Morawiecki na szczycie UE. Fundusz odbudowy bez ustępstw ws. klimatu i praworządności

Świat
Morawiecki na szczycie UE. Fundusz odbudowy bez ustępstw ws. klimatu i praworządności
PAP/Radek Pietruszka
Mateusz Morawiecki bierze udział w unijnym szczycie w Brukseli

Szefowie rządów Grupy Wyszehradzkiej (V4), w tym premier Mateusz Morawiecki, biorą udział w spotkaniu koordynacyjnym w trakcie przerwy w sobotę w drugim dniu szczytu UE - poinformowały źródła unijne. Z kolei około godz. 15 zaplanowano spotkanie konsultacyjne Morawieckiego z szefem Rady Europejskiej Charles'em Michelem. Rozmowy dotyczą wieloletniego budżetu na lata 2021-2027 oraz funduszu odbudowy.

Szef Rady Europejskiej Charles Michel ok. godz. 13 w sobotę zarządził przerwę w obradach, żeby zorganizować konsultacje między przywódcami. Służby prasowe Rady nie poinformowały, jak długo potrwa przerwa.

 

W piątek, pomimo 14 godzin rozmów w różnych formatach, przywódcy nie zdołali porozumieć się w sprawie wieloletniego budżetu i funduszu odbudowy po kryzysie związanym z koronawirusem.

 

Nowa propozycja funduszu odbudowy

 

Tymczasem w sobotę rano Michel przedstawił nową propozycję funduszu odbudowy. Całkowita jego suma w wysokości 750 mld euro miałaby się nie zmienić, ale jego konstrukcja byłaby inna, niż zakładano wcześniej. Kwota, jaka w sumie mogłaby trafić do krajów w formie grantów, miałaby sięgnąć 450 mld euro, z czego 325 mld w ramach specjalnego funduszu odbudowy i odporności. 300 mld euro w tym samym funduszu miałoby formę pożyczek. Do kwoty 625 mld euro doszłoby jeszcze 125 mld euro w innych instrumentach.

 

ZOBACZ: "UE to nie bankomat; musi być mechanizm praworządności". Polska się na to nie godzi

 

Premier Morawiecki, przejmując na początku lipca przewodnictwo w Grupie Wyszehradzkiej, ocenił w kontekście zbliżającego się szczytu UE wstępne propozycje Komisji Europejskiej jako "niezłe i ciekawe", choć wymagające korekt. - Będziemy się o te korekty dopominać, mamy pewne pomysły - mówił Morawiecki po ostatnim szczycie V4. Podkreślał także jednolite stanowisko wobec negocjacji budżetowych w UE państw Grupy Wyszehradzkiej, czyli Polski, Czech, Słowacji i Węgier.

 

Około godz. 15 zaplanowano spotkanie konsultacyjne premiera Morawieckiego z Charles'em Michelem.

 

Bez ustępstw w sprawie klimatu i praworządności

 

Państwa, które będą chciały korzystać ze środków na transformację energetyczną, będą musiały zobowiązać się do osiągnięcia neutralności klimatycznej w 2050 roku - taki zapis, a także warunkowość dotycząca praworządności, znajdują się w najnowszej propozycji, jaką przedstawiono w sobotę na szczycie UE.

 

Oznacza to, że przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel przynajmniej na tym etapie nie zaproponował zmian w dwóch sprawach, co do których zastrzeżenia zgłaszała Polska.

 

ZOBACZ: Setki mld euro, by pobudzić gospodarkę. Rusza szczyt UE

 

W sprawie finansów unijnych premier Mateusz Morawiecki mówił po pierwszym dniu obrad w Brukseli, że w kwestii neutralności klimatycznej był spór. Polska jako jedyny kraj w UE nie zobowiązała się do osiągnięcia celu neutralności w 2050 roku. Przywódcy UE rozmawiali o tym w grudniu 2019 roku, a w związku z tym, że Warszawa wówczas nie była gotowa do tej decyzji, mieli do sprawy wrócić w czerwcu. Te plany pokrzyżowała jednak pandemia koronawirusa, ale teraz problem znowu się pojawił.

 

- Neutralność klimatyczna może być dla całej UE, ale Polska akurat potrzebuje swojej własnej ścieżki dojścia do neutralności klimatycznej - mówił w piątek w nocy szef polskiego rządu. - W szczególności od tego nie można uzależniać całości dostępnych środków na projekty transformacji energetycznej - przekonywał.

 

Morawiecki: politycznie motywowane państwa będą podejmowały za nas decyzje

 

Z najnowszego projektu dokumentu na szczyt wynika jednak, że Michel akurat w tej sprawie nic nie zmienił. - Dostęp do środków Funduszu Sprawiedliwej Transformacji będzie ograniczony dla krajów, które zobowiązały się do narodowych celów dotyczących osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku - czytamy.

 

W tej kopercie ma być sporo pieniędzy. O ile początkowo Komisja Europejska proponowała 7,5 mld euro na ten cel na całą UE, to po kryzysie środki te zwiększyły się o dodatkowe 30 mld euro w ramach funduszu odbudowy. Polska miałaby być ich największym beneficjentem.

 

Druga kwestia, co do której Polska zgłaszała zastrzeżenia, dotyczy mechanizmu powiązania dostępu do wszystkich unijnych środków z przestrzeganiem praworządności. Tu również Michel pozostawił swoją propozycję, by Rada UE mogła większością kwalifikowaną zdecydować o zamrożeniu środków, jeśli braki w zakresie poszanowania praworządności niosłyby ze sobą ryzyko dla należytego wykonania budżetu UE.

 

W związku z tym, że przewodniczący Rady Europejskiej już w lutym rozwodnił ten mechanizm, znacznie utrudniając podjęcie decyzji o sankcjach, Polska już wtedy nie podnosiła głośno tej sprawy.

 

Również teraz większy sprzeciw zgłaszają Węgry, których parlament wyposażył premiera Viktora Orbana w mandat, by ten upomniał się o zamknięcie procedury z art. 7 na szczycie. - Rozwiążmy kwestie gospodarcze, ponownie uruchommy swe gospodarki, zacznijmy tworzyć miejsca pracy, a potem będziemy kontynuować dyskusję o praworządności, ale absolutnie tego nie łączmy, bo skończy się to tak, że nie będzie budżetu - ostrzegał w minionym tygodniu Orban.

 

Morawiecki już w Brukseli podkreślał, że Polska nie chce żadnych arbitralnych mechanizmów, które mogą prowadzić do tego, że później "politycznie motywowane państwa będą podejmowały za nas decyzje w sprawach, co do których nie będziemy czuli żadnych zobowiązań".

bia/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie