Katastrofa w Bogusławicach. Zarzut dla kierowcy cysterny

Polska
Katastrofa w Bogusławicach. Zarzut dla kierowcy cysterny
PAP/Waldemar Deska
Droga krajowa nr 1 - jedna z głównych arterii w kraju - była całkowicie zablokowana przez kilkanaście godzin

Zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu osób lub mieniu w wielkich rozmiarach usłyszał w piątek kierowca cysterny w związku z czwartkowym wypadkiem w Bogusławicach, w którym ucierpiało 31 osób.

- Kierowca cysterny złożył wyjaśnienia, przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, wyraził skruchę i ubolewanie z powodu, że tyle osób ucierpiało. Według jego relacji zauważył w bocznym lusterku, że coś się dzieje z jego samochodem, wspominał o zadymieniu. Skupił się na tym i ta chwila nieuwagi doprowadziła do wypadku - powiedział w piątek po południu prok. Krzysztof Budzik z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

 

Wobec kierowcy zastosowano wolnościowe środki zapobiegawcze - dozór policji i 15 tys. zł poręczenia majątkowego. Wiadomo, że wszyscy kierowcy byli trzeźwi, ale pobrano od nich próbki do dalszych badań toksykologicznych.

 

Ucierpiało 31 osób

 

Według dotychczasowych ustaleń policji kierowca ciężarowej cysterny przewożącej materiały sypkie utracił panowanie nad pojazdem i uderzył w poprzedzający go autokar. Autobus z kolei uderzył w przyczepę jadącej przed nim ciężarówki, przewożącej materiały łatwopalne.

 

ZOBACZ: Śmiertelny wypadek na autostradzie A1. Sprawcy uciekli

 

Po zderzeniu pojazdy stanęły w płomieniach. Droga krajowa nr 1 - jedna z głównych arterii w kraju - była całkowicie zablokowana przez kilkanaście godzin. 31 osób odniosło obrażenia, ale nikt nie zginął. W piątek 6 osób nadal przebywało w szpitalach.

 

WIDEO: materiał "Wydarzeń" o wypadku w Bogusławicach

 

Natomiast 25 osób przebywa w ośrodku w miejscowości Złoty Potok. To Ukraińcy, którzy przyjechali do Polski do pracy. Jak poinformowała rzeczniczka wojewody śląskiego Alina Kucharzewska, jeszcze w piątek będą od nich pobrane wymazy na obecność koronawirusa. - Chcemy mieć pewność co do stanu ich zdrowia, bo mieli przecież bezpośredni kontakt ze służbami ratowniczymi - wyjaśniła.

bia/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie