Restauracja i pensjonat, a z okien obok lecą fekalia!
Niecodzienny problem właścicieli pensjonatu i restauracji w Bukowinie Tatrzańskiej. Tuż obok obiektu żyje sąsiad, który nie ma dostępu do kanalizacji. Fekalia ze swojego domu wylewa przez okno, tuż obok zaskoczonych turystów. - Nie mam zamiaru się z tego tłumaczyć, że tam gówno jest, bo będzie. Ja się wcale tego nie wstydzę - mówi. Reportaż "Interwencji".
Pani Beata z mężem prowadzi nieduży pensjonat oraz restaurację w Bukowinie Tatrzańskiej. Od wielu lat para zmaga się z nieprzyjemnym problemem, który stwarza ich sąsiad - pan Bogdan.
"Deser" dla klientów wylewa przez okno
- Wynajem pokoi dla gości plus restauracja to nasze źródło utrzymania. Miejsce jest dobre, jeżeli chodzi o narty, o turystykę, w lecie tak samo. Rzecz polega na tym, że sąsiad wylewa przez okno fekalia, ścieki, odchody... nie wiem jak to nazwać - mówi pani Beata.
- Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Myślę, że w 2020 roku takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. A już szczególnie w turystycznym miejscu, w którym się znajdujemy - dodaje Sebastiano Marino, mąż pani Beaty.
Sąsiad pani Beaty od kilkunastu lat nie posiada łazienki, a fekalia wylewa przez okno. Rozchodzący się przez to fetor zamienia życie kobiety w piekło i utrudnia prowadzenie interesu.
- To trwa lata, odkąd ja tutaj jestem, już ponad 18 lat. Tylko nie wiem, czy wcześniej było to też gdzieś indziej wylewane, bo nie było tak uciążliwe. Było coś tam widać, ale nie aż tak. Natomiast teraz, ostatnimi laty, to straszne jest - opowiada pani Beata.
Jej mąż pochodzi z Sycylii. - Nie spotkałem się z czymś taki ani na Sycylii, ani nigdzie we Włoszech. Nie wiem jak to powiedzieć... Nikt nie wylewa fekaliów przez okno. Osoby, które przychodzą tu zjeść, wychodząc mają coś takiego "na deser" - mówi.
Cuchnące fekalia odstraszają turystów
Beata Popłonyk wspomina turystów, których odstraszyło niecodzienne zdarzenie.
- Goście przyjechali, nie zdążyli jeszcze walizek wypakować z samochodu, gdy pani sobie usiadła na murku. Chciała sobie zdjęcie zrobić i w tym momencie chlusnęło wiadro z tyłu, za jej plecami. Jak się zorientowali, o co chodzi, to zabrali się z powrotem - opisuje.
Sąsiad wylewa fekalia na własną działkę, ale zaledwie kilka metrów od posesji małżeństwa. Pani Beata od lat zwraca się o pomoc do wójta gminy. To jednak jak dotychczas nie przyniosło żadnych efektów.
Reporter "Interwencji" rozmawiał z uciążliwym sąsiadem.
- Nie mam zamiaru się z tego tłumaczyć, że tam gówno jest, bo będzie. Ja się wcale tego nie wstydzę - powiedział mężczyzna "Interwencji".
- Mam 620 złotych na miesiąc i z tego muszę kupić mamie jedzenie, muszę opłacić prąd, muszę zrobić wszystko. Kwestia nieczystości mnie nie interesuje. Będę miał pieniądze kiedyś, to zrobię kanalizację - mówi pan Bogdan, sąsiad małżeństwa, reporterowi "Interwencji".
Wójt do tej pory nie rozwiązał problemu
- Poprzedni wójt próbował ten problem rozwiązać. Natomiast spotkał się z oporem właścicieli odnośnie wykonania jakiejkolwiek pomocy finansowej, rzeczowej, czy wykonania prac i zainwestowania w kanalizację. Proponował pomoc w urządzeniu łazienki, czy też w wykonaniu kanalizacji i niestety ci właściciele się nie zgodzili na taką pomoc - informuje Andrzej Pietrzyk, wójt gminy Bukowina Tatrzańska.
- Myślę, że władze powinny dołożyć wszelkich starań, żeby rozwiązać ten problem i zbudować kanalizację temu człowiekowi. A jeżeli to nie będzie możliwe, to ukarać go jakimś mandatem. Ludzie, którzy przychodzą tu zjeść, wychodząc nie chcą wąchać takich świństw - podsumowuje Sebastiano Marino, mąż pani Beaty.
Czytaj więcej