Aparat mógł wrosnąć jej w głowę. Maja przeszła drugą operację

Świat
Aparat mógł wrosnąć jej w głowę. Maja przeszła drugą operację
Polsat News

Wszystko odbyło się zgodnie z planem. Lekarze zdjęli z głowy Mai specjalny aparat, który musiała nosić przez ostatnie miesiące. Dziewczynka z zespołem Aperta przeszła w USA dwie operacje. W ich sfinansowaniu bardzo pomogli także widzowie Polsatu, których poruszyła walka dziewczynki o zdrowie. Z Mają i jej rodzicami w Filadelfii spotkała się amerykańska korespondentka Polsat News Magda Sakowska.

Rokowania były dramatyczne. Po urodzeniu lekarze dawali Mai zaledwie kilka miesięcy życia, ale jej rodzice nie poddali się. Podjęli walkę o zdrowie córki, którą toczą do dziś.

 

Jak opowiadali Polsat News, najważniejsza była pierwsza operacja, gdy Maja miała 6 miesięcy. Później były kolejne, w sumie aż kilkanaście. Każdy zabieg ratował życie dziecka. 

 

- Specyfika zespołu Aperta jest taka, że kości czaszki nie rosną, rosną natomiast inne organy, przede wszystkim mózg - mówił tata Mai.

 

Gdyby nie operacje, dzięki którym mózg ma więcej miejsca, mogłoby dojść do wzrostu ciśnienia wewnątrzczaszkowego, a w konsekwencji do wylewów i śmierci.

 

ZOBACZ: Przełomowy zabieg. 9-latek z aparatem wykrywającym zaburzenia pracy serca

 

19 marca w klinice w Filadelfii dziewczynka przeszła kolejną już kluczową operację w swoim życiu.

 

- To był jeden z najbardziej skomplikowanych zabiegów, jaki wykonuje się u pacjentów dotkniętych zespołem Aperta. Fachowo nazywa się to monoblok. Nacięto kości głowy dziewczynki i zainstalowano do nich specjalny aparat (dystraktor - red.), dzięki któremu dokonuje się wyciągnięcia kości czaszki - opisywał tata Mai.

 

Zbiórka w kilka godzin

 

Konieczna była druga operacja - usunięcia dystraktora. Rodzice Mai musieli wpłacić 368 tys. dol. na konto szpitala. W wyniku poważnych komplikacji jakie wystąpiły podczas pierwszego zabiegu, potrzebne były kolejne usługi. Z ich powodu kwota terapii wzrosła.

 

Rodzice musieli uzbierać około 90 tys. dolarów (ok. 380 tys. zł - red.), aby lekarze wykonali drugą operację i usunęli aparat z głowy Mai.

 

- Zostawienie tego aparatu spowoduje, że późniejsza operacja ściągnięcia aparatu będzie się wiązała z zagrożeniem życia. Aparat, wrośnie w głowę Mai - mówił tata dziewczynki.

 

Wymaganą kwotę udało się zebrać w kilka godzin. Łącznie wpłacono ponad 500 tys. złotych. W dużej mierze dzięki widzom Polsat News i użytkownikom polsatnews.pl.

 

ZOBACZ: Ponad 5 mln zł od Fundacji Polsat na zakup środków ochrony osobistej dla służby zdrowia

 

To nie koniec zabiegów

 

Dziewczynka przeszła drugą operację. Wszystko odbyło się tak, jak było zaplanowane. Lekarze zdjęli z głowy Mai specjalny aparat.

 

- Musimy odpocząć. Jesteśmy dosłownie parę godzin po operacji, wiec dopiero zaczynamy to przeżywać - powiedział tata dziewczynki w rozmowie z amerykańską korespondentką Polsat News Magdą Sakowską. Jak dodał, przed rodziną jest konsultacja pooperacyjna, którą zaplanowano na wtorek. Później będą mogli wrócić do Polski.

 

WIDEO: rozmowa Magdy Sakowskiej z rodzicami 11-letniej Mai

  

Rodzice Mai przyznali, że najtrudniejszy był stres wynikający z nieprzewidzianych przez nich okoliczności - komplikacje po operacji, brak pieniędzy, pandemia koronawirusa czy zamieszki w USA.

 

Magda Sakowska zapytała rodziców Mai o kolejne planowane zabiegi. - Te operacje, które planowane są w obrębie twarzoczaszki, planujemy wykonać w Polsce, natomiast rekonstrukcja stóp najprawdopodobniej odbędzie się w którymś ze szpitali w Ameryce - odpowiedziała mama dziewczynki.

zdr/ Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie