Kuratoria szukają nauczycieli. Pojawiły się tysiące ogłoszeń

Polska
Kuratoria szukają nauczycieli. Pojawiły się tysiące ogłoszeń
Needpix/zdj. ilustracyjne/
Kuratoria szukają nauczycieli. Pojawiło się tysiące ogłoszeń

Ponad 3 tys. ogłoszeń o pracę dla nauczycieli pojawiło się na stronach kuratoriów oświaty tylko w tym tygodniu. Nauczyciele odchodzą z różnych powodów, również z obawy przed zakażeniem koronawirusem. Dyrektorzy szkół muszą zagwarantować uczniom bezpieczeństwo w dobie pandemii, a jednocześnie szukać kadry pedagogicznej.

Takiego wzmożenia na kuratoryjnych stronach z ofertami pracy nie było już dawno. Owszem, druga połowa sierpnia to zazwyczaj więcej wakatów, ale tak dużo nie było ich nawet rok temu - czyli po strajku nauczycieli, kiedy to wielu z nich zapowiedziało odejście z zawodu.

 

Tysiące nowych ofert w kuratoriach

 

Tylko w ubiegłym tygodniu pojawiło się ponad 3 tys. nowych ofert pracy. Najwięcej wakatów - 817 - jest w województwie mazowieckim (od początku sierpnia ukazało się w tym regionie ponad 1700 ogłoszeń). Na Dolnym Śląsku pojawiły się 392 ogłoszenia, na Śląsku - 362, a w Małopolsce - 357. Ogłoszenia te zostały opublikowane w mijającym tygodniu. Od początku wakacji ofert było zdecydowanie więcej. Wiele z tych anonsów jest wciąż aktualnych.

 

ZOBACZ: Powrót do szkół. Wyzwanie, które warto podjąć

 

W wyliczeniach uwzględniono ogłoszenia, które pojawiły się na stronach kuratoriów, a które nie zawsze tożsame są z wolnymi etatami. Najprawdopodobniej wakatów jest mniej, bo często dyrektorzy szukają np. nauczyciela plastyki na kilka godzin tygodniowo, czy historii na jedną trzecia etatu nauczycielskiego (9 godzin tygodniowo).

Skąd tyle ogłoszeń o pracę?

Powody zwiększonej rotacji nauczycielskich kadr są różne. W obecnej sytuacji nauczyciele mają zdecydowanie większe pole wyboru - ofert jest na tyle dużo, że łatwiej znaleźć pracę w szkole publicznej, nietrudno o pracę w szkole lepszej lub - jeśli zachodzi taka potrzeba - mniejszej.

 

Nauczyciele mogą wybierać spośród większej liczby ofert.

 

- Mieliśmy już "dogranego" nauczyciela. Musimy teraz szukać kogoś w ostatniej chwili, bo w nocy dostałam sms, że pani jednak rezygnuje, bo znalazła lepszą ofertę - to z kolei dyrektorka jednej z krakowskich szkół.

Emerytury dla nauczycieli

Zwykła zmiana miejsca pracy to najczęstszy powód zwiększonej liczby ogłoszeń. Są także inne - jak przejście na emeryturę doświadczonych nauczycieli. Dla wielu z nich dostosowanie się do nowej rzeczywistości dla wielu z nich mogło okazać się po prostu zbyt wymagające. Korzystają więc z okazji i odchodzą.

 

ZOBACZ: Zakopane: uczniowie jednak wrócą do szkół 1 września

 

- Koleżanka z mojej pracy ma po prostu dość tej nowej sytuacji - nauki zdalnej, obostrzeń i ryzyka. Jest doświadczonym nauczycielem i uznała, że to najlepszy czas na przejście na emeryturę - powiedziała nauczycielka z jednej z podkrakowskich szkół.

 

- Szukamy nauczyciela języka angielskiego. Niby jest jakieś zainteresowanie, ale zapotrzebowanie na anglistów jest duże. W małych miastach jest ciężko. Dojeżdżający w pierwszej chwili się zgodzą, a potem dostaną ofertę z większego miasta, więc odchodzą. Mieliśmy też emerytkę, która po prostu odeszła na emeryturę - mówi z kolei dyrektor jednej ze szkół w Warce na Mazowszu.

Są w grupie podwyższonego ryzyka...

Trudną sytuację potęguje fakt, że dużą część kadry nauczycielskiej stanowią pedagodzy z tzw. grupy podwyższonego ryzyka, czyli ci, którzy przekroczyli 55 lat. Wytyczne Ministerstwa Edukacji Narodowej nie chronią dostatecznie tej grupy przed ewentualnym zakażeniem. Dyrektorzy mają takim nauczycielom po prostu ograniczyć obowiązki związane np. z dyżurowaniem na przerwach. Dla wielu z nich ryzyko jest zbyt duże. Ta grupa często korzysta z pełnopłatnego rocznego urlopu na poratowanie zdrowia. Wystarczy odpowiednie zaświadczenie od lekarza.

 

- Jeden z naszych nauczycieli od dawna chciał skorzystać z urlopu na poratowanie zdrowia. Obecna sytuacja, czyli koronawirus i związana z tego powodu niepewność w szkole, tylko przyspieszyła jego decyzję - powiedział dyrektor wiejskiej szkoły na Lubelszczyźnie.

 

Kolejnym powodem zwolnień są różnego rodzaju urlopy - macierzyńskie i wychowawcze.

 

ZOBACZ: Maria Nawrocka-Rolewska na konferencji MEN: na powikłania po anginie też się umiera

 

- Trudno kogoś znaleźć, bo kadrę czeka wymiana pokoleniowa. Większość starszych nauczycielek odeszła na emeryturę, a zostały młodsze. Młodsze, które, co zrozumiałe, chętnie korzystają z urlopu macierzyńskiego. W tej chwili mam pięć takich osób. Szukam dla nich zastępstwa, ale trudniej przekonać kogoś, by przyszedł do pracy na umowę na zastępstwo - opowiada dyrektorka krakowskiego przedszkola.

 

- Zastanawiałam się nad powrotem do pracy po urlopie macierzyńskim, ale obecna sytuacja skłoniła mnie, żeby zostać jeszcze z dzieckiem na urlopie wychowawczym - dodaje inna nauczycielka.

Nauczycielska niepewność i strach

"Obecna sytuacja" to niepewność związana z rozpoczęciem roku szkolnego. Zgodnie z decyzją ministra edukacji narodowej zajęcia w całej Polsce 1 września mają rozpocząć się w formie stacjonarnej. Tylko w nielicznych przypadkach obowiązywać będzie nauka zdalna lub tzw. zajęcia w formie hybrydowej.

 

Środowisko nauczycielskie w tej sprawie jest podzielone. Są tacy, którzy wolą tradycyjną formę nauczania, bo edukacja zdalna nie jest tym, czego oczekują lub tym, co potrafią najlepiej. Inni z kolei wolą pozostać przy nauczaniu zdalnym ze względów bezpieczeństwa. Tym bardziej, że codziennie komunikowana liczba nowych przypadków zakażeń koronawirusem nie napawa optymizmem.

 

ZOBACZ: Obowiązkowe maseczki w szkole? Minister wskazał przykłady

 

Jednocześnie, również z tych powodów, dyrektorom szkół nie będzie tak łatwo znaleźć nowych nauczycieli. Można się więc spodziewać, że w niektórych szkołach praca będzie organizowana doraźnie i intuicyjnie.

 

- Nauczyciele nie chcą pracować w szkole i odchodzą. Jest trudna sytuacja w oświacie, tak ogólnie, nauczyciele mają za dużo obowiązków, do tego doszły nowe wytyczne i obostrzenia związane z koronawirusem. Ludzie, szczególnie starsi, po prostu się boją, bo na pewno będziemy chorować. Tego nie unikniemy. Ja też się boję - rozkłada ręce dyrektorka jednej z krakowskich szkół.

Garść optymizmu

Są też takie szkoły, których dyrektorzy przekonują, że wszystko dopięte jest na ostatni guzik. - Trzeba wrócić do normalnej pracy i tyle. Jesteśmy przygotowani na różne warianty, a nauczyciele spokojnie podchodzą do tematu - mówi dyrektorka szkoły w Piekarach Śląskich.

 

- Mamy kilka wolnych miejsc pracy, bo nasza szkoła się rozrasta i otwieramy nowe oddziały. Jeszcze nie mieliśmy sytuacji, by ktoś zrezygnował z pracy z obawy przed zakażeniem - przekonuje dyrektor placówki w woj. lubuskim. Są i tacy pedagodzy, którzy apelują o optymizm. Na dzisiejszej konferencji prasowej w resorcie edukacji pojawiła się wicedyrektor jednej z warszawskich szkół.

 

ZOBACZ: Maria Nawrocka-Rolewska na konferencji MEN: na powikłania po anginie też się umiera

 

- Wszystko zależy od tego, co myślimy i czujemy. To, że koronawirus jest, to oczywiste, ale to nie znaczy, że wszyscy się zarażą i wszyscy przeniosą się na drugą stronę lustra, bo takiej możliwości po prostu nie ma. Jest grypa, była angina i po tych chorobach są różne powikłania i następuje czasami śmierć. Jednak nie bierzemy tego pod uwagę - powiedziała wicedyrektor.

 

Czytaj więcej: fakty.interia.pl.

Łukasz Szpyrka/ms/hlk/ fakty.interia.pl, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie