Były rzecznik MON Bartłomiej M. pozostanie w areszcie

Polska
Były rzecznik MON Bartłomiej M. pozostanie w areszcie
Polsat News

- Sąd Okręgowy w Warszawie postanowił w środę przedłużyć o dwa miesiące areszt wobec byłego rzecznika ministerstwa obrony narodowej Bartłomieja M. oraz trzech innych podejrzanych o działanie na szkodę resortu i koncernu zbrojeniowego PGZ - przekazał prokurator Andrzej Dubiel.

Wniosek o przedłużenie stosowania aresztu na trzy miesiące wobec byłego rzecznika MON złożyła na początku kwietnia Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu. Podobne wnioski prokuratura skierowała wtedy także w stosunku do trzech innych podejrzanych w śledztwie dotyczącym. nieprawidłowości w spółce PGZ SA. Chodzi o byłego członka zarządu PGZ Radosława O., byłego dyrektora biura marketingu PGZ Roberta K. i byłego dyrektora wykonawczego firmy Roberta Sz.

 

Wnioski o przedłużenie aresztu zostały skierowane do warszawskiego sądu okręgowego, który jest właściwy do rozpoznania sprawy.

 

Były rzecznik MON przebywa w areszcie od 30 stycznia. Trafił tam na trzy miesiące postanowieniem tarnobrzeskiego sądu rejonowego. M. został zatrzymany wraz z pięcioma innymi podejrzanymi w Warszawie 28 stycznia przez Centralne Biuro Antykorupcyjne na polecenie tarnobrzeskiej prokuratury.

 

Oprócz Bartłomieja M. byli to także były poseł Mariusz Antoni K., były członek zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej SA Radosław O., dwaj byli dyrektorzy PGZ SA i była pracownica Ministerstwa Obrony Narodowej. Zostali zatrzymani w związku z prowadzonym od grudnia 2017 roku przez prokuraturę w Tarnobrzegu śledztwem dotyczącym niegospodarności, powoływania się na wpływy oraz fałszowania dokumentów przy okazji zawierania umów przez spółkę PGZ SA.

 

Prokuratura w Tarnobrzegu postawiła Bartłomiejowi M. i byłemu posłowi Mariuszowi Antoniemu K. zarzuty "powoływania się wspólnie i w porozumieniu na wpływy w instytucji państwowej i podjęcia się pośrednictwa w załatwieniu określonych spraw celem uzyskania korzyści majątkowej w kwocie ponad 90 tys. zł".

 

Za M. poręczył ojciec Rydzyk

 

Bartłomiej M. i była pracownica MON Agnieszka M. usłyszeli zarzuty przekroczenia uprawnień jako funkcjonariuszy publicznych i działania na szkodę spółki PGZ w związku z zawartą przez nią umową szkoleniową. "Tym samym doprowadzili do wyrządzenia spółce szkody w wysokości 491 964 zł" - podano po ogłoszeniu zarzutów w komunikacie rzecznika prokuratury.

 

Za Bartłomieja M. poręczył o. Tadeusz Rydzyk. Jego osobiste poręczenie przedstawili sądowi adwokaci Bartłomieja M. Zapewniał w nim - jak powiedział obrońca byłego rzecznika MON Piotr Fidura - że M. nie będzie "utrudniał postępowania karnego, a w szczególności stawiennictwa na wszelkie wezwania organów ścigania".

 

Na stronie Radia Maryja zamieszczono wówczas tekst osobistego poręczenia dyrektora Radia Maryja. Redemptorysta poza formułką poręczenia osobistego ręcznie napisał: "Z tego co znam pana Bartłomieja M. (w oryginale pełne nazwisko - red.) to zawsze zachowywał się odpowiednio, a przez ostatnie lata jako student WSKSiM nie tylko bez zastrzeżeń, ale bardzo przykładnie. Mam nadzieję, że powstałe niejasności zostaną szybko wyjaśnione bez krzywd dla Pana Bartłomieja i całej sprawy".

 

Były poseł bez aresztu

 

Pozostali z sześciorga zatrzymanych 28 stycznia przez CBA również usłyszeli zarzuty. Byłemu członkowi zarządu PGZ Radosławowi O., byłemu dyrektorowi biura marketingu PGZ Robertowi K. i byłemu dyrektorowi wykonawczemu firmy Robertowi Sz. zarzucono działania na szkodę spółki i wyrządzenie jej szkody majątkowej w wielkich rozmiarach.

 

Wobec byłej pracownicy MON prokuratura zastosowała środki wolnościowe. Natomiast do wniosku prokuratury o zastosowanie aresztu dla Mariusza Antoniego K. Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu w styczniu br. się nie przychylił. Zastosował wobec niego poręczenie majątkowe w wysokości 50 tys. zł i zakaz opuszczania kraju z jednoczesnym zatrzymaniem paszportu.

prz/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie