"Musi być jakiś środek motywujący". Lekarze o karach dla pacjentów za nieodwołane wizyty

Polska
"Musi być jakiś środek motywujący". Lekarze o karach dla pacjentów za nieodwołane wizyty
Polsat News
Niestawianie się u lekarza specjalisty to poważny problem.

- Co piąte dziecko nie może skorzystać z wizyty u lekarza, bo jest blokowane przez kogoś innego, kto wizyty nie odwołał – mówi reporter Polsat News, który rozmawiał z lekarzami jednego ze szpitali w Bydgoszczy. Eksperci proponują wprowadzenie kar dla pacjentów, którzy nie odwołują wizyt. - Musi być jakiś środek motywujący, aby planowo przychodzili – ocenia dr n. med. Danuta Kurylak.

Niestawianie się u lekarza specjalisty, mimo zapisania się na konkretny termin, to poważny problem. - Jeżeli popatrzymy na liczbę osób, które się umówiły na wizytę, a potem nie przyszły, to w skali kraju mamy około 17 mln takich wizyt rocznie, nieodwołanych i bez pacjenta. To oznacza, że moglibyśmy 17 mln więcej Polaków przyjąć, gdyby ktoś odwołał wizytę - powiedział w niedzielę w radiu ZET Szumowski.

 

ZOBACZ: Nie przyjdziesz na wizytę, zapłacisz karę? "Pół Polski niepotrzebnie czekało w kolejce do lekarza"

 

- W jednym z Instytutów ilość niezgłoszonych się osób w ciągu roku na ortopedię i traumatologię to jest 150 tys., a 90 tys. na kardiologię. To jest ok. 20 proc. wizyt lekarskich - mówił szef resortu.

 

Z tego powodu lekarze i eksperci proponują wprowadzenie kar finansowych dla pacjentów, którzy nie odwołują wizyt. Na pomysł entuzjastycznie zareagowali sami zainteresowani.

 

"Zabierają kolejkę innym oczekującym"

 

- To oszczędność czasu i pieniędzy, bo mamy krótsze kolejki - powiedzieli pacjenci reporterowi Polsat News Robinowi Jesse.

 

Za każdą zaplanowaną wizytę lekarze otrzymują wynagrodzenie, nawet jeżeli takowa się nie odbędzie.

 

ZOBACZ: Urodziła się niepełnosprawna w wyniku zaniechań w szpitalu. Sąd wydał wyrok

 

- W naszej poradni specjalistycznej umawiamy rocznie około 80 tys. osób na wizyty planowe. Na około 10-20 proc. z nich, rodzice nie przychodzą. Jest to zabieranie kolejki innym oczekującym. Każda stymulacja rodziców do zachowań etycznych jest pozytywna – mówi dr n. med. Danuta Kurylak z Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego im. J. Brudzińskiego w Bydgoszczy.

 

Resort nie wyklucza poparcia pomysłu

 

Jak podkreśla Szumowski, ministerstwo "analizuje tę sytuację". - Nie mówię "nie" - dodał.

 

Według niego, ewentualna opłata musiałaby być ustalona centralnie.

 

- Przyjmować ją powinien szpital, czy przychodnia. To jest taka trochę forma niewypełnienia umowy pomiędzy pacjentem a jednostką. Wtedy jednostka zabezpiecza środki na wizytę tego pacjenta, a pacjent po prostu sobie nie przychodzi – tłumaczył w radiu ZET szef resortu.

las/luq/ Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie