Trump prosił prezydenta Chin o pomoc w kampanii wyborczej? Tak twierdzi jego były doradca

Świat
Trump prosił prezydenta Chin o pomoc w kampanii wyborczej? Tak twierdzi jego były doradca
PAP/EPA/MICHAEL REYNOLDS / POOL
Były współpracownik Trumpa pisze w swojej publikacji, że nie jest w stanie wskazać żadnej decyzji amerykańskiego przywódcy, która nie wynikałaby z "wyborczych kalkulacji".

Trump miał prosić prezydenta Chin o pomoc w kampanii wyborczej - twierdzi John Bolton w swojej książce "The Room Where It Happened. A White House Memoir". Bolton to były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego, którego prezydent Trump odwołał ze stanowiska.

Książka "The Room Where It Happened. A White House Memoir" (ang. pokój, w którym to się stało; pamiętnik z Białego Domu) opowiada o 17 miesiącach pracy Boltona w Białym Domu i ma oficjalną premierę w najbliższy wtorek 23 czerwca. Dostęp do treści spisanych przez Republikanina o poglądach neokonserwatywnych uzyskały amerykańskie media, w tym "Wall Street Journal" i "New York Times". Największe gazety i portale w USA szeroko komentują książkę, zgodnie oceniając, że zawarte w niej rewelacje to wstrząs dla amerykańskiej polityki.

 

ZOBACZ: Spotkanie Trump-Duda. Podano datę

 

Były współpracownik Trumpa pisze w swojej publikacji, że nie jest w stanie wskazać żadnej decyzji amerykańskiego przywódcy, która nie wynikałaby z "wyborczych kalkulacji". Bolton pisze też - jak informuje "WSJ" - o "utrudnianiu działań wymiaru sprawiedliwości jako codzienności" w Białym Domu.

 

"Nie liczył się ze zdaniem doradców"

 

Z informującej o kulisach amerykańskiej polityki, ponad 500-stronnicowej książki wyłania się obraz prezydenta, który nie przywiązuje większej wagi do słów swoich doradców. Bolton nazywa przywódcę USA "oszałamiająco niedoinformowanym". Wśród przykładów na to wymienia rozmowę z byłą brytyjską premier Theresą May, w której Trump miał pytać, czy Wielka Brytania ma broń jądrową. Były prezydencki doradca informuje też, że jego dawny szef dopytywał, czy Finlandia jest częścią Rosji, a o Wenezueli mówił, że "fajnie (ang. cool)" byłoby dokonać inwazji na nią i że kraj ten "tak naprawdę stanowi część USA".

 

ZOBACZ: "Wyjątkowa więź Trumpa i Dudy". Nowe informacje o spotkaniu prezydentów

 

Według Boltona Trump miał na szczycie G20 w czerwcu 2019 roku prosić chińskiego prezydenta Xi Jinpinga o pomoc w uzyskaniu reelekcji. Rozmowę z tym przywódcą Trump miał "skierować na nadchodzące wybory w USA, nawiązując do chińskich gospodarczych możliwości wpływania na toczącą się kampanię, prosząc Xi, by zapewnił mu zwycięstwo" - pisze były prezydencki doradca.

 

Trump - jak donosi - zapewniał też chińskiego przywódcę, że ten "może kontynuować" budowę obozów internowania dla muzułmańskiej mniejszości Ujgurów.

 

Pojawia się wątek Ukrainy

 

Jednym z wątków książki jest Ukraina. Bolton jest przekonany, że Trump wstrzymał w ubiegłym roku pomoc wojskową dla tego państwa dla swojej politycznej korzyści. Przytacza cytat z maja 2019 roku, gdy prezydent miał stwierdzić, że Kijów działa na jego niekorzyść i z tego powodu on sam "nie jest zainteresowany pomocą" dla Ukrainy. Jednocześnie Bolton uważa, że gdyby Demokraci w procedurze impeachmentu wobec Trumpa wykroczyli w zarzutach dotyczących polityki zagranicznej poza Ukrainę, to głosowanie w sprawie prezydenta w parlamencie USA wcale nie musiałoby zakończyć się jego uniewinnieniem.

 

Bolton uznawany jest za jednego z kluczowych świadków w sprawie tzw. afery ukraińskiej. Według zeznań urzędników administracji USA miał być on bardzo zaniepokojony żądaniami otoczenia Trumpa, by Ukraina ogłosiła śledztwa w sprawie firmy gazowej Burisma i domniemanej ingerencji Kijowa w amerykańskie wybory prezydenckie w 2016 roku. We wrześniu 2019 roku Bolton przestał pracować w Białym Domu; Trump mówił, że go zwolnił, Bolton deklarował, że zrezygnował sam.

 

W ubiegłym roku Bolton odmówił złożenia zeznań w śledztwie prowadzonym przez kontrolowaną przez Demokratów Izbę Reprezentantów, która przegłosowała dwa artykuły impeachmentu prezydenta. Trump został ostatecznie uniewinniony przez Senat USA, gdzie większość mają Republikanie. Bolton deklarował gotowość do złożenia zeznań w izbie wyższej amerykańskiego parlamentu, ale ta zadecydowała, że nie będzie przesłuchiwać świadków.

 

We wtorek ministerstwo sprawiedliwości USA pozwało Boltona, zarzucając mu, że jego książka upublicznia informacje niejawne. Trump stwierdził natomiast dzień wcześniej, że publikacja książki będzie złamaniem prawa i jego były współpracownik może spodziewać się pociągnięcia do odpowiedzialności karnej. Biały Dom twierdzi, że Bolton zdecydował się na publikację, choć wie, że Narodowa Rada Bezpieczeństwa (NSC) nie zakończyła obowiązkowego procesu weryfikacji jego książki; z kolei prawnik Boltona mówi, że jego klient pod koniec kwietnia został poinformowany o zakończeniu weryfikacji. "NYT" i "Washington Post" oceniają, że pozew to próba opóźnienia publikacji.

msl/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie