Wpadł do zbiornika na nieczystości. Spędził w nim całą noc
Przez kilkanaście godzin rodzina 33-latka z Lubelszczyzny zamartwiała się, gdzie zniknął ich krewny, który wyszedł na spacer do lasu. Po tym, jak nie udało im się znaleźć go samodzielnie, zawiadomili służby. Tymczasem mężczyzna tkwił w starym zbiorniku na nieczystości w nieczynnej masarni. Czekając na pomoc, spędził w nim całą noc.
33-letni mieszkaniec gminy Kock (woj. lubelskie) w sobotę po godz. 19:00 wyszedł do lasu na spacer. Bliscy zaniepokoili się, ponieważ nie wrócił do domu przez całą noc. Sami rozpoczęli poszukiwania mężczyzny, jednak bez skutku.
ZOBACZ: Odnaleziono ciało 18-latka ze Szkocji. Żeglował z grupą znajomych na jeziorze Dargin
W niedzielne przedpołudnie zawiadomili policję oraz straż pożarną. Po czterech godzinach poszukiwań funkcjonariusze weszli na teren byłej masarni w Kocku. To właśnie tam odnaleźli zaginionego.
Wpadł do starego zbiornika
Okazało się, że 33-latek wpadł do wysokiego na pięć metrów zbiornika na nieczystości. Dziura w ziemi była mało widoczna, ponieważ zarastała ją wysoka trawa.
Służby wyciągnęły mężczyznę z pułapki, w której spędził kilkanaście godzin, w tym noc. Wychłodzony, ale przytomny, został przekazany załodze karetki pogotowia.
Czytaj więcej