Sprawa spółdzielni "Ujeścisko". Byli prezesi zatrzymani
Dwaj byli prezesi Spółdzielni Mieszkaniowej "Ujeścisko" w Gdańsku - - Maciej S. i Grzegorz H. - zostali zatrzymani na zlecenie Prokuratury Okręgowej - poinformowało Radio Gdańsk. Chodzi o śledztwo w sprawie nieprawidłowości w byłym już zarządzie spółdzielni - sprawą zajmowali się dziennikarze "Interwencji" i "Państwa w Państwie". Prezesi mają usłyszeć zarzuty w sobotę.
Prok. Mariusz Duszyński przekazał Radiu Gdańsk, że byli prezesi zostali zatrzymani w piątek po południu. Policja przeszukuje mieszkania zatrzymanych. Na razie nie ujawniono jakie zarzuty usłyszą mężczyźni.
ZOBACZ: Pobici ochroniarze, fałszywi policjanci. Dramatyczne sceny przed budynkiem spółdzielni
Kilkadziesiąt rodzin zapłaciło za mieszkania i domy na terenie spółdzielni mieszkaniowej Ujeścisko w Gdańsku i zostało z niczym. Budowa nieruchomości ciągnie się już kilka lat i nie wiadomo, kiedy się zakończy.
W czerwcu poszkodowane rodziny, które dotąd nie odebrały mieszkań, zorganizowały pikietę przed budynkiem Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Poszkodowani opowiadali, że wpłacili za nieruchomości oszczędności życia - po 200-300 tys. złotych. Zaciągnęli kredyty, które muszą spłacać, a mieszkań wciąż nie ma.
- Spotkaliśmy się, żeby wyrazić swoje oburzenie i niezadowolenie wobec działań prawdopodobnie przestępczych poprzedniego zarządu, który doprowadził do wielomilionowych długów spółdzielni - mówił pan Łukasz.
"Kilkaset oszukanych rodzin"
Sprawą spółdzielni zajmowały się redakcje "Interwencji" i "Państwa w Państwie", bo konflikt trwa od kilkunastu lat. - Tutaj mamy oszukanych kilkaset rodzin, które twierdzą, że wpłaciły oszczędności życia, zapłaciły za mieszkania i nie mogą tych mieszkań od kilku lat uzyskać, odzyskać - powiedziała Agnieszka Zalewska, reporterka "Państwa w Państwie".
ZOBACZ: Sprawa spółdzielni Ujeścisko - kilkaset rodzin zostało z niczym. "Państwo w Państwie"
- Czekamy od listopada 2017 roku, to już trzecia Wigilia, a mój mąż nie wiadomo, czy dożyje. On już mówił, że prezesa będzie straszył, jak umrze. W ogródku miał siedzieć, a tak na czwartym piętrze jest uwięziony - opowiadała "Interwencji" w styczniu jedna z osób czekających na mieszkanie.
- W moim przypadku to jest około 200 tysięcy złotych. Tak naprawdę nie wiem, co się stało z tymi pieniędzmi. Czekam, to już jest na zasadzie ufności mojej - mówiła kolejna osoba.