Jaki: w poniedziałek zostanie przedstawiona propozycja rządu dla nauczycieli

Polska

- Będzie jakaś propozycja. Ja nie mam teraz upoważnienia, żeby ją przedstawiać, dlatego, że nauczyciele powinni usłyszeć ją pierwsi - stwierdził Patryk Jaki w porannym programie "Śniadanie w Polsat News". Dodał, że rząd ma wiele argumentów i że traktuje nauczycieli wyjątkowo poważnie. Do kryzysu w oświacie odnieśli się również pozostali goście Dariusza Ociepy.

Wiceminister sprawiedliwości był pytany, czy podczas poniedziałkowego spotkania strona rządowa przedstawi jakąś konkretną propozycję, która pozwoli uniknąć strajku oraz, w którą stronę będzie ona zmierzać. - Na pewno będziemy szukać takiej drogi, która sprawi, że nauczyciele poczują się upodmiotowieni, bo na to zasługują. I nie ma co do tego żadnej wątpliwości - odpowiedział.

 

Jaki podkreślił również, że w 2015 r. minister edukacji w trakcie rządów PO zaznaczał, że prawie 60 proc. nauczycieli zarabia ponad 5000 zł i nie ma pieniędzy w budżecie na podwyżki.

 

Posłanka Platformy Obywatelskiej Izabela Leszczyna przypomniała, że "przez 8 lat rządów PO i PSL wszystkie pensje w budżetówce były zagrożone ze względu na kryzys finansowy". - Mimo to, nauczyciele w latach 2008-2012 zyskali 45 proc. podwyżki. Wynagrodzenia poszły w górę, to jest naturalna kolej rzeczy. Dziś sytuacja jest taka, że w Łodzi pani sprzątająca zarabia 2260 zł, a nauczyciel kontraktowy - 1860 zł. Tak rządzi PiS - podkreśliła Leszczyna.

 

"Niebezpiecznie gracie z naszymi dziećmi"

 

- Jako polityk, ale też i matka odpowiem, że niebezpiecznie gracie z naszymi dziećmi. Zepsuliście i nie podnieśliście jakości edukacji, a wprowadziliście ogromny chaos. To rząd ma dzisiaj instrumenty i to rząd może doprowadzić do rozwiązania tego problemu. Tymczasem z pogardą nie chce nawet z nauczycielami rozmawiać - powiedziała Urszula Pasławska z PSL.

 

Krzysztof Śmiszek z partii Wiosna stwierdził, że ani rząd ani opozycja nie mają konkretnej propozycji dla nauczycieli. - Kwota 3500 zł to jest tzw. must. Bez tego nie możemy rozmawiać o godnych wynagrodzeniach. Nauczycielstwo nie może być wiecznym wolontariatem - dodał.

 

"Macie na względzie swój partykularny interes"

 

Rzecznik prezydenta Błażej Spychalski podkreślił działanie rządu w kierunku osiągnięcia porozumienia między stronami. - Poziom podgrzewania konfliktu przez opozycję jest zupełnie niezrozumiały. Robicie wszystko, aby najbliższe egzaminy się nie odbyły oraz macie na względzie swój partykularny interes. Nikt na nikogo nie ma zamiaru naciskać. Trzeba rozmawiać i negocjować i doprowadzić do kompromisu - powiedział w Polsat News przedstawiciel prezydenta Andrzeja Dudy. 

 

 

Zdaniem Stanisława Tyszki z Kukiz'15, protest nauczycieli to środek "do wykorzystania w wojnie "polsko-polskiej". - Nauczyciele mają prawo do protestu. Obawiamy się, że jego forma może być niekorzystna dla rodziców i dzieci. Celem polityków jest praca na rzecz dobra wspólnego i trzeba uchwalać projekty sprawiedliwe - uznał wicemarszałek Sejmu. 

 

Akcja okupacyjna w Krakowie

 

Wszystkie trzy największe związki zawodowe działające w oświacie: Związek Nauczycielstwa Polskiego, Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" i Forum Związków Zawodowych domagają się podwyżek wyższych niż proponuje rząd.

 

Od 11 marca w budynku kuratorium oświaty w Krakowie akcję okupacyjną prowadzą nauczyciele z sekcji oświatowej "Solidarności". W czwartek szef Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" Ryszard Proksa poinformował, że jeżeli postulaty pracowników oświaty nie zostaną uwzględnione przez rząd, to w poniedziałek przedstawiciele "Solidarności" rozpoczną protest głodowy. Decyzja o proteście głodowym zapadła podczas nadzwyczajnego posiedzenia Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" w Krakowie.

 

Procedury sporu zbiorowego w styczniu rozpoczęły ZNP i Wolny Związek Zawodowy "Solidarność - Oświata" należący do FZZ, prowadzą referenda strajkowe. Jeśli taka będzie wyrażona w referendum wola większości, strajk rozpocznie się 8 kwietnia. Oznacza to, że jego termin może zbiec się z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma odbyć się egzamin gimnazjalny, 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasisty, a 6 maja mają rozpocząć się matury.

 

Minister: CKE jest przygotowana do przeprowadzenia egzaminów

 

ZNP chce zwiększenia o 1000 zł tzw. kwoty bazowej służącej do wyliczania średniego wynagrodzenia nauczycieli. FZZ żąda zwiększenia o 1000 zł wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli na wszystkich stopniach awansu zawodowego. Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" żąda m.in. podniesienia płac w oświacie podobnie jak w resortach mundurowych, czyli nie mniej niż o 650 zł od stycznia tego roku.

 

W piątek minister edukacji Anna Zalewska zaapelowała do nauczycieli o niezakłócanie przebiegu egzaminów. - Centralna Komisja Egzaminacyjna jest przygotowana do przeprowadzenia egzaminów, w szkołach powołano już zespoły nadzorujące. Zwracam się do wszystkich nauczycieli z prośbą o to, by byli przy swoich uczniach - powiedziała. Kilka godzin później szef ZNP Sławomir Broniarz podkreślił, że to, czy dojdzie do strajku, zależy wyłącznie od szefowej MEN. - Jeżeli pani minister mówi: "opamiętajcie się", to ja ten apel traktuję jako apel do koleżanek i kolegów w rządzie: do ministra finansów, do pana premiera, do posłów PiS, aby opamiętali się i nie doprowadzali do sytuacji, w której rzesza kilkuset tysięcy nauczycieli 8 kwietnia odmówi podjęcia pracy - powiedział. 

rob/luq/ Polsat News, polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie