Włamali się do przedszkola, przez okno wrzucili płonące butelki. Opublikowano nagrania z monitoringu
Nieznani sprawcy włamali się na teren przedszkola "Jak U Mamy" w Poznaniu, a następnie podłożyli ogień. W efekcie doszczętnie spłonęło kilka pomieszczeń, w tym główna sala. Pracownicy przedszkola opublikowali nagrania, na których widać moment podpalenia i proszą o pomoc w zidentyfikowaniu sprawców.
"W nocy z 7 na 8 sierpnia włamano się do naszego przedszkola i podpalono je. Cały nasz świat legł w gruzach spalony, stopiony i zbezczeszczony" - informują pracownicy przedszkola. Do zdarzenia doszło między godz. 2 a 3 w nocy.
Sprawcy w kominiarkach
- Dostaliśmy telefon od jednej z mam, która mieszka w budynku obok przedszkola. Poinformowała nas, że na miejscu jest dużo straży pożarnej i policji, i widać dym od strony przedszkola. Poprosiła żebyśmy przyjechali - relacjonuje polsatnews.pl Anna Rajska współwłaścicielka przedszkola "Jak u mamy".
Na nagraniach opublikowanych na Facebooku w środę widać trzy osoby w kominiarkach, które najpierw włamują się na teren ośrodka, a następnie wrzucają do jednej z sal butelki z zapalonym lontem. Po krótkiej chwili pomieszczenie staje w płomieniach.
"Jeśli ktoś rozpoznaje tych łobuzów prosimy o kontakt w celu ustalenia ich tożsamości" - apelują pracownicy przedszkola na Facebooku. Zapewniają anonimowość.
Wszystkie zabawki do wyrzucenia
W wyniku pożaru spłonęła główna sala zabaw, którą pani Anna Rajska określa jako "serce przedszkola".
- Spłonęła również kuchnia i szatnia. Pozostałe pomieszczenia, które znajdowały się na piętrze zostały zadymione. Są czarne od sadzy i nie nadają się do użytku. Początkowo myśleliśmy, że uda się uratować chociaż zabawki, ale były tak przesiąknięte zapachem i oparami, że nadawały się tylko do utylizacji - dodała właścicielka.
Jak dodaje pani Anna, do tej pory udało się wynieść z budynku rzeczy, które nie nadają się już do użytku.
- Oczyściliśmy ściany budynku w szatni, kuchni i głównej sali. Udało się też położyć nam ok. 90 proc. instalacji elektrycznej w budynku. Musimy jeszcze wyrównać ściany i zacząć wyposażać budynek - m.in. w kaloryfery, wykładziny i toalety. Czeka nas dużo pracy - dodaje właścicielka.
Na czas remontu pracownicy przedszkola przebywają w lokalu zastępczym.
"W głowie się nie mieści"
Pani Anna w rozmowie z polsatnews.pl powiedziała, że właściciele mają swoje podejrzenia, kto może być odpowiedzialny za podpalenie.
- Była to raczej celowa i zaplanowana akcja. Mamy swoje podejrzenia, kto mógł to zrobić, ale nie chcemy nikogo oskarżać bezpodstawnie. Zobaczymy, czy się one potwierdzą. Jeśli tak, to w głowie mi się nie mieści taki atak, ale życie czasami mocno zaskakuje - dodaje właścicielka.
- Ustalamy świadków tego podpalenia, analizujemy monitoring. Liczymy na to, że skoro teraz więcej osób mogło zapoznać się z nagraniem, to uda się zidentyfikować sprawców, zatrzymać ich i dowiedzieć się, jakie były motywy ich działania - mówi polastnews.pl podkom. Maciej Święcichowski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Wielkopolsce.
Komentarze