"Szczytny cel zmienił się w chuligańskie zachowanie". Wyroki za starcia podczas "czarnego protestu"
Na kary ograniczenia wolności od 10 miesięcy do roku skazał w poniedziałek poznański sąd cztery osoby oskarżone ws. starć z policją przed biurem PiS po "czarnym proteście" w Poznaniu przed dwoma laty. Dwie osoby zostały uniewinnione. Wyrok nie jest prawomocny.
"Czarny protest" przeciwko planom zaostrzania ustawy antyaborcyjnej odbywał się 3 października 2016 roku. Początkowo demonstracja przebiegała bez żadnych incydentów. Jednak po manifestacji na placu Adama Mickiewicza część zgromadzonych przemieściła się przed poznańskie biuro Prawa i Sprawiedliwości przy ul. Św. Marcin. Tam doszło do szarpaniny i starć z policją, a w kierunku funkcjonariuszy poleciały m.in. race i kamienie. Kilku policjantów odniosło obrażenia.
ZOBACZ: Napadli na punkt organizacyjny "Czarnego Piątku". Niszczyli bannery, użyli gazu pieprzowego
Prokuratura oskarżyła w sprawie łącznie sześć osób m.in. o naruszenie nietykalności funkcjonariuszy i udział w zbiegowisku. W poniedziałek poznański sąd rejonowy skazał czterech oskarżonych na kary łączne od 10 miesięcy do roku ograniczenia wolności. Na każdego z nich został także nałożony obowiązek wykonania nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin miesięcznie. Sąd uniewinnił w poniedziałek dwie inne osoby od zarzucanych im czynów.
Agresywni, z zasłoniętymi twarzami
Sędzia Agnieszka Cabrera-Kasprzak uzasadniając wyrok przypomniała, że przy bramie kamienicy przy ul. Św. Marcin 43 "utworzony został kordon policyjny, wobec czego tłum zatrzymał się tuż przed nim".
- Spośród ludzi stojących przed kamienicą i protestujących, wyodrębniła się grupa kilku, kilkunastu osób ubranych na ciemno i zachowujących się agresywnie, częściowo z zasłoniętymi twarzami. Grupa ta podjęła nieudaną próbę przedostania się przez kordon policyjny. W kierunku policjantów zostały rzucone środki pirotechniczne, które spowodowały zadymienie - mówiła.
Sędzia dodała, że w stronę funkcjonariuszy poleciały również kamienie.
ZOBACZ: Eksperci ONZ wzywają Polskę do odrzucenia projektu "Stop Aborcji". "Narusza godność kobiet"
Sędzia powiedziała, że jeden z policjantów został uderzony niezidentyfikowanym przedmiotem w rękę, doznał jej stłuczenia. Inny został uderzony w okolice oka, kolejny - doznał poparzenia w momencie, kiedy w jego stronę poleciała raca.
Sąd nie miał wątpliwości, że oskarżeni dopuścili się przestępstwa z art. 254 par. 1 kk, czyli brania czynnego udziału w zbiegowisku.
- Nie jest niezbędne ustalenie, że poszczególny uczestnik zbiegowiska dokonał indywidualnego aktu gwałtu - wystarczy wzięcie udziału w zbiegowisku ze świadomością, że uczestnicy tego zbiegowiska dopuszczają się wspólnymi siłami gwałtownego zamachu na osobę lub mienie - podkreśliła sędzia w uzasadnieniu.
Publiczność krzyczała "Hańba"
- W obliczu tego, co działo się w pierwszej linii pomiędzy policjantami a osobami tam stojącymi, nie budziło wątpliwości, że szczytny cel, dla którego ludzie przyszli w to miejsce, zamienił się m.in. dzięki oskarżonym w zwykłe chuligańskie zachowanie - mówiła sędzia Cabrera-Kasprzak.
W trakcie ogłaszania wyroku kilkadziesiąt osób krzyczało m.in. "hańba" i śmiało się w trakcie odczytywania uzasadnienia. Sędzia zwróciła uwagę publiczności na konieczność nienaruszania powagi sądu. Zachowanie zebranych nie uległo jednak zmianie, lecz nikt nie został wyproszony z sali.
Wydany w poniedziałek wyrok nie jest prawomocny. Obrońca oskarżonych zapowiedziała apelację.
Czytaj więcej
Komentarze