Tworzyli prace dyplomowe na zamówienie. Wartość ich zleceń to ponad 7 mln zł

Polska
Tworzyli prace dyplomowe na zamówienie. Wartość ich zleceń to ponad 7 mln zł
Pxfuel/ zdj. ilustracyjne
Opłat za usługi dokonywano za pomocą internetowego systemu płatności i transferowano je do jednego z tropikalnych rajów podatkowych

Przestępstw przeciwko m.in. wiarygodności autentyczności dokumentów i prawom autorskim mieli dopuścić się członkowie grupy, zajmującej się tworzeniem prac naukowych - poinformowała krakowska prokuratura. Jak ustalono, zlecenia warte były ponad siedem milionów złotych.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie Janusz Hnatko poinformował w środę, że małopolska policja "realizowała czynności procesowe w sprawie dotyczącej zorganizowanej grupy przestępczej mającej na celu popełnianie przestępstw przeciwko wiarygodności autentyczności dokumentów, prawom autorskim i prawom pokrewnym oraz pranie brudnych pieniędzy".

 

Grupa ta, jak wynika z przekazanych informacji, działała na terenie całego kraju w okresie od 2016 r. do chwili obecnej. Zajmowała się ona odpłatnym tworzeniem gotowych prac dyplomowych: licencjackich, inżynierskich, magisterskich i rozpraw doktorskich. Wykorzystywano do tego specjalnie stworzony system informatyczny.

Przydzielał zlecenia redaktorom 

Na jej czele stał mieszkaniec Warszawy, który organizował pracę grupy: odbierał telefony od zainteresowanych usługami, a następnie przydzielał zlecenia konkretnym redaktorom.

 

Ci tworzyli prace, przedstawiane później promotorom na uczelniach wyższych, stanowiące podstawę do wydania studentom tytułów zawodowych licencjata, inżyniera, magistra i tytułu naukowego doktora, a także do wydania dyplomów ukończenia studiów wyższych.

 

ZOBACZ: Szantażowani studenci porywali samych siebie. Rodzice płacili okupy

 

- Rektorzy uczelni, będący osobami uprawnionymi do wystawienia tych dokumentów byli zatem podstępnie wprowadzani w błąd, co do rzeczywistego autorstwa tych prac  - sprecyzował rzecznik prokuratury.

Kilka tysięcy zleceniodawców

Hnatko podkreślił, że działalność grupy - na co wskazują dowody - "nie ograniczała się do tworzenia wzorów prac, czy też korekty już istniejących tekstów, ale do tworzenia tych prac, będących utworami w rozumieniu ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, od początku najczęściej bez jakiegokolwiek udziału osoby, która przedkładała ją następnie jako własną na wyższej uczelni".

 

ZOBACZ: Słynna uczelnia przenosi się do internetu. Na cały rok

 

- Dowody te wskazują na pełną świadomość członków grupy, co do przedkładania tych utworów na wyższych uczelniach w celu wyłudzenia poświadczenia nieprawdy w zakresie nadania tytułów zawodowych licencjata, inżyniera, magistra i tytułu naukowego doktora oraz wydania dyplomów ukończenia studiów wyższych - podał prokurator.

 

Opłat za usługi dokonywano za pomocą internetowego systemu płatności i transferowano je do jednego z tropikalnych rajów podatkowych. Następnie pieniądze wracały na rachunki bankowe osób powiązanych z grupą. - Dane uzyskane od operatora systemu pozwalają na zidentyfikowanie ponad 11 000 opłat dokonanych przez kilka tysięcy zleceniodawców, na łączną kwotę przekraczającą 7 mln złotych. Podkreślenia wymaga, że w rzeczywistości autorzy prac otrzymywali od kierującego grupą jako swoje wynagrodzenie jedynie 10 proc. opłaty, którą wnosili zleceniodawcy - wyjaśnił Hnatko.

"Planowane są kolejne zatrzymania"

Redaktorzy prac, którzy zostali już przesłuchani, wyjaśnili m.in. mechanizm działania grupy oraz wskazali osobę nią kierującą, która wyznaczała zadania poszczególnym jej członkom i dokonywała rozliczeń za wykonane zlecenia. Zastosowano wobec nich wolnościowe środki zapobiegawcze.

 

ZOBACZ: Prawo można studiować na ponad 50 uczelniach w Polsce

 

Z kolei wobec mężczyzny, który kierować miał zorganizowaną grupą przestępczą, sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu na okres trzech miesięcy. "Podejrzany ten nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień. Za te czyny grozi odpowiedzialność karna do 10 lat pozbawienia wolności" - wskazał rzecznik. Jak dodał, sprawa ma charakter rozwojowy i "w najbliższym czasie planowane są kolejne zatrzymania".

ms/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie