Narciarz wywołał lawinę w Bieszczadach
W Bieszczadach obowiązuje drugi stopień zagrożenia lawinowego. W piątek po południu na północnych stokach Połoniny Caryńskiej zeszła lawina długa na ok. 120-150 metrów. Wywołał ją narciarz, który znalazł się poza jej zasięgiem – poinformował GOPR Bieszczady.
W ciągu ostatniej doby w Bieszczadach i Beskidzie Niskim spadło ok. 10-20 cm świeżego śniegu. Powyżej górnej granicy lasu w piątek rano obowiązuje drugi stopień zagrożenia lawinowego.
W połączeniu z silnym wiatrem śnieg spowodował "odłożenie znacznych depozytów, zwłaszcza po północnej i północno-wschodniej stronie grzbietów, tworząc nawisy śnieżne" - poinformował GOPR.
Lawina, która zeszła po południu "to typowa lawina deskowa, której szerokość wynosiła ok. 100 metrów a długość ok. 120 – 150 m i została wywołana przez narciarza, który na szczęście znalazł się poza jej zasięgiem".
ZOBACZ: Lawina porwała dwie kobiety. Na pomoc ruszyli snowboardziści [WIDEO]
- Rano termometry pokazywały od jednego do dwóch stopni mrozu. Na połoninach widoczność jest ograniczona do 50 metrów. Natomiast w położonych niżej miejscowościach widać w promieniu 300-500 metrów - mówił wcześniej ratownik dyżurny bieszczadzkiej grupy GOPR Paweł Szopa.
Ratownik przypomniał, że powyżej górnej granicy lasu nadal obowiązuje drugi stopień zagrożenia lawinowego. - Zagrożenie dotyczy m.in. połonin Wetlińskiej i Caryńskiej, Tarnicy, Halicza, Wielkiej Rawki oraz Szerokiego Wierchu – dodał Szopa.
Ostatniej doby w Bieszczadach GOPR odnotował jedną akcję ratowniczą. - Nasi ratownicy spod Tarnicy ewakuowali uczestniczkę rajdu narciarskiego, która zesłabła podczas zawodów. Wszystko jednak skończyło się dobrze - zauważył Szopa.
Czytaj więcej