Biedroń jedzie na Białoruś. "Ta wizyta ma na celu zorientować się w sytuacji"

Świat
Biedroń jedzie na Białoruś. "Ta wizyta ma na celu zorientować się w sytuacji"
Poslat News
Celem wizyty ma być spotkanie m.in z zatrzymanymi przez białoruskie władze obywatelami UE

W czwartek przewodniczący delegacji Parlamentu Europejskiego ds. relacji z Białorusią, europoseł Robert Biedroń zapowiedział, że w piątek uda się z wizytą na Białoruś. Jej celem ma być spotkanie z zatrzymanymi przez białoruskie władze obywatelami UE i przedstawicielami białoruskiego rządu. Maksym Czerniawski Białorusin mieszkający w Polsce wzywa Unię do działania ws. jego kraju.

Podczas konferencji prasowej przed biurem informacyjnym Parlamentu Europejskiego Biedroń przekazał, że w piątek wybiera się z misją na Białoruś. Będzie mu towarzyszyć sprawozdawca PE ds. Białorusi Petras Austrevicius z Litwy. Wizyta na Białorusi ma potrwać do niedzieli.

 

- Będziemy mieli szereg spotkań. Ta wizyta ma na celu zorientować się w sytuacji, która - jak wiemy z doniesień medialnych - jest trudna. Niestety ze strony białoruskiej mamy ograniczenie, jeśli chodzi o przekazywanie informacji - mówił Biedroń. Jak dodał, "będzie to najwyższego stopnia wizyta przedstawicieli Unii Europejskiej po niedzielnych wyborach na Białorusi".

 

ZOBACZ: Wiadomo, gdzie są zatrzymani na Białorusi Polacy

 

Dodał, że będziemy oczekiwali także spotkania z zatrzymanymi osobami, posiadającymi obywatelstwo Unii Europejskiej, także więźniami politycznymi Białorusi, organizacjami pozarządowymi, wolnymi mediami białoruskim, ale także z przedstawicielami rządu Białorusi - oświadczył europoseł.

 

Współpraca z Polską

 

Biedroń zapowiedział także, że w najbliższych godzinach skieruje pismo do MSZ z prośbą o wsparcie ws. przetrzymywanych Polaków na Białorusi. "Jestem w kontakcie z rodzinami, adwokatami tych Polaków, tak, żeby w jak najszybszy sposób doprowadzić do uwolnienia obywateli Polski, być może ekstradycji ich do kraju" - mówił.

 

ZOBACZ: Europa patrzy na Białoruś. "To, co się dzieje na Białorusi, jest ważnym momentem w historii Europy"

 

Podkreślił, że będzie współpracować z polskimi władzami w podejmowanych działaniach, mających na celu uwolnienie więźniów politycznych i wprowadzenie realnych sankcji dla reżimu Łukaszenki.

 

Podczas konferencji prasowej Biedroń odebrał także petycję od Białorusina mieszkającego w Polsce Maksyma Czerniawskiego, która wzywa UE do podjęcia działań ws. sytuacji na Białorusi. Petycja ma być przekazana władzom UE. W petycji Czerniawski wzywa Unię Europejską do podjęcia "zdecydowanych działań wobec reżimu Łukaszenki oraz do wsparcia narodu białoruskiego".

 

Prośba do władz Unii

 

- Wzywamy do natychmiastowego wprowadzenia sankcji wobec reżimu Łukaszenki. Wzywam do wprowadzenia zakazu wjazdu na teren UE i zamrożenia aktywów dla wszystkich współpracowników białoruskiego MSW i ich rodzin, wszystkich współpracowników KGB i członków ich rodzin, wszystkich współpracowników Centralnej Komisji Wyborczej, wszystkich przedstawicieli białoruskiego parlamentu, wszystkich ministrów i zastępców ministrów, kierownictwa jednostek administracji terytorialnej - obwodów, miast, dzielnic do poziomu zastępców przewodniczących komitetów wykonawczych - napisano w petycji.

 

ZOBACZ: "Odechciało się rewolucji". Białoruska telewizja pokazała pobitą i skruszoną młodzież

 

Czerniawski poprosił Biedronia o przekazanie petycji posłom Parlamentu Europejskiego i przeczytanie jej na posiedzeniu Parlamentu.

 

Strajk Głodowy 

 

Przed biurem informacyjnym Parlamentu Europejskiego w Warszawie przy ul. Jasnej trwa zbiórka podpisów pod petycją, która wzywa UE do podjęcia działań ws. sytuacji na Białorusi. Autor petycji, Białorusin mieszkający w Polsce Maksym Czerniawski, zapowiedział strajk głodowy do momentu podjęcia działań przez UE.

 

ZOBACZ: Protesty na Białorusi. Jest stanowisko USA ws. represji wobec demonstrantów

 

Autor petycji, Białorusin mieszkający w Polsce Maksym Czerniawski, oświadczył, że rozpoczął strajk głodowy przed siedzibą biura PE w stolicy. "Będę tu stał i głodował 24 godziny na dobę, dopóki Unia Europejska nie wprowadzi surowych sankcji wobec reżimu, albo naród Białorusi nie pogoni Łukaszenki, albo będę w takim przykrym stanie, że karetka mnie zabierze do szpitala" - oświadczył.

 

Czerniawski jest białoruskim uchodźcą politycznym, który opuścił swój kraj w 2011 roku. "Jak miałem 18 lat organizowałem protesty na Białorusi, KGB mnie zna i nie mogę wrócić na Białoruś. Tam jest moja rodzina i pozostaję z nią w kontakcie" - mówił.

 

ZOBACZ: Białoruś: wojskowi wyrzucają mundury, dziennikarze odchodzą z "reżimowej" telewizji

 

- To, co się teraz dzieje nazywałem zimną wojną domową. Wojną reżimu Łukaszenki z narodem białoruskim. Ale ta wojna przestała być już zimna - zaznaczył Czerniawski.

 

Po niedzielnych wyborach prezydenckich na Białorusi, w których według oficjalnych wyników po raz kolejny wygrał rządzący od 26 lat Alaksandr Łukaszenka, w wielu miastach tego kraju wciąż trwają protesty przeciw domniemanym fałszerstwom wyborczym. Od ich rozpoczęcia władze zatrzymały, często w brutalny sposób, ok. 7 tys. osób. Wśród nich jest troje Polaków.

laf/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie