Wyjazdowe posiedzenie KO odwołane
Wyjazdowe posiedzenie klubu Koalicji Obywatelskiej, które we wrześniu miało się odbyć w Lidzbarku Warmińskim, zostało odwołane - dowiedział się reporter Polsat News Dariusz Ociepa. Wcześniej kontrowersje wzbudził wybór luksusowego hotelu na miejsce rozmów posłów.
Jak relacjonował Dariusz Ociepa, posiedzenie klubu KO odbędzie się w Sejmie lub w wynajętej sali w Warszawie.
Początkowo posiedzenie miało się odbyć 7 i 8 września. Posłowie mieli rozmawiać o najbliższej przyszłości politycznej, w tym o tworzonym przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego ruchu obywatelskim, a także o niedawnej sprawie ustawy o podwyżkach wynagrodzeń m.in. parlamentarzystów.
W zeszłym tygodniu kontrowersje wywołał wybór miejsca obrad klubu. Portal Onet napisał, że zarezerwowany został czterogwiazdkowy hotel w Lidzbarku Warmińskim, co przez opinię publiczną zostało odebrane jako kolejna wizerunkowa wpadka KO po głosowaniu nad podwyższeniem uposażeń polityków. Jak donosił Onet, lokalizacja wyjazdowego posiedzenia klubu Koalicji wzbudziła też sprzeciw części parlamentarzystów KO, którzy zapowiadali, że nie wezmą udziału w spotkaniu.
ZOBACZ: "Rzecznik ideologizujący dzieci". Koalicja Obywatelska chce odwołania Pawlaka
W tej sytuacji obrady klubu miały zostać przesunięte o tydzień i odbyć się w połowie września przy okazji zaplanowanej na 16 i 17 września sesji Sejmu. Zmienić miało się także miejsce spotkania parlamentarzystów Koalicji Obywatelskiej.
- Myślę, że nie pojedziemy gdzieś daleko; z moich rozmów wynika, że to będzie w Warszawie, przed posiedzeniem Sejmu - powiedziała w czwartek posłanka Izabela Leszczyna. - Musimy podyskutować, poszerzyć kolegium klubu i mam nadzieję też wybrać przewodniczącego klubu - dodała.
WIDEO: zobacz relację Dariusza Ociepy
Spór o podwyżki
Przypomniała, że obecny szef klubu, lider PO Borys Budka wielokrotnie deklarował, że nie zamierza łączyć kierowania partią i klubem. Dyskusja o potrzebie zmian we władzach klubu KO powróciła w związku z podwyżkami uposażeń. Wielu parlamentarzystów Koalicji miało bowiem pretensje do władz klubu, zwłaszcza do Budki, który najpierw rekomendował poparcie proponowanych zmian (obejmowały znaczące podwyżki wynagrodzeń zarówno posłów i senatorów, jak i prezydenta, członków rządu i samorządowców; przewidziano też uposażenie dla pierwszej damy), później wycofał się z tej decyzji i nakazał odrzucenie ich w Senacie.
- Ostrzegałem, by nie popierać tego projektu, ale nikt mnie nie słuchał - powiedział jeden z posłów, którzy głosowali przeciwko podwyżkom.
ZOBACZ: Koalicja Obywatelska: wesprzemy aktywną politykę wschodnią, jeśli rząd ją podejmie
O ile Leszczyna ma nadzieję na zmiany we władzach klubu, to inni politycy KO wątpią, by udało się wybrać następcę Budki. Z informacji PAP wynika, że liderowi Platformie i jego współpracownikom nie udało się jeszcze znaleźć odpowiedniego kandydata, którego mogłaby poprzeć większość parlamentarzystów Koalicji. - Nie wiem, czy go w ogóle szukają - ironizował jeden z posłów KO.
Wśród możliwych kandydatów na szefa klubu politycy Koalicji wymieniają m.in. nazwiska posłów: Joanny Kluzik-Rostkowskiej, Tomasza Siemoniaka i Izabeli Leszczyny, niektórzy także Franciszka Sterczewskiego. - Dosyć popularna jest koncepcja, by tym razem klubem pokierowała kobieta, choć wszyscy raczej mają świadomość, że to musi być ktoś z PO - mówi poseł KO, nienależący do Platformy.
Sam Budka typował na tę funkcję posła Sławomira Nitrasa, jednak - jak wskazują rozmówcy PAP - nie ma on szans na wybór, a poza tym ostatnio zaangażowany jest przede wszystkim w ruch obywatelski Rafała Trzaskowskiego.