"Krwawa katastrofa". Kłusownicy wykorzystują pandemię, zabijają zagrożone gatunki

Świat
"Krwawa katastrofa". Kłusownicy wykorzystują pandemię, zabijają zagrożone gatunki
commons.wikimedia/Harald Zimmer/CC BY-SA 3.0
Kłusownicy korzystają na pandemii. Nosorożce giną na terenach, na których dotychczas czuły się bezpiecznie

Pandemia koronawirusa praktycznie zatrzymała turystykę. W Afryce, w miejsca dotychczas regularnie odwiedzane przez turystów i przewodników wycieczek, coraz chętniej zapuszczają się kłusownicy. Z powodu zakazu lotów i ograniczenia funduszy, aktywiści nie mogą przeciwstawić się rzezi zwierząt.

35-letni były Marines Ryan Tate jest założycielem VetPaw - organizacji walczącej z kłusownikami w rezerwatach w Republice Południowej Afryki. Podczas swoich misji łapie osoby, które zabijają nosorożce i słonie dla rogów i kłów, sprzedawanych następnie na czarnym rynku. W tym roku jednak, z powodu pandemii koronawirusa, Tate nie może wylecieć ze Stanów Zjednoczonych.

 

ZOBACZ: Zmarł najstarszy nosorożec na świecie. Miał 57 lat

 

- Czuję się bezradny. Kłusownictwo nie zniknie przez koronawirusa - jeśli już to na tym zyska - powiedział w rozmowie z amerykańską stacją telewizyjną CNBC.

 

"Zabicie nosorożca w kilka minut"

 

Od początku trwania epidemii, w północnozachodniej części Południowej Afryki zabitych zostało co najmniej dziewięć niezwykle rzadkich nosorożców, z kolei w sąsiedniej Botswanie - sześć. Wszystkie te przypadki miały miejsce w rejonach popularnych wśród turystów.

 

- To krwawa katastrofa, kompletny kryzys - mówi Map Ives, założyciel Rhino Conservation w Botswanie. Aktywista wyjaśnia, że kłusownicy nie boją się już, że trafią na turystów lub przewodników. Dzięki temu mogą działać na znacznie większym terenie. Organizacji brakuje gotówki - darowizny w znacznej większości przekazywane są na walkę z Covid-19.

 

- Kłusownicy to profesjonaliści. Potrafią zabić nosorożca i usunąć mu róg w kilka minut, unikając przy tym służb. To brudny, krwawy biznes - dodaje Ives.

 

"Efekt desperacji"

 

Afrykę co roku odwiedza ok. 62,5 mln turystów. Umożliwia to zatrudnienie dla 9,1 mln osób. Miliardy dolarów z branży przeznaczane są również na utrzymanie parków narodowych i branży wycieczek safari. W obecnej sytuacji, gdy turystów nie ma, brakuje pieniędzy na opłacenie strażników. Dlatego połacie kontynentu zamieszkane przez rzadkie gatunki nie są nadzorowane we właściwy sposób.

 

ZOBACZ: Epidemia koronawirusa. Afrykę może czekać "katastrofa na bezprecedensową skalę"

 

Ryan Tate ocenia, że sytuacja jeszcze się pogorszy. - Ludzie parają się kłusownictwem z desperacji. To szybki i łatwy sposób na zarobienie pieniędzy. W obliczu utraty miejsc pracy, problem na pewno problem będzie narastał - podsumowuje.

 

Według WWF (Światowego Funduszu na rzecz Przyrody - red.) w latach 1960-1995 populacja nosorożca czarnego w Afryce zmniejszyła się o 98 proc. Na kontynencie pozostało ok. 5500 osobników.

bas/hlk/ CNBC, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie