Szkot zgubił paszport i nie mógł wylecieć z Krakowa. Postanowił... kupić opla

Świat
Szkot zgubił paszport i nie mógł wylecieć z Krakowa. Postanowił... kupić opla
Wiki Commons/Rudolf Stricker/CC BY-SA 3.0
Zdjęcie ilustracyjne

Grupa 12 Szkotów wybrała się do Krakowa na wieczór kawalerski. Po przylocie do Polski jeden z nich zdał sobie sprawę, że zgubił swój paszport. Zamiast jednak zgłosić się do ambasady, imprezowicz postanowił, że wróci do Szkocji... samochodem. Mężczyźni zrobili "zrzutkę" i za 1200 złotych kupiła Opla Vectrę, którym część z nich ruszyła w podróż do Wielkiej Brytanii.

- Zanim wsiedliśmy do samolotu do Polski w zeszły czwartek, wypiliśmy kilka drinków. Po wylądowaniu w Krakowie Stephen (Currie - red.) zdał sobie sprawę, że włożył swój paszport do walizki, która została wrzucona do luku bagażowego. Gdy jednak ją odzyskał, nigdzie nie mógł znaleźć dokumentów - powiedział "Daily Record" John Rodger, jeden z uczestników wyjazdu.

 

Curriemu pozwolono na wjazd do Polski, jednak bez dokumentów powrót samolotem był niemożliwy. Po kliku dniach zabawy w Krakowie grupa postanowiła działać. Z miejsca odrzucili pomysł zgłoszenia się do brytyjskiej ambasady, bo - jak tłumaczyli - podróż do Warszawy zajęłaby im zbyt długo.

 

"Nie mam pojęcia co zrobią z oplem"

 

- W pewnym momencie Stephen zasugerował, że kupi samochód i przejedzie się do domu. Myśleliśmy, że żartuje, ale po chwili już pisał do jakiegoś gościa, który wystawił Opla Vectrę na sprzedaż - dodał Rodger. W rozmowie z polskim sprzedawcą używał Google Translatora.

 

 

Po uzgodnieniu szczegółów, grupa zorganizowała szybką "zrzutkę" i za 1200 złotych nabyli srebrnego opla. Stephen Currie, wraz z dwoma kolegami, wyjechali z Polski w niedzielę ok. południa.

 

Mężczyźni jechali z Krakowa przez Niemcy, Holandię i Belgię do francuskiego Calais bez przerwy przez 16 godzin. Następnie wsiedli na prom do Wielkiej Brytanii. Do szkockiego Stonehouse dotarli po 22-godzinnej podróży.

 

- Nie mam pojęcia co zrobią z oplem, ale myślę, że powinien pojawić się na przyjęciu weselnym - dodał John Rodger.

bas/luq/ "Daily Record"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie