"W Muzeum Powstania Warszawskiego nie sprzedajemy plastikowej broni, nie można bawić się w wojnę"

Polska

- Znak Polski Walczącej jest święty. Za jego malowanie na murach Warszawy można było stracić życie i wobec tego powinniśmy raczej zostawić go tylko na odpowiednie miejsce i okoliczności związane z pamięcią Powstania Warszawskiego - powiedział w "Graffiti" zastępca dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego Dariusz Gawin.

75 lat temu, 1 sierpnia 1944 r., na mocy decyzji dowódcy AK gen. Tadeusza Komorowskiego "Bora" w Warszawie wybuchło powstanie. Przez 63 dni powstańcy prowadzili z wojskami niemieckimi heroiczną i osamotnioną walkę, której celem była niepodległa Polska, wolna od niemieckiej okupacji i dominacji sowieckiej.

 

Jak informuje czwartkowa "Rzeczpospolita", wzrasta świadomość Polaków o bohaterskim zrywie powstańców. Ponad 90 proc. badanych uważa, że było to ważne wydarzenie w naszej historii.

 

- Trzeba się cieszyć z tego, co po 30 latach wolnej Polski i 15 lat po wybudowaniu Muzeum Powstania Warszawskiego udało się zrobić. Pamięć społeczna to wielce skomplikowany twór. Przede wszystkim w dniu święta trzeba powiedzieć, że udało się zrobić bardzo dużo w tej mierze. Powstanie Warszawskie urosło na jedno z najważniejszych symboli wolnej Polski - powiedział w "Graffiti" Dariusz Gawin.

 

"Spór się toczy od pierwszego dnia powstania"

 

Wielkość strat poniesionych przez stronę polską w wyniku powstania powoduje, że decyzja o jego rozpoczęciu do dziś wywołuje kontrowersje i przez niektórych uważana jest za błędną.

 

- Żyjemy w wolnym kraju i można głosić każde poglądy, także te najbardziej kontrowersyjne, ale święta mają to do siebie, że powinniśmy wyciszyć spory akurat na ten moment, oddać hołd powstańcom, których jest wśród nas coraz mniej - stwierdził wicedyrektor muzeum w rozmowie z Piotrem Witwickim.

 

Jak dodał, "spór się toczy od pierwszego dnia powstania". - W Londynie Polacy się spierali nt. sensu powstania. W Warszawie też nie wszyscy, którzy stanęli do walki, byli przekonani o jego słuszności - powiedział.

 

Gawin podkreślił jednak, że większość powstańczej młodzieży chciało uczestniczyć w walkach. - Wychowywano ich do walki, chodzili do tajnych podchorążówek. Po pięciu latach najstraszniejszej okupacji w historii Polski, nie można było po prostu wcisnąć guzika i powiedzieć, że to wszystko, co robią, nie ma sensu i muszą się rozejść - dodał.

 

"Gdyby powstanie zwyciężyło, to byłaby III RP"

 

Wicedyrektor muzeum powstania powiedział także, że powstańcy "wiedzieli, że to być może ostatnia szansa uratowania niepodległości". - W sposób oczywisty powstanie kojarzy nam się z militarnym zrywem i cierpieniem ludności cywilnej, ale Powstanie Warszawskie to były także 63 dni funkcjonowania niepodległego państwa polskiego w granicach, które zakreślały barykady - podkreślił Gawin.

 

Stwierdził także, ze "gdyby powstanie zwyciężyło, to byłaby III RP". - II RP, do której jesteśmy bardzo przywiązani, to było niepodległe państwo, ale nie było demokratyczne. W 1939 r. rządziły władze, które zrządziły się w wyniku zamachu majowego, to była miniwojna domowa - dodał.

 

Jak podkreślił, kiedy rodziło się Polskie Państwo Podziemne i Armia Krajowa, "wszystkie siły polityczne, które były zaangażowane w budowę tych struktur przyjęły zasady ochotnicze i demokratyczne". - Przecież Delegatura Rządu na Kraj i władze powstania grupowały wszystkie siły polityczne, od lewej do prawej strony. PPS, narodowcy, PSL. Etos Armii Krajowej był demokratyczny i polegał na zjednoczeniu wszystkich demokratycznych sił. Komuniści byli gdzie indziej - dodał.

 

"Opaska była substytutem munduru"

 

W przestrzeni publicznej pojawiają się kontrowersje w związku z wykorzystywaniem symbolu Polski Walczącej. - Zawsze zakładam dobre intencje, dopiero potem oceniam, czy ktoś przekroczył granicę - powiedział Gawin.

 

- Znak Polski Walczącej jest święty. Za jego malowanie na murach Warszawy można było stracić życie i wobec tego powinniśmy raczej zostawić go tylko na odpowiednie miejsce i okoliczności związane z pamięcią Powstania Warszawskiego - dodał.

 

Jak wyjaśnił, powstańcza opaska była substytutem munduru. - Na opasce była informacja, ona była zakodowana numerami. Po tej opasce można było poznać, z jakiego dużego ugrupowania dany żołnierz jest - powiedział Gawin.

 

"Nigdy w to nie poszliśmy"

 

Wicedyrektor muzeum był pytany także o wykorzystywaniu motywu powstania w popkulturze. Jak przyznał, często do Muzeum PW "zgłaszali się ludzie, którzy oferowali plastikową broń i hełmy".

 

- Nigdy w to nie poszliśmy, dlatego że nie można bawić się w wojnę - podkreślił.

 

Gawin zwrócił jednak uwagę na fakt, że w kierunku młodzieży "trzeba używać języka popkultury" - komiksami, skrótami i gadżetami. - Oczywiście za każdym razem trzeba zadać sobie pytanie, czy w tym konkretnym przypadku zbliżamy się do granicy, czy ją przekraczamy - dodał.

 

"Potraktowano nas gorzej niż sprzymierzeńców Hitlera"

 

W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Poległo również ok. 3,5 tys. żołnierzy z Dywizji Kościuszkowskiej. Straty ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono z miasta, które po powstaniu zostało niemal całkowicie zburzone. Specjalne oddziały niemieckie, używając dynamitu i ciężkiego sprzętu, jeszcze przez ponad trzy miesiące metodycznie niszczyły resztki ocalałej zabudowy.

 

Do niemieckiej niewoli poszło ponad 15 tys. powstańców, w tym 2 tys. kobiet. Wśród nich niemal całe dowództwo AK, z gen. Komorowskim, mianowanym przez prezydenta RP Władysława Raczkiewicza 30 września 1944 r. Naczelnym Wodzem.

 

W wydanej nazajutrz po kapitulacji odezwie do "Do Narodu Polskiego" Krajowa Rada Ministrów i Rada Jedności Narodowej z goryczą stwierdzały: "Skutecznej pomocy nie otrzymaliśmy. (...) Potraktowano nas gorzej niż sprzymierzeńców Hitlera: Italię, Rumunię, Finlandię. (...) Sierpniowe powstanie warszawskie z powodu braku skutecznej pomocy upada w tej samej chwili, gdy armia nasza pomaga wyzwolić się Francji, Belgii i Holandii. Powstrzymujemy się dziś od sądzenia tej tragicznej sprawy. Niech Bóg sprawiedliwy oceni straszliwą krzywdę, jaka Naród Polski spotyka, i niech wymierzy słuszną karę na jej sprawców".

 

Dotychczasowe odcinki programu "Graffiti" można obejrzeć tutaj.

zdr/ Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie