Polscy studenci zatrzymani na Białorusi. "Rodziny straciły z nimi kontakt"

Świat
Polscy studenci zatrzymani na Białorusi. "Rodziny straciły z nimi kontakt"
PAP/EPA/Tatyana Zenkovich
We wtorkowy wieczór, po raz trzeci z rzędu, na ulice Mińska wyszli demonstranci

Niestety wszystko wskazuje na to, że wśród zatrzymanych w Mińsku jest dwóch polskich studentów - poinformował we wtorek przed północą poseł Michał Szczerba (KO). Dodał, że skontaktowały się z nim rodziny polskich studentów, które w poniedziałek utraciły z nimi kontakt. Polska ambasada na Białorusi poinformowała, że wie o trzech zatrzymanych polskich obywatelach.

"Niestety wszystko wskazuje na to, że wśród zatrzymanych w Mińsku jest dwóch polskich studentów. Skontaktowały się ze mną ich rodziny, które utraciły wczoraj wieczorem z nimi kontakt. Otrzymałem zapewnienie od pana Ambasadora, że konsul zajął się ich odnalezieniem" - napisał we wtorek na Twitterze poseł KO Michał Szczerba.

 

Pomoc konsularna dla trzech polskich obywateli

 

 

Informacje przekazywane przez posła potwierdził w środę rano wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. - Ja również byłem w kontakcie z posłem Szczerbą i mi te informacje przekazywał. Działamy tutaj - będzie ta pomoc udzielona - zadeklarował Jabłoński w Polskim Radiu 24.

 

ZOBACZ: Pisał o prywatnym życiu Łukaszenki. Dziennikarz Biełsatu odnaleziony

 

- Mamy te informacje również, nasi dyplomaci są na miejscu, w kontakcie, będziemy w tej sprawie interweniowali, nie zostawimy tych osób bez pomocy - dodał.

 

Wydział konsularny ambasady RP w Mińsku poinformował, że prowadzi działania na rzecz udzielenia pomocy konsularnej zatrzymanym w Mińsku polskim obywatelom. Polscy dyplomaci wiedzą o zatrzymaniu trzech polskich obywateli, znają już miejsce przebywania dwóch z nich, a w sprawie trzeciego trwają ustalenia.

 

"To był piękne i dramatyczne dni"

 

Szczerba przebywał w Mińsku na Białorusi, gdzie - jak zaznaczył - na zaproszenie białoruskiej opozycji monitorował dzień wyborów i wydarzenia powyborcze. Spotkał się tam również z dyrektorem Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiosna" Alesiem Bialackim, który przekazał mu informacje dotyczące skali represji wobec uczestniczek i uczestników zgromadzeń przed i powyborczych. We wtorek Szczerba poinformował, że wrócił do kraju.

 

ZOBACZ: 2 tys. osób zatrzymanych po protestach na Białorusi

 

"Wróciłem z Mińska. To był piękne i dramatyczne dni. Byłem ich obserwatorem i świadkiem. Na Białorusi nic już nie będzie takie samo. Będę się dzielił tym, co widziałem i usłyszałem. Do tego się zobowiązałem. Białoruskie społeczeństwo się przebudziło. I nie da się więcej upokarzać!" - napisał Szczerba.

 

 

We wtorkowy wieczór, po raz trzeci z rzędu na ulice Mińska wyszli demonstranci, aby zaprotestować przeciwko wynikom niedzielnych wyborów prezydenckich na Białorusi. Agencja AP podkreśla, że uczynili to, mimo iż w kraju nie ma Swiatłany Cichanouskiej, głównej rywalki Aleksandra Łukaszenki.

 

ZOBACZ: "Wybory na Białorusi nie były uczciwe". UE wzywa do uwolnienia zatrzymanych

 

Agencja TASS poinformowała, że w dzielnicy Uruchje na zachodzie Mińska policja użyła granatów ogłuszających do rozpędzenia manifestacji, w której udział wzięło ok. 500 osób.

 

Atak na dziennikarzy

 

TASS podaje również, że grupa niezidentyfikowanych mężczyzn zaatakowała dziennikarzy rosyjskiej redakcji BBC w Mińsku. "Grupa mężczyzn w czarnych mundurach bez znaków rozpoznawczych zbliżyła się do dziennikarzy. Jeden z nich zażądał pokazania akredytacji, a potem zerwał kartę akredytacyjną z szyi korespondenta, wyrwał mu aparat z rąk i próbował go zniszczyć" - podała strona internetowa BBC.

 

Dziennikarze nie zostali zatrzymani.

 

Wcześniej we wtorek resort zdrowia Białorusi podał, że w szpitalach przebywa ponad 200 osób, poszkodowanych podczas akcji protestu po niedzielnych wyborach. Stan kilku osób wymagał przeprowadzenia operacji.

dk/hlk/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie