Eksperci alarmują: nadchodzi fala załamań psychicznych
Epidemia wywołuje lęk o życie swoje i bliskich oraz niepewność jutra. To sytuacja, która może doprowadzić do większej liczby i zaostrzenia istniejących zaburzeń psychicznych. Profesor Joanna Rymaszewska z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, zaapelowała w Polsat News o pozytywne myślenie i nie zaprzątnie sobie głowy sprawami, na które nie mamy wpływu.
- Każdy człowiek przezywa to podobnie, nie mamy się czego wstydzić. Strach, obawa przed obecnym zagrożeniem i tym co będzie się działo w przyszłości, to są naturalne reakcje - powiedziała w Polsat News kierownik Katedry i Kliniki Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu prof. Joanna Rymaszewska.
Podkreśliła, że mimo epidemii koronawirusa poradnie zdrowia psychicznego nie przestały w Polsce działać.
"Lekarze potrzebują wsparcia, porady"
- My specjaliści, psychologowie, psychiatrzy, psychoterapeuci pomagamy tak jak umiemy. Pomagamy rozmową, pomagamy terapią, czasami możemy również wesprzeć lekami - stwierdziła.
Według niej obecnie grupą zawodową, która jest najbardziej narażona na stres, są pracownicy służby zdrowia. - Wszyscy lekarze, którzy maja bezpośredni kontakt z pacjentami są bardziej narażeni. Ale nie tylko oni. Również pielęgniarki, ratownicy medyczni, salowe, pracownicy szpitali - przekazała.
ZOBACZ: Psychiatria nieprzygotowana na koronawirusa. "Tak jest w całej Polsce"
- Lekarze potrzebują wsparcia, porady, nie mogą spać, martwią się czy będą w stanie wytrzymać kolejną dobę dyżuru - dodała.
Aby pomoc im w ciężkich czasach Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu uruchomił specjalny program wsparcia na czas epidemii.
- Otworzyliśmy infolinię dla personelu ochrony zdrowia. Bezpłatne konsultacje można uzyskać telefonicznie (71 784 16 10) oraz mailowo (psychiatria@umed.wroc.pl) - przekazała.
W dalszej części rozmowy profesor odniosła się również do słów członkini zarządu Telewizji Polskiej, Marzeny Paczuskiej, która stwierdziła, że "teraz każdy cierpi na depresję".
- Teraz każdy cierpi na depresję. W d...się poprzewracało. Bo życie jest takie trudne... - napisała kilka dni temu Paczuska w mediach społecznościowych.
"Myślcie o tym na co mamy wpływ"
Rymaszewska stwierdziła, że ta wypowiedź wywołała u niej "złość i przerażenie". Według niej tak mocne słowa mogły wynikać ze stresu oraz "braku tolerancji i zrozumienia dla drugiego człowieka, który może być w złej kondycji psychicznej".
- Depresja to jest olbrzymi worek, taka przestrzeń gdzie jest bardzo wiele odmian tego zaburzenia - przypomniała profesor.
ZOBACZ: Z depresją zmaga się już ponad 260 mln ludzi. Ryzyko zachorowania może zmniejszyć... spacer
- W czasach epidemii mamy najwięcej reakcji depresyjnych. Czyli zaburzeń adaptacyjnych. Reakcji człowieka na stres, bezpośrednie zagrożenie, ograniczenia, niepokój o przyszłość, o pracę, o bliskich - dodała.
- Powoduje to obniżenie nastroju, brak aktywności, chęci do życia, umiejętności cieszenie się z codziennych drobiazgów, mniej energii - wyliczała.
Pytana jak sama radzi sobie z kwarantanną, stwierdziła, że ma szczęście bo jest lekarzem więc może być aktywna i pomagać innym.
- Mam trochę takie poczucie sprawczości - wyjaśniła. - Poza tym staram się zawsze myśleć pozytywnie. A nad tym na co nie mam wpływu, się nie zastanawiam. Nie myślcie o tym państwo, myślcie o tym na co mamy wpływ - zaapelowała.