Zarzuty dla Artura Zawiszy. Jeździł bez prawa jazdy, potrącił rowerzystkę
Cztery zarzuty usłyszał w środę Artur Zawisza, który był posłem w latach 2001-2008. Przesłuchano go w charakterze podejrzanego w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Mokotów. - Śledczy zarzucają mu m.in. spowodowanie wypadku oraz prowadzenie samochodu wbrew cofnięciu uprawnień do kierowania pojazdami - przekazała rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mirosława Chyr.
25 października zeszłego były poseł Artur Zawisza, prowadząc samochód, potrącił jadącą rowerem pracownicę Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Kobieta z obrażeniami została przewieziona do szpitala.
Policja ustaliła, że sprawca był trzeźwy, nie miał jednak uprawnień do kierowania pojazdami. Jeszcze tego samego dnia wieczorem Zawisza znowu prowadził auto i został zatrzymany przez policję do kontroli drogowej.
Jeździł, choć nie miał prawa jazdy
Artur Zawisza w 2016 r. stracił prawo jazdy za prowadzenie auta pod wpływem alkoholu. Sąd wydał mu zakaz prowadzenia pojazdów, który wygasł z końcem lipca tego roku. Polityk wciąż nie ma prawa jazdy.
Rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mirosława Chyr poinformowała, że były poseł został przesłuchany w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Mokotów, gdzie usłyszał cztery zarzuty.
ZOBACZ: Awantura o wypadek Zawiszy. "Ktoś tam kogoś potrącił" - stwierdził Sośnierz z Konfederacji
- Pierwszy dotyczy spowodowania wypadku w dniu 25 października 2019 r. na skrzyżowaniu ulic Sobieskiego i Beethovena w Warszawie, polegającego na zderzeniu pojazdu z osobą poruszającą się na rowerze - przekazała prokurator.
Wskazała, że kolejne trzy dotyczą prowadzenia samochodu wbrew decyzji o cofnięciu uprawnień do kierowania pojazdami kat. B. Według ustaleń śledczych, były poseł miał jeździć bez prawa jazdy dwukrotnie 25 października 2019 na skrzyżowaniu ulic Sobieskiego i Beethovena oraz przy ul. Chełmskiej w Warszawie.
Zawisza: mam ciągle ból w sercu
Trzeci zarzut dotyczy prowadzenia samochodu osobowego w dniu 15 września 2019 r. przy ul. Dostatniej 31 w Warszawie.
- Podejrzany przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów, złożył wyjaśnienia, które są zgodne z ustaleniami faktycznymi poczynionymi na podstawie zeznań świadków i opinii z zakresu medycyny sądowej - dodała Chyr.
Dwa dni po potrąceniu rowerzystki, Zawisza przeprosił ją we wpisie na Facebooku. "Ponownie przepraszam potrąconą rowerzystkę panią Anetę oraz wszystkich zawiedzionych i rozczarowanych. (...) Mam ciągle ból w sercu i słowa przeprosin wypowiadam do nieobecnych. Tego bólu już nie da się wyplenić i będzie bolał. Jest mi niezmiernie przykro i do końca życia nie zapomnę splotu niedobrych okoliczności. Skutki prawne i moralne będę ponosił wedle miary czynów" - napisał.
"Wcześniej miał forda, cały był poobijany"
Sąsiedzi byłego posła mówili wówczas, że nie raz siadał on za kierownicą, mimo że nie miał prawa jazdy. – Jeździł normalnie. To była taka codzienność: dziecko do szkoły zawoził, po zakupy jeździł. Wcześniej miał forda, cały był poobijany - opisali "Gazecie Wyborczej".
Natomiast w nocy z 14 na 15 września 2019 r. Zawisza miał wjechać w ogrodzenie należące do sąsiedniej wspólnoty mieszkaniowej.
ZOBACZ: Zawisza miał wjechać autem w płot. "Wcześniej miał forda, cały był poobijany"
– Wjechał 20 metrów w głąb posesji. Próbował wycofać, podjeżdżał do przodu, w końcu się wydostał. Przez te gwałtowne ruchy jeszcze bardziej zniszczył swoje auto – powiedział dziennikowi jeden z sąsiadów.
Czytaj więcej