Waszczykowski: część przywódców to po prostu zwykli handlarze; chcą tanio kupić i drożej sprzedać
- Wydaje mi się, że wystarczyłoby, żeby sankcje, które już są nałożone na Rosję, były przestrzegane, bo nie są przestrzegane - powiedział w programie "Wydarzenia i Opinie" były szef MSZ Witold Waszczykowski. - Należy pokazać społeczeństwu rosyjskiemu, że za agresję się płaci. Płaci się pewnym ostracyzmem - dodał.
Zapytany przez Dorotę Gawryluk o możliwość zaostrzenia sankcji na Rosję, Waszczykowski odpowiedział, że jego zdaniem "bolesnym cięciem" byłoby już samo przestrzeganie istniejących sankcji.
- Jest wielu przeciwników sankcji, którzy mówią, że są one obosieczne. Ale przecież jest cały katalog sankcji, które nas nie kosztują, a które mogą być bolesne dla społeczeństwa rosyjskiego, które nadal nie rozumie, że za agresję jest cena, np. wykluczenie rosyjskich sportowców, naukowców, przedstawicieli kultury, którzy hasają po całym świecie - stwierdził były minister.
"To nie jest dyplomacja"
Na pytanie o to, dlaczego już istniejące sankcje nie są przestrzegane, Waszczykowski odpowiedział, że "część przywódców to po prostu zwykli handlarze, którzy chcą tanio kupić i drożej sprzedać". - Nie są zainteresowani rozwiązywaniem przyszłych problemów międzynarodowych, ale najbliższymi wyborami - tłumaczył.
Zaznaczył, że "to nie jest dyplomacja". - Dyplomacja powinna być oparta na pewnych wartościach, moralności, a przede wszystkim prawie międzynarodowym - dodał.
UE "chce, żeby było, jak było"
Zapytany, czy Polska powinna wchodzić w konflikt z UE w obliczu zagrożenia ze strony Rosji, Waszczykowski podkreślił, że "to nie my rozpoczynamy konflikt z UE".
- Problem polega na tym, że od 20 lat Polska dokonuje transformacji ustrojowej i gospodarczej, krok po kroku bierzemy się za kolejne kwestie naszego życia społeczno-politycznego, gospodarczego. Od kilku lat jest to wymiar sprawiedliwości. To część polityków UE, część biurokratów, którym przyświeca ideologia liberalna uznała, że to jest pole do sporu politycznego, ideologicznego z Polską - stwierdził były szef dyplomacji.
Na uwagę Doroty Gawryluk, że gdyby chodziło jedynie o część biurokratów, to Polska nie wycofywałaby się z reformy sądownictwa, Waszczykowski odpowiedział, że "takie jest życie".
- My chcemy ten spór, który rozpoczęła z nami Unia, prowadzić rzeczywiście na płaszczyźnie prawnej. Na każde pytanie przedstawialiśmy sążniste odpowiedzi prawne. One nie satysfakcjonowały, bo tamta strona uważa, że to jest spór polityczny i chce, żeby było, jak było - dodał.
"Jeśli Tusk nadal jest Polakiem…"
Zapytany, "kto ma klucz do wiceszefa Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa", Waszczykowski stwierdził, że "chyba tylko on sam". Przyznał, że nawet rozmowy z osobami, które mogłyby mieć na niego wpływ, nie przynoszą efektów.
- Może trzeba prosić Donalda Tuska, żeby na niego wpłynął? - zapytała prowadząca. - Jeśli pan Donald Tusk nadal jest Polakiem, to powinien sam, bez proszenia, dbać o polskie interesy - odpowiedział Waszczykowski.
Stwierdził także, że spór Polski z UE "może się skończyć za pół roku, kiedy będzie nowa Komisja, nowy Europarlament po wyborach i wtedy ta Komisja, która ma na swoim sumieniu cały katalog potężnych klęsk, łącznie z wyjściem drugiej gospodarki Europy z UE, odejdzie w niesławie".
Komentarze