Ostra wymiana zdań na komisji sejmowej. Macierewicz oskarża Laska

Polska
Ostra wymiana zdań na komisji sejmowej. Macierewicz oskarża Laska
PAP/Radek Pietruszka
Poseł PiS i były szef MON Antoni Macierewicz podczas posiedzenia sejmowej komisji obrony narodowej

Brak kompetencji, odpowiednich działań, a w konsekwencji efektów ponad czterech lat pracy zarzucił w czwartek członkom tzw. podkomisji smoleńskiej poseł KO Maciej Lasek. Zaapelował do rządu o likwidację podkomisji, której okres pracy określił jako "ponury rozdział polskiej polityki". Antoni Macierewicz, odpowiadając Laskowi, zarzucił mu, że ten "fałszował materiał dowodowy".

W czwartek po południu odbywa się zwołane na wniosek posłów Koalicji Obywatelskiej posiedzenie sejmowej komisji obrony narodowej poświęcone działalności rządowej podkomisji ds. ponownego zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej, którą kieruje były szef MON Antoni Macierewicz. W obradach komisji uczestniczą m.in. Macierewicz, jego zastępca w podkomisji Zdzisław Binienda oraz wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz.

 

Wniosek o zwołanie posiedzenia komisji uzasadniał poseł KO Maciej Lasek, który w latach 2010-2011 wchodził w skład Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, utworzonej do zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej.

 

ZOBACZ: Trzaskowski: postawię Macierewicza przed Trybunałem Stanu

 

Lasek zarzucał brak kompetencji członkom podkomisji oraz krytykował podjęte przez nich działania. - Za kilka dni mijają 54 miesiące odkąd były minister obrony narodowej, pan poseł Antoni Macierewicz, kierowany obsesją spisków i zamachów, powołał podkomisję smoleńską - ciało, któremu powierzył badanie zbadanego wypadku i udowodnienie, wbrew faktom, z góry założonej tezy. Przypomnę, że żeby to zrobić, pan Antoni Macierewicz musiał zatrudnić w podkomisji amatorów bez doświadczenia w badaniu wypadków lotniczych, bo prawdziwi specjaliści, których próbował zwerbować, mimo stosowania wobec nich różnych form nacisku, odmówili w niej udziału - powiedział poseł KO.

 

"Komisja nie pojechała dalej niż do Mińska Mazowieckiego"

 

Jak dodał, "z braku specjalistów" były szef MON powierzył kierowanie zespołem technicznym podkomisji "specjaliście od wytrzymałości konstrukcji betonowych, a zespołem pilotażowym - architektowi". - Czego dowiedzieliśmy się przez minione 54 miesiące? Niczego nowego jeśli chodzi o przyczyny katastrofy. Przez ponad cztery lata podkomisja nie pojechała dalej niż do Mińska Mazowieckiego, zobaczyć jak wygląda Tupolew - ironizował Lasek. Wytknął przy tym członkom podkomisji, że ani razu nie wybrali się do Smoleńska, gdzie znajduje się wrak Tu-154M, czy do Moskwy, gdzie mogliby zrobić własne kopie zapisów z rejestratorów polskiego rządowego samolotu.

 

ZOBACZ: Szef MSZ: mamy pomysł, jak odzyskać wrak Tupolewa od Rosjan

 

Lasek zarzucił Macierewiczowi, że od lat świadomie wprowadza opinię publiczną w błąd. - Podkomisja nie przedstawiła nowych dowodów na inny przebieg wypadków, podjęte przez nią czynności nie przybliżają jej do tego celu, ale za to drogo kosztują. Ile - nie wiadomo, bo od dłuższego czasu informacje te są ukrywane przed opinią publiczną i parlamentarzystami (...) Brak efektów i niezrealizowanie celu postawionego w uzasadnieniu o wznowieniu zadania - to wizytówka nie tylko podkomisji, ale również i resortu obrony, w strukturach którego ta podkomisja działa - ocenił Lasek.

 

Zaapelował do obecnych na posiedzeniu członków rządu, by podjęli decyzję o zakończeniu działania podkomisji, dla - jak powiedział - dobra państwa i szacunku dla ofiar katastrofy smoleńskiej.

 

"Pan gardzi osobami, które pracują w komisji"

 

Po wystąpieniu posła KO wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz zwrócił uwagę, że na posiedzeniach komisji można się spierać, ale "nikt nie dał prawa obrażania innych". Zwracając się do Laska wiceszef MON powiedział: "pan gardzi tymi osobami, które pracują w komisji, i które chcą dojść do prawdy".

 

Ponadto Skurkiewicz stwierdził, że wbrew temu, co mówił poseł KO, podkomisja "jest organem, ciałem zupełnie niezależnym" i została powołana na mocy ustawy z 2002 roku o prawie lotniczym oraz rozporządzenia ministra obrony narodowej z 2012 roku, gdy PiS "nie sprawowało rządów". Skurkiewicz zaznaczył, że podkomisja ta jest "podmiotem samodzielnym, który jest uprawniony i upoważniony do realizacji określonych zadań", a więc jest niezależna także od kierownictwa resortu obrony, czy jakichkolwiek czynników politycznych.

 

WIDEO: 16:46 wystąpienie Macieja Laska; 17:03 - Antoniego Macierewicza

"Amerykańscy eksperci stwierdzili, że doszło do wybuchu"

 

W odpowiedzi na słowa Laska Antoni Macierewicz ocenił, że było to "niebywałe w tradycji polskiej wystąpienie". - W tradycji polskiej jest ono niebywałe, natomiast w tradycji sowieckiej jest naturalne, powszechne, codziennie - dodał.

 

- Te tradycje przejął pan Maciej Lasek. Przejął także raport pana Millera - ocenił. Zdaniem Macierewicz raport ten "oskarża prezydenta, generała Błasika i polskich pilotów".

 

- To były wyzwiska, które słyszałem przed chwilą z ust Macieja Laska, zostały wypowiedziane pod adresem komisji, którą kieruję przez człowieka, który był wiceprzewodniczącym komisji pana Millera, a który nie pilotował nigdy Tu-154 - wskazał.

 

Jak stwierdził, "PO i opozycja podjęła decyzję, żeby reprezentował ją człowiek, który fałszował materiał dowodowy". - Oszukiwał naród polski, oszukiwał społeczeństwo. Za wszelką cenę wykreślał słowo "wybuch", zamieniając je tak, żeby polska opinia publiczna nie wiedziała o tym, że eksperci amerykańscy, którzy zostali zaproszeni do współpracy jednoznacznie stwierdzili, że doszło do eksplozji - powiedział.

zdr/luq/ polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie