Śmierć Igora Stachowiaka. Policjanci znów stanęli przed sądem

Polska
Śmierć Igora Stachowiaka. Policjanci znów stanęli przed sądem
Polsat News
Rodzina poszkodowanego jest oskarżycielem posiłkowym w tym procesie. Apelację złożyli też obrońcy byłych policjantów.

Ruszył proces apelacyjny czterech byłych policjantów oskarżonych o przekroczenie uprawnień i znęcanie się nad Stachowiakiem, który w maju 2016 r. zmarł na wrocławskim komisariacie. W pierwszej instancji zostali oni skazani na kary od 2 lat do 2,5 roku bezwzględnego więzienia. We wtorek na dzień przed procesem, trzej oskarżeni policjanci rozmawiali z reporterem Polsat News. Obciążają kolegę.

W czerwcu 2019 roku Sąd Rejonowy dla Wrocławia Stare Miasto uznał, że czterej byli policjanci - Łukasz R., Paweł G., Paweł P. i Adam W. - są winni przekroczenia uprawnień i znęcania się nad Igorem Stachowiakiem.

 

Najwyższą karę – 2,5 roku więzienia – sąd orzekł dla Łukasza R., który trzykrotnie użył wobec Stachowiaka tzw. tasera (paralizatora elektrycznego). Pozostali oskarżeni otrzymali po dwa lata więzienia. Mieli, jak mówił sąd, "asystować przy użyciu urządzenia taser".

 

ZOBACZ: Śmierć Stachowiaka. Sąd uniewinnił mężczyznę oskarżonego o naruszenie nietykalności policjantów

 

Od wyroku odwołała się rodzina Stachowiaka

 

Rodzina poszkodowanego jest oskarżycielem posiłkowym w tym procesie. Apelację złożyli też obrońcy byłych policjantów. Oskarżyciel posiłkowy chce zmiany kwalifikacji czynu na nieumyślne spowodowanie śmierci. Obrona byłych policjantów będzie domagała się ich uniewinnienia.

 

W pierwszej instancji sąd uznał policjantów za winnych tego, że przekroczyli uprawnienia, przeszukując Stachowiaka w wąskim pomieszczeniu toalety wrocławskiego komisariatu z naruszeniem zasad wykorzystania środków przymusu bezpośredniego. Zdaniem sądu zastosowali wobec Stachowiaka nieproporcjonalne do zachowania zatrzymanego środki przymusu - razili go kilkukrotnie prądem z tasera.

 

Sąd zwrócił uwagę, że Stachowiak był w tym czasie zakuty w kajdanki.

 

"Oskarżeni zdawali sobie sprawę z cierpień, jakich doznawał zatrzymany"

 

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Krzysztof Korzeniewski podkreślił wówczas, że Stachowiak był na komisariacie nerwowy, pobudzony, zachowywał się jak pod wpływem środków odurzających.

 

- Dlatego w realiach tego postępowania oskarżeni w ogóle nie powinni stosować wobec niego środków przymusu bezpośredniego - z uwagi na treści ustawy o ochronie zdrowia psychicznego - mówił, uzasadniając orzeczenie, sędzia.

 

Dodał, iż nie budzi jakichkolwiek wątpliwości, że oskarżeni zdawali sobie sprawę z cierpień, jakich doznawał zatrzymany Igor Stachowiak. - Godzili się na zadawanie tych cierpień  – podkreślił.

 

Jak mówił sędzia, policjanci widzieli wijącego się z bólu Igora Stachowiaka, a pomimo to po raz kolejny i kolejny ten ból mu zadawali przy użyciu tasera.

 

- Rozmiar bólu i cierpienia, jak wskazują nagrania, były ogromne. Działania policjantów, choć krótkie, nie były pozbawione okrucieństwa - powiedział sędzia.

 

Oskarżeni policjanci przerwali milczenie

 

Reporter Polsat News Piotr Kaszuwara dotarł do byłych policjantów skazanych w procesie dotyczącym okoliczności śmierci Igora Stachowiaka. Przez cztery ostatnie lata żaden z mundurowych, którzy zasiedli na ławie oskarżonych, nie zdecydował się na rozmowę z mediami. Trzech z czterech funkcjonariuszy w końcu przerwało milczenie.

 

Przed kamerą Polsat News opowiedzieli po kolei, co ich zdaniem działo się 15 maja 2016 roku w komisariacie przy ulicy Trzemeskiej we Wrocławiu. 

 

- Stała się na pewno tragedia, bo zginął człowiek. Sam to do dzisiaj przeżywam. Nawet ten widok sam reanimacji pamiętam jak dzisiaj - powiedział Adam W.

 

- Mężczyzna zachowywał się agresywnie, kopał, nie wykonywał poleceń, użycie paralizatora, według mnie, było zasadne - dodał. - Dalej zastanawiam się, dlaczego później stracił przytomność i jej nie odzyskał - mówił. Więcej przeczytasz TUTAJ.

 

Przesłuchano kilkudziesięciu świadków

 

Śledztwo dotyczące przekroczenia uprawień przez policjantów i nieumyślnego spowodowania śmierci Igora Stachowiaka wszczęła Prokuratura Rejonowa dla Wrocławia Starego Miasta. Decyzją Prokuratury Krajowej postępowanie zostało jednak przekazane Prokuraturze Okręgowej w Poznaniu.

 

Podczas śledztwa przesłuchano kilkudziesięciu świadków, powołano biegłych lekarzy medycyny sądowej, biegłych z zakresu fonoskopii, biologii, toksykologii, genetyki, informatyki, daktyloskopii oraz z dziedziny taktyki i techniki interwencji. Zabezpieczono także dokumenty oraz nagrania z monitoringu, paralizatora i telefonów komórkowych. Przeprowadzono też eksperyment procesowy.

 

Po śmierci Stachowiaka w maju 2016 r. pod komisariatem przez kilka dni trwały zamieszki. Mieszkańcy protestowali, sugerując, że policjanci doprowadzili do śmierci zatrzymanego. Za spowodowanie tych zamieszek i naruszenie nietykalności policjantów oskarżono i skazano kilkadziesiąt osób.

 

W maju 2017 r., po ujawnieniu przez media nagrania z kamery paralizatora, którego funkcjonariusze użyli wobec Stachowiaka na komisariacie, ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak odwołał komendanta wojewódzkiego policji we Wrocławiu. Stanowiska stracili też komendant miejski i zastępca komendanta komisariatu Stare Miasto.

 

 

las/ Polsat News, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie