Rząd Borisa Johnsona stracił większość w Izbie Gmin
Dotychczasowy poseł Partii Konserwatywnej Philip Lee opuścił we wtorek to ugrupowanie i dołączył do proeuropejskich Liberalnych Demokratów, pozbawiając rząd Borisa Johnsona większości parlamentarnej - tuż przed kluczowymi głosowaniami ws. brexitu.
Zgodnie z parlamentarną konwencją Lee przeszedł na drugą stronę, do opozycyjnych ław, w Izbie Gmin w trakcie wystąpienia Johnsona na temat szczytu G7 w Biarritz. Jego nowe ugrupowanie potwierdziło także transfer w krótkiej informacji prasowej.
Demokraci chcą zapobiec brexitowi
"Dołączyłeś do nas w najbardziej kluczowym momencie. Nie mogę się doczekać współpracy, aby zapobiec katastrofalnemu brexitowi i walczyć o sprawiedliwsze, równe społeczeństwo" - napisała na Twitterze Jo Swinson, liderka Liberalnych Demokratów.
Welcome @DrPhillipLeeMP – you have joined us at the most crucial time. I look forward to working with you to prevent a disastrous Brexit, and to fight for a fairer, more equal society.
— Jo Swinson (@joswinson) September 3, 2019
"Po długich przemyśleniach doszedłem do wniosku, że nie mogę już służyć interesom moich wyborców i kraju jako konserwatywny poseł do Izby Gmin" - skomentował swój transfer Philip Lee. Na Twitterze zamieścił też swój list skierowany do premiera Johnsona.
After a great deal of thought, I have reached the conclusion that it is no longer possible to serve my constituents’ and country’s best interests as a Conservative Member of Parliament. My letter to the Prime Minister: pic.twitter.com/0QreSbSdwR
— Dr Phillip Lee MP (@DrPhillipLeeMP) September 3, 2019
- Partia, do której dołączyłem w 1992 roku, nie jest tą samą, którą dzisiaj opuściłem - podkreślił w komunikacie polityk, oceniając, że "rząd Partii Konserwatywnej agresywnie i bez skrupułów stara się o zrealizowanie szkodliwego brexitu". Ostrzegł, że w tym procesie "niepotrzebnie ryzykuje ludzkie życie" i "zagraża jedności Zjednoczonego Królestwa".
Rozkład głosów w brytyjskiej Izby Gmin
Partia Konserwatywna rządziła dotychczas dzięki porozumieniu o współpracy z północnoirlandzką Demokratyczną Partią Unionistów, ale po wtorkowej decyzji Lee nie dysponuje ona większością mandatów.
Biorąc pod uwagę liczbę posłów uczestniczących w głosowaniach (bez nieobejmującego swoich mandatów północnoirlandzkiego Sinn Fein oraz spikera i jego zastępców), Partia Konserwatywna ma do dyspozycji 309 głosów w 650-osobowym parlamencie.
Partia Pracy ma 245 mandatów, Szkocka Partia Narodowa - 35, Liberalni Demokraci - 15, Demokratyczna Partia Unionistyczna dysponuje 10 głosami, Grupa Niezależna na rzecz Zmiany ma ich 5, Walijska Partia Narodowa - 4, a Zieloni - 1.
Piętnastu deputowanych jest niezrzeszonych.
Brexit planowany na 31 października
Przeciwnicy rządowej strategii negocjacyjnej w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej podejmą we wtorek próbę przejęcia kontroli nad porządkiem obrad Izby Gmin w celu przeprowadzenia w środę przez parlament ustawy zmuszającej rząd przedłużenia terminu spodziewanego opuszczenia Wspólnoty do co najmniej 31 stycznia 2020.
Według szacunków firmy doradczej Cicero, opozycja powinna wygrać wtorkowe głosowanie większością od trzech do 35 głosów, otwierając drogę do środowej konfrontacji parlamentarnej w sprawie zmiany terminu brexitu.
Wśród tych, którzy poprą takie rozwiązanie, prawdopodobnie będzie także co najmniej kilku innych byłych członków Partii Konserwatywnej.
Według obecnych założeń Wielka Brytania powinna opuścić Unię Europejską 31 października tego roku.
Czytaj więcej