Burmistrz Bari osobiście "przepędza" mieszkańców: do domu! [WIDEO]

Świat
Burmistrz Bari osobiście "przepędza" mieszkańców: do domu! [WIDEO]
YouTube/La Repubblica
- To nie jest film, to dzieje się naprawdę, tam umierają ludzie - mówił Antono Decaro idąc po mieście.

Burmistrz Bari w Apulii, na południu Włoch, Antono Decaro osobiście "zagania" do domu niezdyscyplinowanych mieszkańców, którzy nie przestrzegają przepisów o zakazie wychodzenia bez uzasadnionego powodu. W mediach pojawiło się nagranie z jego interwencji.

Decaro, który jest też prezesem stowarzyszenia włoskich gmin, przeszedł się po centrum i po nabrzeżu w Bari, które jest tradycyjnym miejscem wypoczynku mieszkańców.

 

Gdy widział tam ludzi, którzy się relaksują, krzyczał w ich stronę: "Idźcie do domu", "Dalej, do domu".

 

ZOBACZ: Złamał zasady kwarantanny, bo chciał się spotkać z dziewczyną. Grozi mu nawet 10 tys. zł kary

 

Na widok młodych mężczyzn grających w ping-ponga na plaży, powiedział: - Idźcie do domu grać na Playstation, tu nie wolno być.

 

"Natychmiast do domu, zaraz przyjedzie policja"

 

- Macie iść natychmiast do domu, zaraz przyjedzie policja. Wszyscy do domu - powtórzył graczom, gdy zaczęli protestować. - Jestem burmistrzem miasta i każę wam iść do domu - wyjaśnił Decaro, który film ten zamieścił w mediach społecznościowych.

 

 

Polemizującemu z nim biegaczowi powiedział: - Ja jestem burmistrzem tego miasta i to ja wymagam, by respektowano dekrety. Musisz wracać do domu.

 

"To nie jest film, to dzieje się naprawdę, tam umierają ludzie"

 

Także w historycznym centrum Bari Decaro stanowczym głosem mówił ludziom siedzącym na ławkach, by poszli do domu. Natychmiast wstali i odeszli.

 

- Nie można być na ulicy. Jak mam wam to wytłumaczyć?! - grzmiał burmistrz.

 

- To jest narodowy kryzys, to nie jest zabawa. Obrazy, jakie napływają z Mediolanu czy Bergamo to nie jest film, to dzieje się naprawdę, tam umierają ludzie - mówił Decaro idąc po mieście.

3405 zmarłych, ponad 41 tys. zakażonych 

 

Obecny bilans koronawirusa we Włoszech to 3405 zmarłych, czyli więcej niż w Chinach, i ponad 41 tysięcy potwierdzonych przypadków zakażeń.

Na oddziałach intensywnej terapii przebywa prawie 2500 osób. W ciągu jednego dnia liczba ta wzrosła o 241.

- Liczby mówią nam, że jest wysoce prawdopodobne to, że pojawiły się inne ogniska - zaznaczył szef departamentu chorób zakaźnych w Krajowym Instytucie Zdrowia Giovanni Rezza. 

 

grz/ PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie