Pozwał przewoźnika, bo autobus się spóźnił. Sąd prawomocnie przyznał mu rację

Polska
Pozwał przewoźnika, bo autobus się spóźnił. Sąd prawomocnie przyznał mu rację
Polsat News, polsatnews.pl
Czekał na "118", ale nie przyjechało. Tymon zamówił więc Ubera i pozwał przewoźnika, gdy nie uzyskał zwrotu pieniędzy

Tymon Radzik nie mógł się spóźnić, a jego autobusu nie było widać na horyzoncie. Zamówił więc Ubera, a kosztami przejazdu chciał obciążyć Arrivę, podwykonawcę stołecznej komunikacji miejskiej. W poniedziałek sąd prawomocnie przyznał mu rację. - Rozkład jazdy nie jest tylko blankietową informacją, a elementem umowy - mówił polsatnews.pl. Zdradził też, na co wyda pieniądze, które otrzyma od Arrivy.

Trzy lata temu Tymon Radzik, warszawski licealista i ówczesny doradca minister cyfryzacji Anny Streżyńskiej, spieszył się na ważne spotkanie. Czekał na autobus linii "118", który nie przyjechał o czasie. Radzik postanowił więc zamówić Ubera, aby zdążyć na czas, a kosztem przejazdu (22 zł) obciążyć Arrivę.

 

ZOBACZ: Odszkodowanie za spóźniony autobus. Sąd kazał oddać pieniądze za przejazd Uberem

 

Firma ta jest jednym z wielu autobusowych podwykonawców stołecznego Zarządu Transportu Miejskiego. Miasto przekazuje im poszczególne linie wraz z ustalonym rozkładem jazdy, a przedsiębiorstwa mają za zadanie je realizować. Przeciętni pasażerowie nie widzą różnicy: autobusy mają te same barwy, co te należące do miasta, identyczne są także oznaczenia liniowe.

 

Arriva miała zapłacić za Ubera. Odwołała się

 

Okazało się, że Arriva nie ma zamiaru zwracać pieniędzy Radzikowi. Usłyszał on, że "pasażer powinien być przygotowany, że autobus może się spóźnić, np. przez korki". Postanowił więc przekazać tę sprawę do sądu, by ten zadecydował, kto ma rację. 

 

- To była sprawa dla zasady, chodziło o to by pokazać, że komunikacja miejska musi być odpowiedzialna za terminowość i za jakość świadczonych usług. Żeby pasażerowie mieli świadomość, że mogą na niej polegać. Bez tego nie będzie masowego przejścia na komunikację zbiorową, co byłoby bardziej ekologiczne - mówił wtedy Radzik w rozmowie z Polsat News.

 

ZOBACZ: Wypadek autobusu w Warszawie. Ratusz chce zmiany przepisów

 

W październiku ubiegłego roku sąd zadecydował, że Arriva ma mu zwrócić 22 zł za przejazd plus koszty sądowe. Przewoźnik odwołał się od tego wyroku.

 

Sąd: Arriva odpowiada za spóźnienie, gdy da się przewidzieć korki

 

W poniedziałek Radzik poinformował, że Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił apelację.

 

"Przewoźnik komunikacji miejskiej ponosi odpowiedzialność odszkodowawczą za opóźnienia środków transportu, w tym w wyniku zwyczajnych zatorów drogowych. Wykazanie nadzwyczajnej sytuacji drogowej, niemożliwej do przewidzenia (nie są nią np. szczyty komunikacyjne, zapowiedziane roboty drogowe) dowodowo obciąża przewoźnika" - zacytował na swoim facebookowym profilu uzasadnienie sądu.

 

 

"Ważny krok, by zapewnić pełnię praw pasażerów"

 

Joanna Parzniewska, rzecznik Arrivy, zapewniła polsatnews.pl, że firma "szanuje i respektuje wyrok sądu". Natomiast Tymon Radzik uznał, że "to ważny krok do zapewnienia pełnego przestrzegania praw pasażerów komunikacji miejskiej".

 

ZOBACZ: Wypadek autobusu w Warszawie. Ekspert o możliwych przyczynach

 

- Potwierdziło się, że rozkład jazdy nie jest wyłącznie blankietową informacją, a wiążącym elementem umowy, której przewoźnik musi dotrzymywać - mówił polsatnews.pl.

 

Według niego, planowane godziny odjazdów powinny być "realne". - Wtedy przewoźnik nie poniesie odpowiedzialności, a pasażer zaplanuje czas trwania swojej podróży z dokładnością do kilku minut - wskazał.

 

"Nie będą pisali, aby przyzwyczaić się do korków"

 

Radzik uznał wyrok za "precedens, który da do myślenia przewoźnikom". - Nie będą więcej pisali pasażerom, aby "do korków w mieście byli przyzwyczajeni" - uznał.

 

Przytoczył też opinię sądu, według którego "rozkład nie musi być aktualizowany raz na pół roku albo na trzy miesiące, ale częściej, jeżeli pojawiają się jakieś nowe utrudnienia, aby pasażer mógł na nim polegać".

 

Polsatnews.pl zapytał Tymona, na co wyda tak "ogromną" kwotę, które wypłaci mu Arriva. - Jeszcze nie wiem. Może zaoszczędzę, albo wydam na jednorazowe bilety komunikacji miejskiej - podsumował.

wka/ml/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie