"Jeżeli Porozumienie poprze głosowanie korespondencyjne, to historia ich zapamięta"

Polska
"Jeżeli Porozumienie poprze głosowanie korespondencyjne, to historia ich zapamięta"
PAP/Tomasz Gzell
"Polska nie upadnie, jeżeli Porozumienie wyjdzie z rządu" - stwierdził Hołownia

- Jeżeli posłowie Porozumienia poprą pomysł głosowania korespondencyjnego, to historia ich zapamięta - stwierdził w sobotę kandydat na prezydenta Szymon Hołownia. Jak mówił, posłowie będą głosować nad tym, czy "Polska pozostanie państwem demokratycznym, czy będzie dyktaturą opętanego żądzą władzy człowieka".

PiS złożył w Sejmie projekt ustawy, który zakłada, że najbliższe wybory prezydenckie odbyłyby się wyłącznie w formie głosowania korespondencyjnego. W poniedziałek Sejm w głosowaniu ma zdecydować o wprowadzeniu tego punktu do porządku obrad.

 

- Jeżeli posłowie Porozumienia zdecydują się zagłosować za tym "koszmarkiem legislacyjnym", jaki proponuje dzisiaj Jarosław Kaczyński, to warto, żeby pamiętali, że to historia ich zapamięta - powiedział na briefingu prasowym Hołownia. - To nie będzie tak, że Jarosław Kaczyński będzie wystawiał im laurki albo oceny, tylko społeczeństwo będzie wystawiało im oceny, historia będzie wystawiała im oceny - podkreślił.

 

"Tylko naiwny idiota mógłby wierzyć, że to będzie tylko raz"

 

Jak mówił, "pod płaszczykiem odpowiedzialności za polską gospodarkę zdemontują ostatecznie polską demokrację, bo tylko jakiś naiwny idiota mógłby wierzyć, że jeżeli Jarosławowi Kaczyńskiemu da się do ręki narzędzie takie, jak przeprowadzane pod osłoną wojska, policji, a może jakiś innych służb nieuczciwe, otwierające drogę do wielu fałszerstw, a przede wszystkim niepowszechne wybory, to on skorzysta tylko raz i z całą pewnością nie będzie z tego korzystał w przyszłości".

 

ZOBACZ: "Nie ma mowy o zmianie konstytucji". Opozycja o propozycji Gowina

 

Zwracając się do wicepremiera Jarosława Gowina i posłów Porozumienia powiedział: "to nie jest głosowanie nad tym, czy rząd Zjednoczonej Prawicy przetrwa i czy waszym zdaniem uda się opanować katastrofę gospodarczą, w którą Polska mogłaby wpaść". - Sejm będzie w poniedziałek głosować nad tym, czy Polska pozostanie demokratycznym państwem prawa, czy nadal będzie republiką, czy dyktaturą jednej partii i dyktaturą jednego, opętanego żądzą władzy człowieka - podkreślił Hołownia.

 

- To jest to, co leży dzisiaj na stole. Mam nadzieję, że znajdziecie się po właściwej stronie, bo jeżeli chcecie dzisiaj mnie i 38 milionom polskich obywateli powiedzieć, że ważniejsze jest to, żebyście mieli pieniądze niż to, żebyście mieli wolność, to ja panie premierze wolę mieć wolność bez Prawa i Sprawiedliwości, niż pieniądze z Prawem i Sprawiedliwością - dodał kandydat na prezydenta.

 

"Polska nie upadnie, jeżeli Porozumienie wyjdzie z rządu"

 

Lider Porozumienia, wicepremier Jarosław Gowin poinformował w piątek, że jego ugrupowanie złoży projekt, który przedłuży kadencję prezydenta Andrzeja Dudy o dwa lata.

 

Hołownia odnosząc się do tego pomysłu powiedział, że "wczoraj jeszcze posłowie Porozumienia i sam wicepremier Gowin mówili, że w Polsce nie da się absolutnie przeprowadzić wyborów 10 maja, bo będzie to niebezpieczne dla zdrowia i życia Polaków i niezgodne z prawem". - Dzisiaj dowiadujemy się, że pojawiają się przecieki, że jutro wicepremier Gowin i jego posłowie zagłosują jednak za tymi wyborami, które jeszcze 24 godziny wcześniej w ich ustach były zagrożeniem dla życia i zdrowia Polaków oraz rzeczą absolutnie niezgodną z prawem, która nie powinna mieć miejsca - zauważył.

 

ZOBACZ: Wybory nie odbędą się w maju. Gowin wygrywa z Kaczyńskim

 

Hołownia zapewnił Gowina, że "Polska nie upadnie, jeżeli Porozumienie wyjdzie z rządu". - Polska nadal będzie funkcjonować, Polska będzie próbowała robić wszystko, co w jej mocy. Mam nadzieję, że z odpowiedzialnymi przywódcami, żeby poradzić sobie z tą tragiczną sytuacją, w której się znaleźliśmy - mówił kandydat na prezydenta.

 

Hołownia zwraca uwagę na problem przemocy domowej

 

Zwrócił uwagę także na problem narastającej przemocy domowej związanej z warunkami kwarantanny i odosobnienia, w których dzisiaj znajduje się coraz więcej polskich rodzin. - To naprawdę dramatyczna sprawa. My nie mamy jeszcze oficjalnych danych, które pozwoliłyby zawrzeć nam to w statystykach, natomiast mamy wyraźne sygnały - przekonywał.

 

Wskazał, że "to jest sytuacja, która powinna dać nam do myślenia, zwłaszcza, że my i bez tej kwarantanny i bez tego odosobnienia jesteśmy w krajem, w którym 400 do 500 kobiet rocznie ginie z powodu aktów przemocy domowej, a liczba samobójstw, prób samobójczych wśród dzieci i młodzieży, stawia nas na drugim miejscu w Europie, zaraz po Niemczech". Ocenił, że są to "niezwykle wstydliwe wskaźniki". - Powinniśmy i o to apeluję do tych, którzy pociągają w tym kraju za sznurki, którzy naprawdę mogą coś zmienić, którzy naprawdę powinni dzisiaj wsłuchać się w głos tych najsłabszych, żeby zrobili co się da, aby nie tylko skutki gospodarcze, które mało umiejętnie próbują niwelować przy pomocy pakietów antykryzysowych uchwalonych w Sejmie, ale również skutki psychiczne, psychologiczne zauważyli i nie zostawili nas w sytuacji, w której za kilka miesięcy poradzimy sobie gospodarczo, natomiast nasze relacje społeczne, liczba zgonów z powodu przemocy domowej, liczba tragedii, które będą między Polakami, będzie rosła - apelował Hołownia.

 

ZOBACZ: Zakaz wychodzenia z domów. "Doniosą sąsiedzi"

 

W jego ocenie rządzący powinni "kontynuować apele do społeczeństwa, żeby specjalnie w tym czasie było wyczulone na wszystkie akty przemocy, na wszystkie sygnały mogące świadczyć o aktach przemocy zachodzącej w jakimś sąsiedztwie". Dodał, że "państwo powinno zapewnić hotele, i może też to byłaby pomoc dla właścicieli tych hoteli, które dzisiaj są zamknięte albo bardzo słabo funkcjonują, dla ofiar przemocy domowej, które trzeba natychmiast odciąć od sprawców, a nie ma innej możliwości, aby to zrobić".

 

Kandydat na prezydenta zwrócił się także do rządzących, aby "zweryfikowali swoją decyzję o zakazie wychodzenia dla osób niepełnoletnich, samotnie, czyli bez opieki rodzica". - To jest przepis nie tylko szkodliwy ze względu na normalne procedury życiowe (...), ale pamiętajcie też o tym, że są w Polsce sytuacje awaryjne, są takie dzieci, taka młodzież, dla których to jest jedyna droga ucieczki od oprawcy i te drogę ucieczki odcinamy takimi decyzjami - mówił Hołownia. Poprosił także o przejrzenie wszystkich numerów telefonów, pod którymi można uzyskać pomoc i nie wahanie się, aby o tę pomoc prosić. - Musimy być dzisiaj solidarnym państwem, musimy być dzisiaj solidarną wspólnotą - podkreślił.

bia/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie