Wywiad przerwany przez wybuch. Dramatyczne nagranie z Bejrutu

Świat
Wywiad przerwany przez wybuch. Dramatyczne nagranie z Bejrutu
Twitter/BBCArabic (Screen)
Przez kilkanaście sekund nie było wiadomo, w jakim stanie jest dziennikarka

Reporterka BBC Arabic Maryem Taoumi przeprowadzała internetowy wywiad z menadżerem Marokańskiej Agencji Zrównoważonej Energii Faisalem Al-Aseelem, gdy doszło do potężnej eksplozji w porcie w Bejrucie. Siła wybuchu przygniotła dziennikarkę do ziemi. Nagranie z momentu zdarzenia opublikowano w sieci.

Na nagraniu widać, jak dziennikarka przerywa rozmowę, gdy ściany biura BBC w Bejrucie zaczynają się trząść. Po chwili słychać potężny huk, a kamerka spada na ziemię. Dziennikarka krzyczy, przez kilka sekund widać jedynie kawałki szkła rozrzucone po podłodze. Rozmówcy po drugiej stronie ekranu mogą tylko obserwować sytuację. Po chwili Taoumi podnosi się i wygląda przez okno. Nie odniosła poważniejszych obrażeń.

 

 

135 zabitych, tysiące rannych

 

Pierwsza silna eksplozja w porcie w Bejrucie miała miejsce we wtorek ok. godz. 18 czasu lokalnego (godz. 17 w Polsce), po czym nastąpił pożar i kilka detonacji, a następnie doszło do drugiej, znacznie silniejszej eksplozji - po niej pojawił się nad miejscem wybuchu ogromny dym w kształcie grzyba, a fala uderzeniowa praktycznie zmiotła z powierzchni ziemi port i okoliczne budynki.

 

ZOBACZ: Eksplozja w Bejrucie. "Nieprawdopodobny cios dla Libanu"

 

Eksplozje, które były odczuwalne aż na oddalonym ok. 250 km Cyprze, zostały zarejestrowane przez czujniki amerykańskich służb geologicznych USGS jako trzęsienie ziemi o magnitudzie 3,3.

 

W eksplozjach śmierć poniosło co najmniej 135 osób, a ok. 5 tys. zostało rannych. Według gubernatora Bejrutu Marwana Abbuda bez dachu nad głową pozostało do 300 tys. ludzi, a szkody, które spowodowały wybuchy, wstępnie oszacowano na ponad 3 mld dolarów.

 

Lata zaniedbań i bezczynności

 

Na swej stronie internetowej telewizja Al-Arabija podała, powołując się na doniesienia Reutera z Bejrutu, że wstępne ustalenia wskazują na lata "bezczynności i zaniedbań" w przechowywaniu materiałów wybuchowych w porcie w Bejrucie, które spowodowały gigantyczną eksplozję.

 

Libańskie władze poinformowały w wtorek, że 2750 ton saletry amonowej, używanej w nawozach i bombach, było przechowywane w porcie bez zastosowania środków bezpieczeństwa przez sześć lat.

 

ZOBACZ: Silne wybuchy w Libanie. Kilkadziesiąt zabitych osób, tysiące rannych [WIDEO]

 

- To zaniedbanie - powiedziało Reuterowi oficjalne źródło zaznajomione ze sprawą i cytowane przez Al-Arabiję. Źródło dodało, że kwestia bezpieczeństwa składowania była rozpatrywana przez kilka komisji i sędziów i "nic nie zrobiono", aby wydać nakaz usunięcia lub utylizacji wysoce łatwopalnego materiału.

 

Oficjalne libańskie źródło podało, że pożar wybuchł w magazynie nr 9 w porcie w Bejrucie i rozprzestrzenił się na magazyn nr 12, w którym przechowywano saletrę amonową.

 

W mediach społecznościowych Libańczycy po raz kolejny wyrażają swój gniew wobec rządzących, których oskarżają o korupcję, twierdząc, że eksplozja była wynikiem złego zarządzania i zaniedbań - przekazuje AFP.

bas/grz/ BBC News, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie