Brak zezwoleń, zaniedbania i pozorny nadzór. NIK ujawniła wyniki kontroli w domach opieki

Polska
Brak zezwoleń, zaniedbania i pozorny nadzór. NIK ujawniła wyniki kontroli w domach opieki
PAP/Andrzej Grygiel
Liczne zaniedbania w domach opieki, brak zezwoleń i bezkarność właścicieli - wynika z kontroli NIK

Nawet 18 lat działały bez zezwolenia placówki, które świadczyły usługi całodobowej opieki nad osobami niepełnosprawnymi, przewlekle chorymi i w podeszłym wieku - brzmi treść opublikowanego w środę raportu Najwyższej Izby Kontroli. Kontrolerzy zwracają uwagę na "zaniedbania wojewodów i nieprecyzyjne przepisy". W ocenie Izby, nadzór państwa nad tego rodzaju placówkami jest tylko pozorny.

Kontrola NIK wykazała, że w latach 2015-2018 w całym kraju, bez wymaganego zezwolenia funkcjonowało ponad 200 placówek oferujących opiekę całodobową. Połowa, mimo wykrycia ich nielegalnej działalności i nałożenia kar pieniężnych, nadal świadczyła usługi.

 

Kary tańsze niż spełnienie wymagań

 

"Koszty dostosowania działalności do obowiązujących standardów były bowiem znacznie wyższe od orzeczonych kar, których w dodatku większość właścicieli i tak nie płaciła. Nie ponosząc konsekwencji finansowych nielegalnej działalności i nie dostosowując się do wymogów określonych prawem, mogli oni pobierać niższe opłaty za usługi niż placówki działające legalnie i w ten sposób tworzyć nieuczciwą konkurencję" - brzmi raport Izby.

 

ZOBACZ: Rząd o wsparciu DPS i pracodawców. Padły kwoty

 

Jak wskazuje NIK, liczba miejsc oferujących całodobową opiekę nad osobami chorymi i niepełnosprawnymi systematycznie wzrasta. W latach 2015-2018 najwięcej takich placówek prowadzono w województwach: mazowieckim, śląskim, pomorskim, dolnośląskim i małopolskim. Ich liczba wzrosła z 416 do 564. Domów pomocy społecznej przybyło w tym czasie znacznie mniej - z 819 do 875 ( 6,8 proc.).

 

Jak zauważa NIK, osoby niepełnosprawne, przewlekle chore i w podeszłym wieku są najsłabszą i najbardziej bezbronną grupą społeczną. Ze względu na swoją niesamodzielność, niewielki kontakt z otoczeniem, a czasami brak takiego kontaktu, nie mogą same bronić swoich praw, co stwarza pole do nadużyć. Jak wykazała kontrola, w wielu przypadkach narażone były ich szczególnie chronione dobra: zdrowie, życie i godność osobista.

 

"Skala zjawiska jest dużo większa"

 

Według danych zebranych przez NIK w urzędach wojewódzkich, na koniec 2018 r. bez wymaganego zezwolenia, w całej Polsce działało 108 takich placówek. "Jednak kontrolerzy Izby, w krótkim czasie, tylko w czterech województwach zidentyfikowali aż 11 dodatkowych placówek, które działały nielegalnie, co może wskazywać na to, że skala zjawiska jest dużo większa niż to wynika z oficjalnych dokumentów" - informuje NIK.

 

Najwięcej nielegalnych placówek odnotowano w woj. mazowieckim. Było ich w tym regionie 74.

 

Według raportu Izby, właściciele placówek najczęściej nie ubiegali się o zezwolenie na prowadzenie działalności, z powodu wysokich kosztów, jakie musieliby ponieść w związku z dostosowaniem budynków do wymogów ochrony przeciwpożarowej i standardów określonych w ustawie o pomocy społecznej.

 

W placówce wielopiętrowej musi np. być zamontowana  winda, z budynków i ich otoczenia trzeba usunąć bariery architektoniczne, pokoje mieszkalne o odpowiednim metrażu mogą być przeznaczone najwyżej dla trzech osób, odpowiednio wyposażone łazienki powinny służyć nie więcej niż pięciu osobom, a toalety maksymalnie dla czterech podopiecznych. Pensjonariusze muszą mieć zapewnione trzy posiłki dziennie, w tym dietetyczne, przygotowane zgodnie z zaleceniami lekarza.

 

"Kontrole wojewodów były dopiero po skargach rodzin"

 

Jak wynika jednak z ustaleń kontroli zleconych przez wojewodów, działalność bez zezwolenia prowadzono głównie w domach jednorodzinnych, tylko częściowo zaadaptowanych do potrzeb nie więcej niż dziesięciu podopiecznych. Budynków nie modernizowano, ponieważ koszty takich działań byłyby dużo wyższe niż kary pieniężne nakładane za prowadzenie placówek bez zezwolenia. W dodatku większość posesji była wynajmowana i właściciele musieliby się zgodzić na wprowadzanie zmian. Niektórzy z nich nawet nie wiedzieli, że prowadzona jest tam  tego rodzaju działalność.

 

Jak ustaliła NIK, wojewodowie w niewielkim stopniu samodzielnie pozyskiwali informacje o placówkach działających bez zezwolenia, kontrolę zarządzali dopiero po skargach składanych przez członków rodzin pensjonariuszy, zwolnionych pracowników czy konkurencję.

 

ZOBACZ: Ognisko koronowirusa w gdańskim DPS-ie. 17 osób zarażonych

 

Kontrole zlecone przez wojewodów - także w placówkach, które miały pozwolenie na działalność - potwierdziły bardzo poważne nieprawidłowości. NIK wymienia niezapewnianie właściwych warunków mieszkaniowych, brak dostatecznej liczby pomieszczeń sanitarnych, jadalni, pralni czy suszarni, a także wymaganego wyposażenia w pokojach, nieutrzymywanie czystości w pomieszczeniach, brak odpowiedniego wyżywienia, a także niepodawanie przepisanych przez lekarzy leków, pozostawianie pacjentów bez opieki, znęcanie się nad nimi i wyłudzanie od pensjonariuszy pieniędzy.

 

Zdaniem Izby, brak prewencyjnych kontroli w placówkach oferujących całodobową opiekę to "konsekwencja niedostatecznej aktywności wojewodów, nieadekwatnych do potrzeb możliwości kadrowych oraz nieuprawnionych interpretacji przepisów".

 

Taka sama kara w przypadku 11 i 98 pensjonariuszy

 

W raporcie podkreślono, że w latach 2015-2018 mimo, że nałożono kary na 142 placówki, 96 proc. z nich nadal prowadziło działalność, niektóre nawet przez kilka lat. Wynikało to także z tego, że zgodnie z obecnymi regulacjami, placówka funkcjonująca bez zezwolenia nie jest likwidowana. Tylko w przypadku stwierdzenia zagrożenie życia lub zdrowia osób w niej przebywających wojewoda może wydać decyzję nakazującą wstrzymanie jej działalności - do czasu uzyskania zezwolenia.

 

Bezkarność właścicieli placówek wynikała także - zdaniem NIK z wysokości kar, w niektórych przypadkach nieadekwatnej do osiąganych zysków. Za prowadzenie bez zezwolenia placówki, w której przebywało do 10 pensjonariuszy trzeba było zapłacić 10 tys. zł, dwa razy tyle, jeśli podopiecznych było więcej, przy czym 20 tys. wynosiła kara dla opiekujących się zarówno 11 osobami, jak i 98. 

 

"W związku z tym, że naruszanie przepisów nie wiąże się właściwie z żadnymi poważnymi konsekwencjami, Najwyższa Izba Kontroli zwróciła się do Ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej o podjęcie szeregu przedsięwzięć m.in. legislacyjnych, dotyczących skutecznego przeciwdziałania tworzeniu i prowadzeniu działalności przez placówki nie posiadające zezwolenia wojewody" - brzmi raport Izby.

zdr/hlk/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie