Poprawił się stan 5-miesięcznego chłopca z Kramska. Matka zaatakowała go nożem, jego brat nie żyje

Polska

Ranne niemowlę z Kramska (woj. wielkopolskie) niedługo opuści szpital, jeżeli jego stan nadal będzie się poprawiał - poinformowali lekarze z Poznania. W czwartek matka zaatakowała nożem także swojego drugiego 9-letniego syna, a potem sama się poraniła. Starszy chłopiec zmarł. Kobieta w ciężkim, ale stabilnym stanie jest w szpitalu w Koninie. Śledczy mogą postawić jej zarzut zabójstwa.

- Ważne, że dziecko żyje i nie będzie wymagało operacji. Dzisiaj jest w dużo lepszym stanie niż w czwartek - powiedział prof. Przemysław Mańkowski ze Szpitala Klinicznego im. Karola Jonschera w Poznaniu.

 

Niemowlę trafiło do poznańskiego szpitala w czwartkowe popołudnie. Wcześniej zajmowali się nim lekarze z Konina, którzy ustabilizowali jego stan. Spodziewano się wtedy, że chłopczyk będzie musiał przejść operację płuc.

 

- Jeżeli tak dalej pójdzie, to chłopca w niedługim czasie będzie można wypisać ze szpitala - dodał prof. Mańkowski. 

 

Matka będzie przesłuchana, grozi jej dożywocie

 

O zdarzeniu w Kramsku policję poinformowała siostra matki chłopców. Krewna zadzwoniła do niej i powiedziała, że jest ranna, a jej dzieci też potrzebują pomocy lekarzy. 

 

Służby zastały na miejscu 29-latkę oraz jej synów. 9-letniego chłopca nie udało się jednak uratować. 

 

Najprawdopodobniej kobieta najpierw ugodziła nożem swoje dzieci, a potem zraniła samą siebie. Przebywa w szpitalu w Koninie, jest w ciężkim, ale stabilnym stanie. 

 

Lekarze zgodzili się, by została przesłuchana przez prokuratorów. Prawdopodobnie stanie się to w poniedziałek. Śledczy zbierają jeszcze materiał dowodowy - dowiedział się Polsat News. 

 

Na początku przyszłego tygodnia ma odbyć się sekcja zwłok 9-latka - podał "Przegląd Koniński". Od jej wyników zależy także, czy kobieta usłyszy zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa. Grozi jej dożywocie.

 

"Gmina długo się nie otrząśnie"

 

Jak poinformowali śledczy, 29-latka zostawiła w domu list. Tłumaczyła w nim, że nie radzi sobie z wychowaniem dzieci. Ich ojciec i mąż 29-latki w chwili ataku był poza domem.

 

Nieoficjalnie mowa jest o tym, że po porodzie kobieta mogła cierpieć na depresję i nie zachowywała się racjonalnie.

 

- Prowadziłem rozmowy z mężem i tatą. Deklarował, że pomoc psychologiczna nie jest potrzebna, zostawiliśmy jednak deklarację, że ją otrzyma, gdy będzie konieczna - powiedział w Polsat News wójt gminy Kramsk Andrzej Nowak. 

 

Stwierdził, że zdaniem sąsiadów, w tej rodzinie panowały bardzo dobre relacje. - Nie można powiedzieć, by była dysfunkcyjna. Normalna rodzina o normalnych stosunkach z innymi mieszkańcami - stwierdził samorządowiec. 

 

Jego zdaniem, "gmina długo nie będzie mogła się otrząsnąć". - To, jak zareagowali sąsiedzi i najbliższa rodzina, zasługuje na najwyższy szacunek - powiedział Nowak.

 

Dodał, że najlepszą formą pomocy dla bliskich ojca i 5-miesięcznego chłopca "będzie niekiedy szlachetne milczenie, medytacja, albo modlitwa". - Są sytuacje, których w wymiarze materialnym niewiele możemy zrobić - uznał wójt Kramska.

wka/hlk/ polsatnews.pl, "Przegląd Koniński"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie