Komisja weryfikacyjna uchyliła decyzję prezydenta Warszawy ws. ul. Borzymowskiej 34/36

Polska
Komisja weryfikacyjna uchyliła decyzję prezydenta Warszawy ws. ul. Borzymowskiej 34/36
Polsat News

Komisja weryfikacyjna uchyliła we wtorek decyzję prezydenta m.st. Warszawy z 2012 roku ws. przyznania prawie 3 mln zł odszkodowania za nieruchomość położoną przy ul. Borzymowskiej 34/36 - poinformował przewodniczący komisji Patryk Jaki. Po odszkodowanie zgłosił się znany adwokat Robert N.

- W ocenie komisji decyzja prezydenta m.st. Warszawy z dnia 15 marca 2012 r. została wydana z naruszeniem przepisów postępowania, które miało istotny wpływ na wynik sprawy - powiedział Jaki na konferencji prasowej w Ministerstwie Sprawiedliwości.

 

Dodał, że prezydent m.st. Warszawy "pominął całkowicie analizy istnienia i zakresu prawa własności do przedmiotowej nieruchomości podmiotu, któremu prawo to przysługiwało". - Prezydent m.st. Warszawy zaniechał analizy rzeczywistej daty pozbawienia poprzednich właścicieli możliwości faktycznego władania nieruchomością gruntową - powiedział przewodniczący komisji.

 

Według niego, "w świetle zgromadzonego materiału dowodowego nie można ocenić w sposób nie budzący wątpliwości, czy wnioskująca o odszkodowanie osoba była podmiotem, któremu to prawo przysługiwało".

 

Jaki stwierdził także, że miasto rozpoznając ponownie sprawę, będzie zobowiązane do ustalenia stanu faktycznego sprawy tzn. ustalenia, czy dawna właścicielka nieruchomości rzeczywiście nią władała i ją później utraciła.

 

"Za tę część dotyczą szkoły mi nie wypłacajcie odszkodowań"

 

Nieruchomość położona przy ul. Borzymowskiej 34/36 znajdowała się w granicach administracyjnych m.st. Warszawy, na terenie objętym działaniem tzw. dekretu Bieruta.

 

Jak poinformowała komisja weryfikacyjna, w 2008 roku po odszkodowanie "za pozbawienie faktycznej możliwości władania działką" położoną przy ul. Borzymowskiej zgłosił się znany warszawski adwokat Robert N. W wyniku jego działania, siostra N., b. urzędniczka resortu sprawiedliwości Marzena K., jego wspólnik Janusz P. oraz dwie inne znane im osoby otrzymały decyzją prezydenta m.st. Warszawy z 2012 roku odszkodowania na kwotę 2 mln 826 tys. zł.

 

Jaki poinformował, że Robert N. sam napisał do miasta, aby części tego odszkodowania mu nie wypłacać, bo teren należy do szkoły. - Sam Robert N. mówi: "za tę część dotyczą szkoły mi nie wypłacajcie odszkodowań", a warszawski ratusz mu to odszkodowanie wypłacił - powiedział szef komisji weryfikacyjnej.

 

Podkreślił, że kompleksu nieruchomości przy ul. Borzymowskiej dotyczy kilkadziesiąt decyzji reprywatyzacyjnych, którymi będzie się zajmować komisja. "Sprawa jest rozwojowa i tło - kolejny wymiar skandalu" - powiedział.

 

"Odszkodowania na kwotę ponad 20 mln zł"

 

Wiceprzewodniczący komisji Sebastian Kaleta zwracał uwagę, że Robert N. sam sobie zdawał sprawę, że co do części nieruchomości nie ma podstaw do wypłaty odszkodowań i wycofał swój wniosek.

 

Kaleta podkreślił, że za cały kompleks przy Borzymowskiej Robert N., jego siostra Marzena K., Janusz P. oraz partnerki N. i P. uzyskały odszkodowania na kwotę ponad 20 mln zł. Zaznaczył też, że "w tych sprawach według prokuratury w akcie oskarżenia skierowanym do Sądu Okręgowego w Warszawie w zamian za wypłatę konkretnych kwot odszkodowań procent od załatwiania tych spraw (b. wiceszef BGB) Jakub R. razem z matką (Aliną D.) mieli brać od Roberta N. i tych osób, które uzyskiwały te środki, łapówki".

 

Dodał też, że swoje ustalenia ws. Borzymowskiej i wręczania korzyści majątkowej komisja przekaże prokuraturze.

 

"Środki mogłyby zostać wydatkowane na oświatę"

 

Członek komisji, poseł PiS Jan Mosiński zapowiedział, że wystąpi o przesłuchanie przed komisją w charakterze świadka b. prezydenta stolicy Wojciecha Kozaka, za którego prezydentury doszło do aneksowania umowy ze spółką, która władała terenem przy Borzymowskiej.

 

Radny dzielnicy Targówek Cezary Wąsik (PiS) zapowiedział, że w środę na sesji rady dzielnicy będzie wnioskował, aby pieniądze, które w wyniku decyzji komisji zostaną zwrócone, trafiły bezpośrednio do dzielnicy. - Po siedmiu latach byłyby to dodatkowe pieniądze, które mogłaby wykorzystać dzielnica - mówił. Dodał, że środki mogłyby zostać wydatkowane na oświatę np. wyposażenie placówek edukacyjnych czy dodatki dla nauczycieli.

pgo/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie