"Podanie witaminy C prawnie dopuszczalne". Oświadczenie rodziców zmarłej dziewczynki
"Rodzice nie mieli żadnych zastrzeżeń, co do sposobu ratowania życia ich dziecka" - głosi oświadczenie pełnomocnika rodziców zmarłej w poznańskim szpitalu 14-miesięcznej dziewczynki. Dziecko było zarażone pneumokokami i nie było szczepione. Rodzice przekonują, że byli gotowi zaszczepić dziecko, gdyby było to dla niego bezpieczne.
"Rodzice odcinają się od wszelkich oskarżeń wysuwanych wobec personelu szpitala dziecięcego w Poznaniu, w którym lekarze ratowali ich dziecko. (...) nie mieli żadnych zastrzeżeń́, co do sposobu ratowania życia ich dziecka przez personel medyczny" - głosi oświadczenie, które przekazał mediom pełnomocnik rodziców adwokat Arkadiusz Teteli.
"Poważne przeciwskazania" do wykonania szczepienia
14-miesięczna dziewczynka trafiła do szpitala w Poznaniu 20 października ok. godz. 21 w ciężkim stanie, nieprzytomna.
Lekarze podejrzewali chorobę meningokową, po dwóch dniach okazało się, że są to pneumokoki. Stan dziecka pogarszał się gwałtownie i 29 października dziewczynka zmarła w wyniku bakteryjnego zapalenie mózgu i posocznicy, potocznie zwanej sepsą.
Dziecko nie było zaszczepione przeciwko pneumokokom. Rodzice podjęli też decyzję o nieszczepieniu córeczki w pierwszej dobie przeciwko gruźlicy i wirusowemu zapaleniu wątroby typu B.
Jak argumentują, ich decyzja o nieszczepieniu córki "wynikała z obawy o jej zdrowie spowodowanej poważnymi przeciwskazaniami medycznymi do wykonania szczepienia". "Rodzice nie są przeciwni szczepieniom i nie zgadzają się na określanie ich »antyszczepionkowcami«. Byli gotowi szczepić dziecko, gdy będzie to dla niego bezpieczne" - głosi oświadczenie.
Przynieśli własny preparat
Na prośbę rodziców dziecku leżącemu na oddziale intensywnej terapii lekarze podali dożylnie witaminę C.
Wcześniej lekarze nie zgodzili się na podanie dziewczynce środka przyniesionego przez rodziców. - Przynieśli go (askorbinian sodu - red.) we flakonie, nieopisanym, bez charakterystyki produktu, bez dawkowania, bez sposobu przygotowania, nic tam nie było poza nazwą tego preparatu. Czegoś takiego lekarz nigdy nie poda pacjentowi - powiedział dr Wojciech Buxakowski z poznańskiego szpitala, który walczył o życie dziewczynki.
"Podawanie dużych dawek witaminy C jest często praktykowane w przypadku zwalczania uogólnionego zakażenia organizmu przez wielu lekarzy" - przekonują rodzice w oświadczeniu. Jak napisali "podanie witaminy C stanowiło procedurę prawnie dopuszczalną w świetle art. 37 Deklaracji Helsińskiej Światowego Stowarzyszenia Lekarzy".
Artykuł ten mówi o "interwencjach o nieudowodnionej skuteczności w praktyce klinicznej". Lekarz po zasięgnięciu porady eksperta i uzyskaniu zgody pacjenta (lub jego przedstawiciela ustawowego), może zastosować interwencję o nieudowodnionej skuteczności, jeśli w jego ocenie "daje nadzieję na ratowanie życia, przywrócenie, zdrowia lub przyniesienie ulgi w cierpieniu".
"Interwencja taka powinna stać się przedmiotem badań naukowych mających na celu ocenę jej bezpieczeństwa i skuteczności" - napisano w Deklaracji Helsińskiej.
Rodzice poprosili o "uszanowanie ich prywatności" i "wstrzymanie się z ferowaniem oskarżeń pod adresem jakiejkolwiek ze stron".
Poniżej prezentujemy pełną treść oświadczenia:
Prokuratura prosi o dokumentację
Po śmierci dziecka Prokuratura Rejonowa w Poznaniu, która prowadzi postępowanie przygotowawcze, zwróciła się do szpitala o przesłanie dokumentacji medycznej.
- Na tym etapie trudno się wypowiadać, ponieważ wiedzę czerpiemy tylko z informacji medialnych. Więcej będziemy mogli powiedzieć po otrzymaniu dokumentacji lekarskiej - powiedział Polsat News prok. Michał Smętkowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Zięba: najchętniej odrąbałbym im te durne lekarskie łby
Informację o śmierci dziewczynki skomentował na Facebooku Jerzy Zięba.
"Najchętniej odrąbałbym im te durne lekarskie łby, (...) z licencją na zabijanie" - napisał.
Post wkrótce zniknął z jego profilu. Został jednak skopiowany przez administratorów prowadzących na Facebooku profil ANTY-Ukryte Terapie - Bzdury Jerzego.
Izba Lekarska złożyła zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa w postaci kierowania gróźb karalnych.
- Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby w przestrzeni publicznej obrażano środowisko lekarskie i to jest podstawowa przyczyna tego, że w ten sposób zareagowaliśmy - mówił w Polsat News Artur de Rosier, prezes Wielkopolskiej Izby Lekarskiej.