"Następna stacja: BERLIN SZCZECIŃSKI!". Narodziny i upadek wielkiego dworca

"Następna stacja: BERLIN SZCZECIŃSKI!". Narodziny i upadek wielkiego dworca
Tomasz Lejman
Tablica z dawną nazwą stacji

Był jednym z najważniejszych dworców w Berlinie. Wokół niego tętniło życie towarzyskie, a wiele osób marzyło, by choć raz wsiąść tam do pociągu, zaczynając podróż w kierunku bałtyckich kurortów. Dziś na mapach stolicy Niemiec już go nie znajdziemy, bo wraz z początkiem zimnej wojny, centrum przesiadkowe ustąpiło miejsca murowi berlińskiemu. O historii Stettiner Bahnhof opowiada Tomasz Lejman.

Dworzec wraz z linią kolejową uroczyście oddano do użytku w 1842. Nie powstałaby tak szybko, gdyby nie determinacja ówczesnych władz Szczecina, Pomorza i Meklemburgii. I nie chodziło w tym czasie o prestiż, tylko o pieniądze. Szczecin zarabiał na sprzedaży żywności, którą trzeba było w jakiś sposób przetransportować. W szczecińskim porcie przeładowywano surowce ze Skandynawii, a te w czasach uprzemysłowienia były konieczne do rozbudowy Berlina. Ale ważny był też ruch pasażerski. To stąd właśnie odchodziły pociągi w kierunku nadmorskich miejscowości. W tych czasach wakacje były luksusem, który zaczynał się już w dworcowej hali. Serwis bagażowy, dworcowe restauracje, poczekalnia dla podróżujących pierwszą klasą. Dworzec jak i linia kolejowa były wciąż rozbudowywane. Na początku XX wieku w ciągu dnia w trasę wyruszało blisko 100 pociągów. Przejazdy kolejowe były zamykane co kilka minut do tego stopnia, że okolicznym mieszkańcom trudno było przejść na drugą stronę torów. Szybko podjęto decyzję o przebudowie, przenosząc tory na wiadukty. Popularność dworca szczecińskiego była ogromna, a o dworcowych okolicach krążyły całe historie.

 

ZOBACZ: 30 lat od upadku muru berlińskiego. Zobacz jak różniły się dwie części podzielonego miasta

 

W dzielnicy jak grzyby po deszczu "rosły" bary, restauracje i domy publiczne. Ich klientami zazwyczaj byli słomiani wdowcy, którzy właśnie wysłali swoje rodziny na wakacje. W zakamarkach kwitł handel narkotykami, a na ulicach przylegających do stacji, wybudowano blisko 30 hoteli.

 

Nowe projekty

 

Stettiner Bahnhof wielokrotnie zapisał się w kartach historii. W latach dwudziestych XX wieku w tunelach pod torami dochodziło do starć pomiędzy komunistami a członkami ugrupowań narodowo- socjalistycznych. Gdy do władzy doszedł Hitler, rozpoczęto tam inwestycję, która na ówczesne czasy była dosłownie majstersztykiem. Ruszyła budowa tunelu dla szybkiej kolei miejskiej (S-Bahn), która miała połączyć Stettiner Bahnhof z południowymi dzielnicami Berlina. Ciśnienie było ogromne. Hitler chciał, by pierwsze pociągi mogły pojechać  tunelem tuż przed Olimpiadą w 1936 roku. Trudności były ogromne, bo z jednej strony nikt podczas budowy nie chciał sparaliżować ruchu w mieście, z drugiej - trzeba było przekopać się przez Sprewę i Landwehrkanal. Nie udało się jednak zakończyć inwestycji na czas, bo podczas prac budowlanych zawaliła się jedna z konstrukcji tunelu. W wypadku zginęło 19 osób. Ostatecznie pierwsze elektryczne pociągi ruszyły krótko przed wybuchem II wojny światowej.

 

ZOBACZ: 30 lat od upadku muru berlińskiego. Wystawa przypominająca o Berlinie Wschodnim

 

Podczas wojny dworzec pełnił strategiczną rolę. Wyjeżdżały z niego wojskowe transporty, choć w dalszym ciągu pełnił też ważną rolę w ruchu pasażerskim. Od 1942 roku dworzec wykorzystywano jako schron, choć tunele absolutnie nie były do tego przystosowane. Pierwsze powojenne zdjęcia zrobione z powietrza przez aliantów pokazały, że w przeciwieństwie do innych stołecznych dworców, Stettiner Bahnhof nie uległ całkowitemu zniszczeniu i można tam szybko przywrócić ruch kolejowy. Z ruchu wyłączona został podziemna część dworca, która w ostatnich dniach wojny została zalana. Do dziś nie wiadomo, czy zrobili to wycofujący się Niemcy, czy wkraczający do miasta żołnierze Armii Czerwonej.

 

Powolny upadek

 

Stettiner Bahnhof stał się szybko strategicznym miejscem w powojennej historii Berlina. Tu przyjeżdżały transporty z przesiedleńcami z Prus Wschodnich i Pomorza. Na miejscu trzeba było ich zarejestrować i zorganizować im na nowo życie. Szybko ruszyła też regularna komunikacja pasażerska. Ale pociągi nie dojeżdżały już do Szczecina, bo miasto włączono do Polski. W części towarowej dworca rozpoczęto przeładunki towarów, osobno dla Berlina Wschodniego i Zachodniego. Utworzono dwie kasy, w których przedsiębiorcy płacili markami zachodnimi i wschodnimi.

 

Widok na ruiny dworca w roku 1952Bundesarchiv
Widok na ruiny dworca w roku 1952

Kolejne lata zimnej wojny miały ogromny wpływ na funkcjonowanie dworca. Pierwszym krokiem była zmiana nazwy. Ponieważ pociągi nie dojeżdżały już do flagowego Szczecina, w 1950 roku Stettiner Bahnhof stał się Dworcem Północnym (Nordbahnhof). Kolejowe tereny znajdowały się na granicy sektora francuskiego i radzieckiego, co doprowadziło do zamknięcia stacji w 1952 roku. Innej możliwości nie było.

 

ZOBACZ: Sondaż: większość Niemców przeciwna wypłacaniu reparacji

 

W tunelach prowadzących do peronów kolejki miejskiej, stworzono prowizoryczne przejście graniczne. Dworcowa hala straszyła jeszcze przez kolejnych 10 lat, ale krótko po decyzji o budowie muru berlińskiego, zabytkowy budynek wysadzono w powietrze. Pozostała tylko niewielka hala wraz z tunelem i podziemnymi peronami Szybkiej Kolei Miejskiej, która wciąż kursowała. Ale wraz z podziałem Berlina pociągi na stacji Nordbahnhof już się nie zatrzymywały. Mogli nimi jeździć tylko i wyłącznie mieszkańcy Berlina Zachodniego, ponieważ kolejka łączyła północne i południowe dzielnice miasta. Część trasy pociągi pokonywały jednak na terenie sektora radzieckiego, nie zatrzymując się. Stacja Nordbahnhof stała się dworcem widmem. Przejeżdżające wagony zwalniały, a pasażerowie z okien mogli obserwować zrujnowaną stację, której pilnowali enerdowscy pogranicznicy. W czasie zimnej wojny niewielu berlińczyków z zachodu korzystało z miejskich pociągów, ponieważ były one obsługiwane przez Koleje NRD. W taki sposób bojkotowano wschodnioniemiecki reżim.

 

Dworzec wraca na mapę miasta

 

Wszystko zmieniło się po upadku muru berlińskiego. Podziemna część dworca Nordbahnhof otwarta została w 1990 roku. Jest jednym z ważniejszych przystanków kolei miejskiej. W miejscu, gdzie znajdowały się perony pociągów dalekobieżnych, szybko ruszyło nowe życie. W miejscu hali powstały biurowce i wielki miejski park.

 

Obecne podziemne perony Kolei Miejskiej (S-Bahn)Tomasz Lejman
Obecne podziemne perony Kolei Miejskiej (S-Bahn)

Spacerując po okolicach można znaleźć jeszcze ślady dawnego dworca "Berlin Szczeciński". Udało się uratować niewielką część hali, w parku znaleźć można kamienie i cegły, z których zbudowano dworzec. Spacerując alejkami natkniemy się jeszcze na krótkie odcinki torów. A wychodząc z parku w kierunku północnym, dotrzemy do nieczynnych wiaduktów, którymi wyprowadzono pociągi z miasta. Dziś są już tylko symbolem, że kiedyś Szczecin miał własny dworzec w Berlinie.

 

Dawne wiadukty wyprowadzające tory z dworca w kierunku Szczecina Tomasz Lejman
Dawne wiadukty wyprowadzające tory z dworca w kierunku Szczecina

 

Tomasz Lejman
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie