Łukaszenka nie korzysta z telefonu."Moi koledzy prezydenci siedzą, grzebią w tych ajfonach"
Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka powiedział w piątek, że jeśli ktoś do niego dzwoni na komórkę, to przynosi mu ją adiutant. Podkreślił, że nie korzysta z telefonu komórkowego i "gadżetów" ze względu na bezpieczeństwo sugerując, że posiadanie smartfona jest równoznaczne z inwigilacją.
- Może to i źle - nawet nie mam telefonu komórkowego. Patrzę: moi koledzy prezydenci siedzą, grzebią w tych ajfonach itd. Ja się tym nie zajmuję - stwierdził Alaksandr Łukaszenka.
Telefon przynosi... adiutant
- Wiem, czym jest bezpieczeństwo. Nawet nie chodzi o to - mam kogoś, kto się tym zajmuje - powiedział białoruski prezydent, cytowany przez agencję BiełTA.
ZOBACZ: Byli wpatrzeni w ekrany smartfonów. O krok od tragedii
Prezydent Białorusi wyjaśnił, że jeśli ktoś do niego dzwoni na komórkę - a dzieje się to, jak stwierdził, bardzo rzadko - to przynosi mu ją adiutant.
Jednocześnie zasugerował, że korzystanie ze smartfona to jednoczesne przyzwolenie na inwigilację.
Gdzie byście nie byli, widzą was
- Ale ja prawie nie rozmawiam, (korzystając - red.) z tego łącza. Teraz macie po kieszeniach te gadżety i gdziekolwiek byście nie byli, widzą was ci, co trzeba. Chcecie tego? Nie - podkreślił szef białoruskiego państwa.
Prezydent wygłosił komentarz dotyczący telekomunikacji, gdy składał wizytę w fabryce papieru gazetowego w mieście Szkłów w obwodzie mohylewskim.
Czytaj więcej