkusze egzaminacyjne po ósmej klasie i maturalne. Wydaje się, że to dobry moment na ograniczenie obowiązkowych treści programowych na egzaminie - dodała.

 

- Sama podstawa programowa jest bardzo dobra, mówię o nadzwyczajnej sytuacji. Jeżeli będziemy mieć szczęście i zdrowie, to podstawa będzie zrealizowana w całości. Ale na wszelki wypadek musimy mieć plan awaryjny na to, by dzieci się nie frustrowały. Warto mieć w odwodzie takie rozwiązania, które można wdrożyć natychmiast. Nie mamy sytuacji normalnej, ale nadzwyczajną. Mój pomysł nie musi być uruchomiony, ale powinien zostać rozważony.

 

ZOBACZ: Kryzys w czterech szkołach w Małopolsce. 30 nauczycieli na kwarantannie

 

Pytana, czy chciałaby jeszcze wrócić do resortu edukacji, odpowiedziała: "dużo tam przeżyłam".

 

- To lata potężnej satysfakcji i ogromnej pracy. Poznałam tam fantastycznych ludzi. Był też ogromny hejt ze strony totalnej opozycji, związków zawodowych i dziennikarzy, którzy nawet docierali do moich sąsiadów i pytali o moje pożycie małżeńskie. Nie wiem, czy ktoś jest w stanie to wytrzymać. Chyba kiedyś opiszę to w pamiętniku - dodała.

 

Poproszona o wymienienie trzech największych sukcesów i porażek w swojej ministerialnej kadencji, Zalewska odpowiedziała: "jeśli chodzi o sukcesy, to mogłabym bez końca wymieniać".

 

- Najważniejsze to sprawa sześciolatków, które ze szkół wróciły do przedszkoli, reforma edukacji przywracająca system 8+4 i szkoły branżowe, oraz rozpoczęcie od podstaw rewolucji cyfrowej na szeroką skalę - wymieniała.

 

Dopytywana o porażki, odpowiedziała: "nie wiem. Trudno coś znaleźć".

 

- Może strajk, ale nie wiem, czy trzeba na niego patrzeć w kategoriach porażki. Mogę powiedzieć, że to też sukces, bo być ministrem w czasach zwyczajnych jest prosto, ale wtedy, kiedy jest kryzys, to trzeba wznieść się na wyżyny. Jeśli muszę coś wymienić, to brak zmiany subwencji oświatowej, ale to nie moja wina, bo nie zgodziły się na to samorządy, niedokończenie projektów związanych z edukacją włączającą, a także słabe wypromowanie szkoły branżowej - powiedziała.

prz/luq/ Interia
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie