Kierowca Macierewicza jeździł bez uprawnień, ale śledztwo umorzono. PO zawiadamia prokuraturę

Polska

- Złożymy doniesienie na prokuratorów prowadzących śledztwo o niedopełnienie obowiązków - mówi poseł PO Marcin Kierwiński. Sprawa dotyczy wypadku Antoniego Macierewicza. Ustalono że, kierowca ówczesnego szefa MON nie miał uprawnień do kierowania pojazdami uprzywilejowanymi. Mimo to ten wątek śledztwa umorzył Prokurator Okręgowy w Warszawie; uzasadnienie jest "momentami groteskowe" - pisze Onet.

Do wypadku doszło 25 stycznia 2017 r. w Lubiczu Dolnym k. Torunia. Ówczesny szef MON Antoni Macierewicz wracał z Torunia do Warszawy.


Auto, którym jechał w kolumnie trzech samochodów, uderzyło w stojące na czerwonym świetle pojazdy. W zdarzeniu ucierpiały trzy osoby,  szef MON nie odniósł obrażeń. Zaraz po kolizji odjechał wraz ze swoim kierowcą Kazimierzem Bartosikiem, innym samochodem do Warszawy.


Zezwolenie uzyskane po wypadku


Śledztwo wykazało, że kierowca Macierewicza nie miał uprawnień do kierowania pojazdami uprzywilejowanymi. Ten wątek wyłączono do odrębnego postępowania i prowadzono je w sprawie podejrzenia przestępstwa z art. 179 kodeksu karnego.

 

Sprawę początkowo prowadził dział wojskowy Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ursynów, przeniesiono ją jednak do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Tam została umorzona.


Bartosik przyniósł do prokuratury zezwolenie na kierowanie pojazdami uprzywilejowanymi, wydane przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego z datą 6 lutego, czyli kilkanaście dni po wypadku - podał onet.pl.


Dodatkowo Bartosik miał zeznać, że w momencie wypadku nie posiadał ważnych badań lekarskich.


Jest uprzywilejowany, gdy ma włączone sygnały świetlne


BMW model 750Li Xdrive zostało wydane panu Kazimierzowi w 2016 r. Jak jednak zaznaczyła SKW, "przekazanie pojazdu nie było jednoznaczne z dopuszczeniem do kierowania tym pojazdem jako pojazdem uprzywilejowanym".


W uzasadnieniu umorzenia śledztwa, do którego dotarł portal onet.pl, "szef Prokuratury Okręgowej w Warszawie  Paweł Blachowski, zaufany człowiek ministra Zbigniewa Ziobry" napisał, że samochód ministra był pojazdem uprzywilejowanym jedynie wtedy, kiedy miał włączone sygnały świetlne i dźwiękowe. A w momencie wypadku w Lubiczu, Bartosik sygnałów nie włączył. Zgodnie z ustaleniami prokuratury, nie poruszał się więc samochodem uprzywilejowanym, nie potrzebował więc uprawnień.


"Samo dysponowanie przez Kazimierza Bartosika samochodem wyposażonym w sygnały świetle i dźwiękowe nie świadczy o używaniu w charakterze pojazdu uprzywilejowanego" - miał napisać w umorzeniu prok. Paweł Blachowski.


"PiS-pasy rodem z Moskwy"


- Zwracaliśmy uwagę na nieprawidłowości w tym postępowaniu, zwracaliśmy uwagę, że ta kasta ludzi wyjętych spod prawa traktuje polskie drogi, jako takie PiS-pasy rodem z Moskwy, ale dzisiejsze doniesienia są wstrząsające - powiedział podczas konferencji prasowej poseł PO Krzysztof Brejza.


- W państwie PiS można odjechać z miejsca wypadku razem z kierowcą. Na to nie ma naszej zgody jako Platformy Obywatelskiej i będziemy w tej sprawie interweniować - podkreślił.


Poseł Kierwiński zaznaczył z kolei, że "to nie pierwszy raz, kiedy mamy do czynienia z ewidentnym łamaniem prawa przez ludzi PiS albo związanych z PiS-em, a prokuratura nie działa, okazuje się być ślepa, głucha i nie widzi oczywistych dowodów".


"Znajomość z ważnym politykiem PiS"


- Znajomość z panem Macierewiczem jest ważniejsza niż posiadanie ważnych uprawnień do kierowania samochodem uprzywilejowanym - dodał Kierwiński.


Poinformował, że PO złoży do prokuratury doniesienie na prokuratorów prowadzących śledztwo w tej sprawie. Opozycja zarzuca im niedopełnienie obowiązków.

 

- Jest dla nas rzeczą oczywistą, że ta sprawa nie powinna być umorzona, że kwestie znajomości z ważnym politykiem PiS-u nie mogą być przesłanką do tego, żeby w oczywistych sprawach doprowadzać do uniewinnienia osób, które polskie prawo mogły przekroczyć - tłumaczył.

 

Z kolei Cezary Tomczyk zapowiedział skierowanie do prokuratury zawiadomienia ws. kierowcy Macierewicza. - Jest to człowiek, który spowodował karambol na jednej z polskich dróg. Dopiero 12 dni po wypadku dostał uprawnienia, dzięki którym mógł poruszać się tym pojazdem. Koniec z zamiataniem spraw pod dywan - oświadczył Tomczyk.

 

prz/dro/ onet.pl, polsatnews.pl,
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie